Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzkie: kilka kilometrów w kilka godzin (FILM)

jas, (Ad.)
Zima sparaliżowała komunikację w Łodzi i regionie.
Zima sparaliżowała komunikację w Łodzi i regionie. Grzegorz Gałasiński
60 km z Kutna do Łodzi autobus pokonywał ponad 9 godzin. Podróż z Łodzi do Zgierza trwała prawie 5 godzin. Zmarznięci i głodni ludzie godzinami tkwili w korkach. Zapłakane dzieci czekały na rodziców w przedszkolach. Całe popołudnie i noc z poniedziałku na wtorek nasi Czytelnicy dzwonili i pisali, chcąc podzielić się swoimi dramatycznymi historiami.

- W poniedziałek moja mama wyjechała PKS-em z Kutna (ok. 60km od Łodzi) o godzinie 15:50 (autobus opóźniony 50 minut). Dotarła do Łodzi od 1 w nocy! - alarmowała nas Internautka Ola. - Najgorsza była bezradność pasażerów i całkowity brak zainteresowania ze strony władz i policji.

Podobnych historii z podróży na krótkich przecież odcinkach było o wiele więcej.

- W poniedziałek wracałam z pracy z Łodzi do Zgierza cztery i pół godziny omijając Włókniarzy gdzie samochody stały jak zaczarowane, nie mogąc się ruszyć; skrzyżowanie z Legionów zakorkowane - informowała nas Czytelniczka Ewa. - Jechałam koło osiedla Mireckiego, gdzie stałam w korkach przez godzinę, później Złotno, do Rąbieńskiej i Szczecińskiej. Wszędzie korki, nieodśnieżone drogi, ciężarówki w rowach lub blokujące pasy na jezdni, czekanie aż ktoś je wyciągnie. - To początek tej dramatycznej relacji z podróży.

We wtorek Pani Ewa, nie chcąc spóźnić się do pracy, zdecydowała się na podróż ze Zgierza do Łodzi komunikacją miejską, dowiedziała się jednak, że od poniedziałku żaden tramwaj nie jechał. Spróbowała więc autem przedrzeć się przez Las Łagiewnicki, ale i tu utknęła w korkach.

- Dojechaliśmy do Strykowskiej, przeciwny pas cały zablokowany stojącymi tirami, jakoś dalej poszło od ronda Solidarności, ale po drodze cały czas widać zepsute lub porzucone tiry blokując pasy ruchu - Pisze Czytelniczka. Ostatecznie we wtorek pani Ewa miała więcej szczęścia - do pracy spóźniła się "zaledwie" 40 minut.

Kolejna Czytelniczka, telefonująca do nas późnym wieczorem w poniedziałek, skarżyła się na niemożność dotarcia do przedszkola po dzieci. Z relacji kobiety wynikało, że w podobnej sytuacji znalazło się wielu rodziców, do których wciąż dzwoniły przedszkolanki. Te z kolei, opiekując się zapłakanymi i czekającymi na rodziców malcami, do późnej nocy nie mogły opuścić stanowisk pracy.

Na historie dramatycznych podróży zasypanymi drogami regionu łódzkiego do środy do godziny 10. przed południem. Prosimy o wpisywanie swoich historii w komentarzach lub o przesłanie ich na adres na adres [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki