Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Malaria, gorączka Denga i próba oskalpowania przez małpę Z takimi przypadłościami wracali w tym roku z urlopów mieszkańcy ŁódzkiegoFILM

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Wideo
od 16 lat
Turystka z Łodzi chciała w Kenii nakarmić małpę. Zwierzę chwyciło ją za włosy i wyszarpało spory pukiel. Inna mieszkanka Łódzkiego po karmieniu małp, tym razem w Gibraltarze, do domu wróciła z rozerwanym uchem. Zwierzę chciało wyrwało jej z ucha wiszący kolczyk. Jak mówi dr Piotr Krawczyk, kierownik zakaźnej izby przyjęć, to najczęściej kobiety wracały z urlopów w tropikach z obrażeniami odniesionymi po kontakcie ze zwierzętami. Najczęściej były to podrapania przez bezpańskie psy, koty lub jaszczurki, które turystyki chciały nakarmić.

Łodzianin omal nie stracił stopy po spotkaniu z rybą kamieniem, a łodzianka wróciła z podróży z czupryną przerzedzoną przez małpę. Pamiątkową z wakacji dla kilkunastu łodzian okazały się być larwy podskórne, a dla trzech – malaria.
- Zaczynamy przywozić z urlopu w tropikach te same choroby co przed pandemią, ale pacjentów jest mniej - mówi dr Piotr Krawczyk, lekarz chorób zakaźnych i kierownik zakaźnej izby przyjęć w szpitalu im. Wł. Biegańskiego w Łodzi.
Kilkoro mieszkańców naszego województwa, którzy w tym roku wyjechali na urlop poza Europę, wróciło zakażonych malarią lub z gorączką Denga, chorobą wirusową przebiegającą z wysoką gorączką. Kolejne kilka osób po powrocie z Kenii i Gibraltaru zgłosiło się na kontynuację szczepień przeciwko wściekliźnie i opatrzenie trudno gojących się ran
- Jednej z turystek karmiona przez nią małpa wyszarpała pukiel włosów, a kolejnej wyrwała kolczyk z ucha – dodaje doktor Krawczyk.
Larwy pod skórą
Część turystów z Łódzkiego, którzy wybrali się na urlop do Kenii wróciła z larwami wędrującymi pod skórą. Larwy dostają się pod skórę gdy chodzimy gołą stopą po piasku lub siedzimy na nim w skąpym kostiumie. Larwy w ciele człowieka drążą kanaliki, a to bardzo swędzi. W rozdrapane przez pacjenta rany często wdaje się infekcja. W tym roku pacjentów wymagających leczenia z powodu larwy podskórnej było w szpitalu zakaźnym już kilkunastu.
- Podróżni są coraz bardziej świadomi, a biura podróżny informują swoich klientów o zagrożeniach epidemiologicznych – twierdzi doktor. - Większa jest też świadomość chorób wiążących się z seks turystyką. Takich pacjentów w tym roku mieliśmy zdecydowanie mniej niż przed pandemią.
I choć coraz częściej się szczepimy przed wyjazdami w odległe destynacje, a gdy wyjazd organizujemy sobie sami, na ogół jesteśmy bardzo dobrze do niego przygotowani, to niekiedy gubi nas moment fantazji. Jeden z pacjentów łódzkiego szpitala poleciał na kilka tygodni do Nepalu. Przez miesiąc wędrówki żywił się jedzeniem zabranym z Polski, ale tuż przed powrotem do kraju zjadł hamburgera z jaka. Tak się nim zatruł, że po przylocie do domu pierwsze kroku musiał skierować do zakaźnej izby przyjęć.
te
Znacznie więcej pacjentów lekarzy chorób zakaźnych w tym roku to turyści, którzy podróżowali do krajów w basenie Morza Śródziemnego. Ci najczęściej wracali z chorobami przewodu pokarmowego oraz infekcjami układu oddechowego. Te pierwsze to konsekwencje kosztowania lokalnych specjałów, które nie zawsze przygotowywane były z zachowaniem zasad higieny oraz zmierzenie się z inną niż nasza florą bakteryjną, a infekcje dróg oddechowych to najczęściej efekt przebywania w pomieszczeniach klimatyzowanych oraz w dużych skupiskach ludzi, na lotnisku lub w samolocie.
- Do zakaźnej izby przyjęć trafiło też kilkunastu pacjentów z zakażonymi ranami, które powstały po rozcięciu ręki lub nogi o rafy koralowe lub nadepnięcie na jeżowca – dodaje doktor.
Wśród pacjentów zakaźnej izby przyjęć była też grupa mieszkańców naszego regionu, którzy zdecydowali się zwiedzać Europę podróżując pociągami. Zostali pogryzieni przez pluskwy. Największego pecha miał i cudem uniknął amputacji stopy mieszkaniec naszego regionu, który na tureckim wybrzeżu nadepnął na rybę kamień tak, że kolce znajdujące się na rybie wbiły mu się w śródstopie. Do izby przyjęć w Biegańskim trafił z martwicą. Miał duże szczęście – chirurgom udało się wyleczyć ranę, a pacjent uniknął amputacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Malaria, gorączka Denga i próba oskalpowania przez małpę Z takimi przypadłościami wracali w tym roku z urlopów mieszkańcy ŁódzkiegoFILM - Express Ilustrowany

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki