Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Iwuć: "Sięgamy po pożyczki i nawet nie wiemy, że stajemy się niewolnikami"

Alicja Zboińska
Nadgodziny, dodatkowe pół etatu, praca przez internet, rozwożenie pizzy, a nawet sprzątanie czy prasowanie koszul - to tylko niektóre z zajęć, które pozwolą wyjść z zadłużenia.
Nadgodziny, dodatkowe pół etatu, praca przez internet, rozwożenie pizzy, a nawet sprzątanie czy prasowanie koszul - to tylko niektóre z zajęć, które pozwolą wyjść z zadłużenia. 123RF
Kupując na kredyt, fundujemy wierzycielom wczasy pod palmami. Długi bezlitośnie drenują nasze kieszenie - mówi ekonomista Marcin Iwuć, autor bloga "Finanse bardzo osobiste", w rozmowie z Alicją Zboińską.

Kilka lat temu miał Pan kilka kart kredytowych, debet na rachunku bankowym, a Pana dług szybko przyrastał. Jak do tego doszło?

To była dość klasyczna sytuacja. Zacząłem pracować, zarabiać coraz lepiej, a plany i konsumpcja rosły szybciej niż zarobki. Korzystałem więc z pożyczek i kredytów, finansując cudzymi pieniędzmi własne zachcianki, które naiwnie nazywałem potrzebami. Na szczęście w porę zdałem sobie sprawę z faktu, że to jest droga donikąd.

Stało się to nagle czy było poprzedzone dłuższymi analizami?

Inwestowałem również w nieruchomości i zaciągałem dodatkowe kredyty na ich wyposażenie. Turbulencje na rynkach finansowych z 2008 roku podziałały na mnie trzeźwiąco. Uświadomiły mi, że jeśli spełni się wariant pesymistyczny, to na własne życzenie wpędzę siebie i moją rodzinę w ogromne finansowe tarapaty. Od tego czasu zacząłem gruntownie zmieniać podejście do długów i stopniowo zdawać sobie sprawę z ich fatalnego wpływu na stan rodzinnych finansów.

Kiedy sięgamy po pożyczki i kredyty, zawsze jesteśmy optymistami. Głęboko wierzymy, że jakoś znajdziemy pieniądze na spłatę. Życie potrafi nas jednak czasem negatywnie zaskoczyć...

Dokładnie. Najgorsze jest to, że kiedy nie mamy oszczędności i żyjemy na kredyt, to nawet drobne sprawy, jak awaria samochodu czy lodówki, urastają do rangi poważnych problemów. Wymagają one dalszego zwiększania długów. Sięgamy też po pożyczki na święta, na wakacje, na sfinansowanie wyprawki dla dziecka i nawet nie wiemy, że stajemy się niewolnikami, pracującymi głównie na spłatę rat. Długi bezlitośnie drenują nasze kieszenie. Korzystając z nich, odbieramy naszym rodzinom szansę na dobre i godne życie.

Po czym poznać, że nasze finanse wymagają gruntownej naprawy?

Wystarczy odpowiedzieć na pytanie: jak długo jestem w stanie przeżyć, jeśli zostanę odcięty od wypłaty? U wielu osób już po miesiącu pojawią się zaległości w obsłudze kredytów i najpilniejszych rachunków. To oznacza, że nasza sytuacja finansowa jest naprawdę bardzo kiepska.

Skoro już wiemy, że jest źle, to co nam pozostaje? Cięcie wszystkich wydatków do kości?

Płacenie odsetek i prowizji od pożyczek to z naszej perspektywy wyrzucanie ciężko zarobionych pieniędzy w błoto. Pieniądze te, zamiast służyć naszej rodzinie, wędrują do kieszeni wierzycieli. Tego ciężaru trzeba szybko się pozbyć. Dlatego na czas walki z długami konieczne jest ograniczenie wydatków. Bardzo często zachcianki nazywamy potrzebami. Takim mianem określamy np. nowy samochód, telewizor czy kurtkę narciarską. Lubimy używać słowa "potrzebuję" w sytuacji, gdy nie jest to prawda. Prawdziwych potrzeb jest niewiele: jedzenie, leki, ubranie, mieszkanie i transport do pracy lub szkoły. Reszta to tak naprawdę zachcianki - większe lub mniejsze, które często bezmyślnie kupujemy na kredyt.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Wygląda na to, że zachcianką jest np. telewizja kablowa. To także wydatek do wycięcia?

W okresie walki z długami to byłby świetny ruch. Pozwala zaoszczędzić pieniądze, a na dodatek odzyskać czas, który możemy przeznaczyć na zdobycie dodatkowych dochodów.

Ale z drugiej strony osoba w finansowych tarapatach może mieć poczucie niesprawiedliwości: nie chodzę do kina, teatru, filharmonii, została mi już tylko kablówka. A na dodatek każą mi z niej zrezygnować...

Ta sytuacja wymaga poświęceń, ale jaka jest alternatywa? Odpuścić sobie i tkwić po szyję w długach przez kolejne lata? Żyć w stresie, że zabraknie nam na raty? Martwić się, czy otrzymamy kolejną pożyczkę, by spłacić wcześniejszą? Znosić upokorzenia ze strony windykatorów i toczyć rodzinne kłótnie o pieniądze? To kwestia decyzji, ale moim zdaniem warto zacisnąć na jakiś czas pasa, by raz na zawsze pozbyć się tego balastu. Na szczęście to nie jest zadanie na całe życie. Osoby, które potrafiły pozbyć się długów, potrafią również skutecznie gromadzić oszczędności. Z własnych pieniędzy możemy swobodnie korzystać i kupować, co sobie wymarzymy. W dodatku zapłacimy za to znacznie mniej, niż kupując te same rzeczy na kredyt. Zadłużając się, sprzedajemy nasze przyszłe pensje i dochody. A nie mamy przecież pewności, czy za jakiś czas będziemy pracować i wystarczająco dużo zarabiać.

Ciężko było wyjść z długów?

Było ciężko, ale było warto. Gdy działamy z pełną determinacją, to postępy są szybko widoczne i towarzyszy temu pozytywna energia. Wycinanie wydatków to tylko jedna rzecz. Warto również zdobyć źródło dodatkowego dochodu. W ten sposób naprawdę szybko pozbywamy się zadłużenia.

Jak osiągnąć taki stan? Z którymi długami najpierw walczyć?

Świetnie sprawdza się metoda kuli śnieżnej. Polega ona na tym, że w pierwszej kolejności atakujemy dług, który najłatwiej i najszybciej możemy spłacić. Daje nam to zastrzyk pozytywnej energii, a pieniądze, których nie musimy przeznaczać na związaną z tym pierwszym długiem ratę, przeznaczamy na zaatakowanie kolejnego.

Ale czy matematyka i logika nie nakazują, by najpierw spłacić największy dług, gdyż wtedy nasza sytuacja ulegnie zdecydowanej poprawie?

Gdybyśmy byli tacy świetni z matematyki, to nie tkwilibyśmy w długach. Ale na poważnie: teoretycznie powinniśmy zacząć od tych kredytów, które generują najwyższe odsetki. Metoda kuli śnieżnej jest jednak skuteczniejsza, gdyż skraca czas walki z długami i daje nam po drodze małe zwycięstwa, zwiększające motywację. Jeśli będziemy odwlekać decyzję o rozprawieniu się z długami lub efekty nie będą szybko widoczne, stracimy zapał i chęci.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Można też pomyśleć o tym, by skonsolidować kredyty i zamiast wielu rat płacić jedną. To chyba dobre rozwiązanie?

Tylko w pewnych sytuacjach. Kredyty konsolidacyjne polegają zwykle na wydłużeniu okresu spłaty, a nie na obniżeniu płaconych odsetek. Efekt jest taki, że w długach tkwimy znacznie dłużej. Co więcej, bez zmiany postępowania wiele osób po skonsolidowaniu kredytów sięga po kolejne pożyczki. Leczymy w ten sposób objawy, zamiast zwalczać przyczyny naszego zadłużenia się. Metoda kuli śnieżnej zwykle jest skuteczniejsza od konsolidacji.

Powiedział Pan, że w szybszej spłacie długów pomoże dodatkowe źródło dochodów. Ale jak osoba pracująca na etacie ma znaleźć inne zajęcie, zwłaszcza przy obecnym rynku pracy? I kiedy znajdzie na to czas?

Cóż, to kwestia tego, jak bardzo zależy nam na pozbyciu się długów. Zawsze możemy mnożyć przeszkody, ale proszę sobie wyobrazić, że ma pani chore dziecko i potrzebuje pieniędzy na lekarstwa dla niego. Nagle okaże się, że potrafimy zdobyć na to pieniądze, bo nie szukamy wymówek. Liczne przykłady znanych mi osób, które pozbyły się długów, potwierdzają, że zdobycie dodatkowego zajęcia i źródła dochodu jest w pełni możliwe. Nadgodziny, dodatkowe pół etatu, praca przez internet, rozwożenie pizzy, a nawet sprzątanie, prasowanie koszul czy mycie sąsiadom samochodów - to tylko niektóre z zajęć, które pozwoliły im szybko wyjść z zadłużenia.

Ale jak przełamać barierę wstydu? To przecież przyznanie wprost, że nie radzimy sobie finansowo...

A od kiedy to dodatkowa praca jest powodem do wstydu? Prawdziwym powodem do wstydu jest życie w długach. Walka z nimi to raczej powód do dumy! Ta walka jest przecież oznaką naszej mądrości i dbałości o finansowe bezpieczeństwo rodziny.

Podjęliśmy walkę z długami, zaczęliśmy ciąć wydatki, jeden kredyt udało się spłacić. Pojawia się naturalna chęć do poluzowania łańcucha, który sobie założyliśmy. Jak wytrwać w walce z długami?

Musimy mieć świadomość, że ten proces będzie trwał od kilku do kilkudziesięciu miesięcy. Ale prawdziwym łańcuchem są długi, a nie finansowa dyscyplina. Gdy widzimy reklamy, namawiające nas, abyśmy spełnili marzenia na kredyt, zastanówmy się, czyje marzenia spełnimy? Nasze??? Tak naprawdę spełnimy marzenia wierzycieli, którzy zarobią i pojadą na wczasy pod palmami, a my będziemy harować, by zarobić na odsetki.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Tej walce z długami towarzyszą jednak liczne pokusy. Osoby, które kochają czytać, są np., bombardowane promocjami książkowymi. Te pokusy mogą być różnorodne. Jak sobie z nimi poradzić?

Na początku miesiąca warto usiąść i zrobić prosty domowy budżet. To słowo może przerażać, ale w praktyce sprowadza się do świadomej decyzji, na co przeznaczymy w kolejnych tygodniach nasze pieniądze. Najpierw na niezbędne potrzeby: opłaty za mieszkanie, prąd, wydatki, związane ze szkołą dzieci, jedzenie, itp. Jeśli ktoś ma problem z wydatkami w konkretnej kategorii, to pieniądze na ten cel powinien odłożyć do opisanej koperty. Może to być np. koperta z napisem "książki". Zasada jest taka, że można je kupić, ale tylko za kwotę, która znajduje się w kopercie.

A jeśli cięcie wydatków, dodatkowe dochody nie wystarczają na to, by długów pozbyć się szybko? Co jeszcze możemy zrobić?

Warto jest pozbyć się rzeczy, które zagracają nasze domy i np. sprzedać je w internecie. Oszczędza to przestrzeń, a także pozwala zdobyć dodatkowe pieniądze na szybszą spłatę długów. Każdy jest w stanie znaleźć niepotrzebne rzeczy. Nie można też zapominać o prostych sposobach, jak choćby płacenie gotówką, a nie kartami. Gdy sięgamy po kartę, mija zaled-wie moment i już pozbywamy się pieniędzy. Natomiast gdy w sklepie wręczamy banknoty, to czujemy wręcz psychiczny ból, że pozbywamy się ciężko zarobionych pieniędzy. Gotówkę wydajemy mniej chętnie. Badania pokazują, że gdy płacimy kartami, wydajemy nawet o 30 - 40 procent więcej niż w przypadku płacenia kartami.

Część osób twierdzi: spłaciłbym dług na karcie kredytowej, ale koledzy jadą na zagraniczne wakacje. To jak będę wyglądał, gdy zostanę w domu lub wyjadę na działkę? Jak sobie radzić z presją otoczenia, rodziny?

Czy faktycznie istnieje jakaś presja? Czy przypadkiem to nie my tworzymy sztuczną presję, martwiąc się, co pomyślą o nas znajomi? Inni ludzie wcale nie poświęcają nam tyle uwagi, nie rozmyślają o naszych wakacjach, samochodach, tylko skupiają się na sobie. Jeżeli jednak usłyszymy, że jesteśmy zbyt oszczędni lub że przesadzamy z dbałością o finanse, to znak, że jesteśmy na dobrej drodze. Gdy już poznamy prawdziwe zasady finansowej gry, nauczymy się wydawać mniej niż zarabiamy i gromadzić oszczędności, odzyskamy spokój. Święta, urodziny bliskich nie będą nas zaskakiwać, pieniądze przestaną być problemem. Istnieje przesąd, że bogaci ludzie ciągle myślą o pieniądzach. Tymczasem jest odwrotnie, bogaci nie muszą się nimi kłopotać, gdyż je mają, natomiast to ludzie zadłużeni ciągle martwią się ich brakiem.

Badania pokazują, że Polacy nie są świadomymi konsumentami, nie znają swoich praw, nie wiedzą, co im przysługuje. A czy znamy się na finansach, jesteśmy finansowo świadomi?

A wie pani, kiedy odbyła się bitwa pod Grunwaldem?

W 1410 roku.

A wie pani, jak wygląda ameba?

Wiem.

Bo dowiedziała się tego pani na lekcjach historii i biologii. A czy ktoś panią uczył o finansach osobistych, rachunkach bankowych, kredytach, kartach kredytowych?

Część mojej edukacji przypadła na czas poprzedniej epoki. O takich rzeczach się wówczas nie uczyło...

Ale i teraz w szkołach niewiele się zmieniło. Zdobycie wiedzy finansowej leży po naszej stronie, a jej źródłem jest często przekaz z telewizyjnych i medialnych reklam. Ten przekaz jest prosty: kup szybko, kup teraz, zapłać odsetki. Często pierwsza pożyczka jest za darmo, czyli nie wymaga spłaty odsetek. Może to jest jakieś nadużycie, ale to jak z transakcjami u dilera narkotyków. Pierwszą działkę dostajemy za darmo, by się uzależnić i szybko wrócić po kolejne. Pożyczkodawcy chcą nas wciągnąć w finansowy szał. Jesteśmy bardzo słabo uświadomieni finansowo. Jest takie chyba trafne powiedzenie: zbyt wielu ludzi wydaje pieniądze, których nie ma, na rzeczy, których nie potrzebuje, by imponować ludziom, których nie lubi. Statystyki pokazują też, że coraz bardziej się zadłużamy. Już 2,4 miliona Polaków ma problem z terminowym regulowaniem swoich zobowiązań. Nie dołączajmy do tego grona, nie warto.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki