Alert związany ze szczytem NATO i Światowymi Dniami Młodzieży minął, a mimo po w łódzkich centrach handlowych i na dworcach będą nadal krążyć policyjne patrole w hełmach i z pistoletami maszynowymi. Czy takie patrole budzą w nas poczucie bezpieczeństwa, czy niepotrzebnie straszą ludzi?
Po pierwsze, przypomnijmy tło wprowadzenia tego alertu w Łodzi. Był on związany z aresztowaniem Irakijczyka, który przebywał w Łodzi, a przy którym znaleziono zdjęcia centrów handlowych. Jest więc racjonalny powód utrzymywania tego alertu. Po drugie nie jesteśmy w stanie ocenić, czy to zagrożenie jest rzeczywiste, ale być może ludzie z sił bezpieczeństwa mają podstawy, by ten alert utrzymywać. Po trzecie, ja sam niedawno widziałem spacerujący po Manufakturze taki patrol i nie zauważyłem oznak paniki. Odnoszę wrażenie, że ludzie przyjmują ze zrozumieniem ich obecność. Nie wzbudza to w nich poczucia zagrożenia, natomiast pokazuje, że władza jednak coś robi.
A nie chodzi głównie o to, żeby pokazać, że władza coś robi?
Ależ tak dzieje się zawsze w takich okolicznościach i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Jest to zresztą spójne z przekazem z konferencji prasowych, że rząd PiS dba o bezpieczeństwo obywateli. Tak więc wymiar informacyjno-propagandowy występuje w takim działaniu, ale ja bym tych patroli nie sprowadzał do tego wymiaru. To pokazanie, że władza zwraca uwagę na miejsca, które mogłyby być realnie zagrożone.
Mimo to przedstawiciel jednego z centrów handlowych zaprotestował przeciwko takim patrolom, uznając to za straszenie klientów.
Taki argument byłby zasadny, gdyby patrole pozostawiono tylko w tym jednym centrum handlowym. Można by to wtedy odczytywać jako sygnał dla klientów, że tu może być zagrożenie, a gdzie indziej jest bezpiecznie. Ale odwróćmy sytuację - jaką odpowiedzialność ponosi szef takiego centrum handlowego? Czy gdyby, nie daj Boże, stało się coś złego, wyjdzie przed kamery i powie: no tak, ja nie chciałem tych patroli i biorę za to odpowiedzialność, za to co się stało?
Ale czy taki alert może trwać w nieskończoność?
Teoretycznie może, weźmy przykład Izraela. W praktyce, przy tym poziomie zagrożenia terrorystycznego jakie jest w Polsce, jest to mało prawdopodobne. Natomiast na pewno odciąga się w ten sposób siły policyjne od innych działań. Rozumiem, że komendanci wojewódzki i miejski nie ryzykowaliby sytuacji, w której zabraknie policjantów do innych zadań. Myślę, że policja sobie z tym poradzi, choć zapewne będzie to oznaczać dla funkcjonariuszy większe obłożenie obowiązkami.
Policja w Łodzi robi za ochronę galerii handlowych
Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 29 sierpnia - 5 września 2016 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?