Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzkie ślady Vaclava Havla [ZDJĘCIA]

Sławomir Sowa
Tak 13 lat temu relacjonowaliśmy wizytę prezydenta Havla.
Tak 13 lat temu relacjonowaliśmy wizytę prezydenta Havla. Reprodukcja: Grzegorz Gałasiński
Kiedy odchodzi ktoś tej miary co Vaclav Havel, szuka się zawsze jakichś punktów stycznych, miejsca i czasu, kiedy jego droga przecięła się z naszą. Dla mieszkańców Łodzi i Zelowa tym momentem był marzec 1998 roku, kiedy Vaclav Havel, wówczas prezydent Czech, przebywał z żoną z oficjalną wizytą w Polsce.

Zapewne najbardziej przejmujący moment tej wizyty odbył się 10 marca 1998 roku w Zelowie. To położone niedaleko Bełchatowa miasteczko zostało założone ponad dwieście lat temu przez braci czeskich, uchodźców religijnych ze Śląska. Do 1935 roku wójtami Zelowa byli wyłącznie Czesi, w miasteczku powszechnie używanym językiem był czeski. Podczas wojny część ludności czeskiej została wywieziona do obozów, po wojnie wielu Czechów pod presją wrogo nastawionych sąsiadów opuściło rodzinne miasto.

ULICA VACLAVA HAVLA W ŁODZI

W 1998 roku na osiem tysięcy mieszkańców już tylko pięciuset należało do parafii ewangelicko--reformowanej, ale korzenie czeskie miało znacznie więc zelowian (z Zelowa pochodzi m.in. Waldemar Kedaj, ojciec dziennikarki Hanny Lis).

Jak wielką wagę Vaclav Havel przywiązywał do Zelowa, największego skupiska ludności czeskiej w Polsce, świadczy fakt, że wizytę tam wpisano do programu na jego osobistą prośbę.

Przewodnikiem prezydenta Havla w Zelowie był ks. Mirosław Jelinek, ówczesny proboszcz parafii ewangelicko-reformowanej. Pod tablicą, upamiętniającą przyjazd osadników czeskich do Zelowa, prezydent złożył kwiaty, a sam otrzymał w darze błękitną wazę z kryształu.

Dla zelowian najbardziej wzruszające było spotkanie z Vaclavem Havlem w kościele ewangelicko-reformowanym.

- Podziwiam was, że zachowaliście tradycje, język i wiarę - mówił Vaclav Havel. - Wasza obecność w Zelowie jest świadectwem, że w innym państwie można zachować tożsamość narodową.

Havel objął patronat nad muzeum w Zelowie, a na budynku przedszkola edukacyjnego, prowadzonego przez społeczność ewangelicką, odsłonił tablicę, upamiętniającą nadanie placów imienia Jana Amosa Komenskiego, wielkiego czeskiego pedagoga i reformatora szkolnictwa. W przedszkolu mógł też przez chwilę przestać być prezydentem. Śpiewał z dziećmi czeskie piosenki, śmiał się, obdarowywał je książeczkami.

Przed kościołem w Zelowie jest surowy kamień, ustawiony w 1915 roku dla uczczenia 500. rocznicy wystąpienia Jana Husa, wielkiego reformatora religijnego. Jest na nim napis - dewiza Jana Husa - Pravda vitezi (prawda zwycięża). Los chciał, że te same słowa stały się dewizą Vaclava Havla - jeszcze nie prezydenta Czech, ale pisarza, dramaturga i opozycjonisty.

Na zmęczonego prezydenta - a był krótko po kolejnej operacji - czekała jeszcze druga część wizyty - w Łodzi. Spacer Vaclava Havla z małżonką po Piotrkowskiej był wielkim wydarzeniem. Łodzianie machali do prezydenckiej pary z balkonów, próbowali się przepchać przez szczelną ochronę.
Prezydent zapytany, jak mu się podoba ulica Piotrkowska, popisał się szczytem dyplomacji.

- Piękna ulica - powiedział, po czym dodał: - Ale nie powiem, czy najpiękniejsza na świecie, bo nie widziałem wszystkich ulic świata...

Niespodziankę sprawiła Vaclavowi Havlowi łódzka filmówka. "Vaszku a Daszo ahoj!" - powitał go napis na tablicy świetlnej.

Ówczesny rektor filmówki, prof. Henryk Kluba wręczył prezydentowi Czech tytuł honorowego absolwenta uczelni. Nie był to zwykły, formalny gest. Vaclav Havel opowiadał studentom, jak sam kilka razy próbował się dostać do praskiej Akademii Filmu - bez powodzenia.
Najbardziej zaskakującym momentem podczas kilkugodzinnej wizyty w Łodzi było nieprzewidziane programem spotkanie Vaclava Havla z Markiem Edelmanem w jego domu. Marek Edelman, przywódca powstania w getcie warszawskim, opowiadał prezydentowi o walkach w getcie, a także o działalności w podziemnej Solidarności.

Havel był człowiekiem z refleksem i klasą. Kiedy Marek Edelman poprosił go o autograf, Havel bez namysłu poprosił Marka Edelmana o to samo...

Jednym z ważnych punktów tamtego krótkiego pobytu było zwiedzanie cmentarza żydowskiego. Tam Arnold Mostowicz, prezydent Fundacji "Monumentum Judaicum Lodzenze", wręczył Vaclavovi Havlovi listę pięciu tysięcy nazwisk praskich Żydów, których pod koniec 1941 roku hitlerowcy przywieźli do łódzkiego getta.

Vaclav Havel odleciał z łódzkiego Lublinka. Łódzka filmówka zaprosiła go na wręczenie doktoratu honoris causa dla reżysera Milosza Formana, ale prezydent Havel już się w Łodzi nie pojawił.

***

Zaczęło się od Karty 77

Vaclav Havel był jednym z liderów ruchu Karta 77 i inicjatorów kontaktów z polską opozycją demokratyczną.

Łączył ludzi różnych środowisk - liberałów, socjaldemokratów, chrześcijan, również komunistów - mówi historyk, profesor Andrzej Friszke. - Była to postać niezwykle charyzmatyczna, człowiek o ogromnej zdolności budowania refleksji intelektualnej i moralnej.

Początek przemian w Czechosłowacji to powstanie Karty 77, której Havel był jedynym z liderów. Później Havel był jednym z głównych inicjatorów i uczestników kontaktów z polską demokratyczną opozycją. Osobiście uczestniczył w spotkaniach na Śnieżce w 1978 roku. Polską stronę reprezentowali wówczas Adam Michnik, Jacek Kuroń, Jan Lityński, Zbigniew Romaszewski i Antoni Macierewicz.

- Czesi zapłacili za to bardzo wysoką cenę, konsekwencją był proces przywódców Karty 77. Havel dostał za to cztery lata więzienia, które przesiedział - zaznacza prof. Friszke.

Havel był traktowany nie tylko przez Polaków jako postać w Karcie 77 najważniejsza, najbardziej charyzmatyczna.

Dramaturg, człowiek o ogromnych zdolnościach budowania refleksji intelektualnej, moralnej - wylicza profesor Friszke. Przypomina tekst Havla z tamtego czasu pt. "Siła bezsilnych", który po raz pierwszy ukazał się w druku w piśmie wydawanym przez środowisko KOR. Havel wyłożył w nim racje myślenia i działania opozycji dysydenckiej.

- Wypływa z tego wiele zasad towarzyszących przemianom, które w naszych krajach przyszły w końcu lat 80. - ewolucyjność przemian, przemiany bez przemocy, kierunek europejski, liberalny, demokratyczny, wolnościowy, unikanie gwałtownych starć - wylicza Andrzej Friszke.

Zwraca też uwagę, że ton aksamitnej rewolucji w Czechosłowacji nadawali właśnie członkowie Karty 77 z Havlem na czele, co miało bardzo duże znaczenie.

- Tylko pokojowy proces przemian mógł być skuteczny - podkreśla prof. Friszke.
Jego zdaniem, w tym samym kontekście trzeba też patrzeć na późniejszy rozpad Czechosłowacji.

- To, że ten rozwód był aksamitny i nie skutkował ostrymi napięciami też jakoś wypływa z tego myślenia opozycyjnego, które jest myśleniem w kierunku budowania na tym, co ludzi łączy, a nie na tym, co ich dzieli - uważa profesor.

Andrzej Friszke ocenia zarazem, że nie tylko Havel, ale wielu dawnych opozycjonistów, walczących przed laty o wolność, praworządność, partycypację obywateli w państwie, ale też w imię postępu etycznego i kulturowego mogło być rozczarowanych przemianami po 1989 roku.

- Zderzenie z realnością naszego świata po roku 1989, gdzie najważniejsza jest transformacja ekonomiczna, sprawy gospodarcze, gdzie pojawia się gigantyczna kultura masowa, reklama to jest to, mówiąc szczerze, świat dosyć obcy dla takich ludzi jak Havel. To świat, w którym wartości wyższe - refleksja, moralność - nie odgrywają tej roli, jaką odgrywać powinny - podsumowuje profesor Friszke.
PAP

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki