Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małżonkowie chcieli popełnć samobójstwo. Mąż zabił siekierą żonę na jej prośbę

Wiesław Pierzchała
Rozprawa odbędzie się w łódzkim Sądzie Okręgowym
Rozprawa odbędzie się w łódzkim Sądzie Okręgowym DziennikŁódzki/archiwum
Zabił żonę siekierą i twierdzi, że uczynił to... na jej życzenie i pod wpływem współczucia dla niej. Sprawa jest niezwykła i precedensowa. Sąd Okręgowy w Łodzi, do którego wpłynął akt oskarżenia, będzie miał twardy orzech do zgryzienia.

Na ławie oskarżonych zasiądzie 50-letni Mariusz N., technik elektroenergetyk z wykształcenia. Śledczy zarzucają mu, że 31 października 2011 r. w swoim domu przy ul. Gościniec w Łodzi zadał żonie Jadwidze trzy ciosy siekierą w głowę, które spowodowały jej śmierć.

Gdy policjanci weszli do mieszkania, zastali koszmarny widok: żona leżała z roztrzaskaną głową, zaś jej mąż z ranami szyi i uda. Był nieprzytomny. Trafił do szpitala, w którym lekarze uratowali mu życie.

Na miejscu śledczy natrafili na list napisany przez Jadwigę N. Wynikało z niego, że małżeństwo podjęło decyzję o samobójstwie, gdyż interes, który prowadzili, zakończył się fiaskiem i oboje wpadli w poważne tarapaty finansowe. Nie widząc przyszłości przed sobą, postanowili odebrać sobie życie.

Podczas przesłuchania Mariusz N. przyznał się do winy, ale częściowo, bo podkreślił, że zabił żonę na jej żądanie i pod wpływem współczucia dla niej. Wyjaśnił, że oboje od pewnego czasu planowali odebrać sobie życie i dlatego dzień przed tragedią spożyli leki psychotropowe, popili je alkoholem, po czym podcięli sobie pachwiny w celu przecięcia udowej tętnicy.

Oskarżony wyjaśnił, że żona prosiła go, aby ją zabił, jeśli ona nie będzie w stanie tego uczynić. Potem Mariusz N. stracił przytomność. Gdy ją odzyskał, stwierdził, że żona wciąż żyje. Dlatego chwycił za siekierę i zadał jej kilka uderzeń w głowę. Ciosy okazały się śmiertelne.

"Wyjaśnienia podejrzanego znajdują potwierdzenie w pozostałym zgromadzonym w toku postępowania materiale dowodowym" - zaznacza prokurator Mariusz Kuśnierek w akcie oskarżenia. - Oceniając zgromadzony materiał dowodowy należy stwierdzić, iż sposób działania sprawcy oraz zakres zadanych obrażeń nie daje podstaw do uznania, że oskarżony działał powodowany współczuciem dla Jadwigi N.".

Nie dziwi, że w sprawie tej śledczy mieli wątpliwości co do poczytalności oskarżonego. Dlatego poddali go badaniom i obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Biegli nie stwierdzili u 50-latka objawów choroby psychicznej ani cech upośledzenia umysłowego. Oznacza to, że feralnego dnia Mariusz N. wiedział, co robi i może odpowiadać przed sądem. Grozi mu dożywocie.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki