Pan Zbigniew Kulikowski z Łodzi sumiennie płacił składki ubezpieczenia na życie. 35 zł co miesiąc. To było ubezpieczenie grupowe, podpisał umowę w pracy. Był przekonany, że w razie jego śmierci, rodzina dostanie pieniądze. Tak się nie stało.
Łodzianin spadł ze schodów.
- Zbigniew wyszedł na spacer z psem. Upadł tak niefortunnie, że uderzył głową o beton. Przyjechało pogotowie. Niestety, reanimacja się nie udała - wspomina Izabela Brzozowska, szwagierka mężczyzny. - Moja siostra jest w szoku. Minęło kilka miesięcy od śmierci szwagra, a ona wciąż nie może się pozbierać. Pomagam jej załatwiać wszystkie sprawy. Muszę ją wspierać.
Barbara, żona pana Zbigniewa, była przekonana, że dostanie pieniądze z polisy męża. Ubezpieczyciel jednak ich nie wypłacił.
- Okazało się, że w umowie Zbigniew nie zaznaczył jednego kwadracika w oświadczeniu. To część zapisu bardzo drobnym druczkiem. Powinien zaznaczyć ten kwadracik, w przypadku gdy był w szpitalu dłużej niż 4 tygodnie. Ubezpieczyciel twierdzi, że Zbigniew ukrył chorobę i że powodem śmierci nie był wypadek - mówi pani Izabela. - To nieprawda. To był wypadek. Poza tym agent ubezpieczeniowy powiedział, że ta część umowy jest nieistotna i nie trzeba jej w ogóle czytać. Potwierdza to koleżanka z pracy Zbigniewa. Przecież gdyby agent zwrócił na to uwagę, to szwagier zaznaczyłby ten kwadrat. A tak przez jedną rzecz, nie możemy dostać pieniędzy z polisy. To niesprawiedliwe. Zbigniew naprawdę nie był człowiekiem, który chciałby coś ukryć.
Rodzina żałuje, że nie wezwała policji, kiedy mężczyzna spadł ze schodów.
- Wtedy wszystko byłoby jasne. Jednak nikt nie miał wtedy do tego głowy. Nikt nie myślał o polisie i pieniądzach. Dla nas to była tragedia - mówi kobieta.
Pani Izabela poszła wraz z siostrą po pomoc do prawnika. Rodzina chce szukać sprawiedliwości w sądzie. Kobiety nie zgadzają się z decyzją ubezpieczyciela.
- Niestety takich spraw jest coraz więcej. Trzeba bardzo uważać przy podpisywaniu polis, szczególnie tych na życie. Musimy czytać wszystko, nawet zapisy drobnym drukiem - podkreśla mecenas Maria Wentlandt-Walkiewicz. - W tym przypadku prawdopodobnie będzie można uznać, że agent ubezpieczeniowy działał nieuczciwie. Poza tym nie można polegać na oświadczeniu podpisanym nie wiadomo w jakich warunkach. Agent powinien działać profesjonalnie i zwrócić uwagę klienta na wszystkie szczegóły. W tym przypadku tak się nie stało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?