Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Król: Debaty o związkach partnerskich to efekt presji faktów, ale i pewnej mody

Joanna Leszczyńska
Prof. Marcin Król
Prof. Marcin Król East News/ ANDRZEJ LANGE
Takie sprawy jak związki partnerskie, małżeństwa homoseksualne czy in vitro i aborcja to rzeczywistość. Nie można rzeczywistości negować przy pomocy takich rzeczy jak wartości - mówi filozof, prof. Marcin Król, w rozmowie z Joanną Leszczyńską.

Parlamenty Francji i Wielkiej Brytanii dyskutowały ostatnio na temat małżeństw homoseksualnych. Wcześniej w Polsce odbyła się burzliwa dyskusja na temat związków partnerskich. Dlaczego Europa tak się emocjonuje tymi problemami, chociaż są ważniejsze, jak choćby kryzys gospodarczy?
To też jest poważny problem. Zainteresowanie się nim w większości krajów europejskich wynika z bardzo prostych rzeczy, a mianowicie: z faktów. Zasada ignorowania faktów jest zasadą fatalną w polityce. Do pewnego stopnia stosuje ją Kościół, ale on ma w pewnym sensie inne uprawnienia, choć - moim zdaniem - też mu to na dobre nie wychodzi. Poza tym różnego rodzaju mody czy tendencje są zawsze obecne w życiu publicznym. Żyjemy w krajach, połączonych kulturą. Kiedy tym problemem zajęli się Holendrzy, zaczęło to oddziaływać na inne kraje. Związków partnerskich czy małżeństw homoseksualnych nie da się najzwyczajniej w świecie uniknąć. Nierozsądny jest ten polityk, który nie uwzględnia faktów.

Okazuje się, że uwzględniają to nawet konserwatywni politycy w Anglii...
Anglicy zawsze byli czołowymi realistami politycznymi. To w Anglii powstały pierwsze związki zawodowe. Jak przypuszczam, małżeństwa homoseksualne nie są zgodne z prywatnymi poglądami wielu konserwatystów angielskich, którzy jednak głosowali za, gdyż uznali rację faktów. To znaczy, że tacy ludzie są i trzeba coś z tym zrobić. Tymczasem w Polsce popełnia się co najmniej błąd naukowy, kiedy próbuje się z faktów tworzyć wartości. Mieszkam na wsi, blisko lasu, sypie właśnie straszny śnieg. Jesteśmy zasypani. I co ja mam powiedzieć? Czy jest to fakt pozytywny czy negatywny? Fakt, że istnieją związki partnerskie jest faktem. W Polsce podobno 23 procent dzieci jest z takich związków.

Ale będę się upierać, że ważniejszymi problemami jest kryzys w Europie i bezrobocie...
Bardzo trudno jest powiedzieć, co jest ważniejsze. Załóżmy, że pani ma rację, bo też jestem skłonny tak sądzić, ale istotna jest rozwiązywalność. Walka z bezrobociem to ciężki, długi proces, który może się zakończyć sukcesem po wielu latach. Hiszpanii już się wydawało, że wydobywa się z bezrobocia, a okazało się, że to nie takie łatwe. A sprawa związków partnerskich i małżeństw homoseksualnych jest prostsza. Politycy lubią rozwiązywać problemy, bo to jest zawsze zauważalne. Poza tym jednak społeczeństwa europejskie są liberalne, z mniejszym lub większym dodatkiem elementów konserwatywnych lub socjalistycznych. Ale w sumie są liberalne. Związków, o jakich mówimy, już się nie cofnie. Może będzie na Zachodzie długa dyskusja nad zezwoleniem na wychowywanie dzieci, bo jest trudniejsza, ona nie idzie tak zupełnie z płatka. Ale stopniowo czas to rozwiąże.

Prawo musi się dostosować do przemian obyczajowych?
Zgadza się. Tak jest zawsze. To w Polsce są takie głupie złudzenia, że prawo wyprzedza przemiany. Nie, prawo musi reagować na zmiany. Minister Gowin wypowiedział się niedawno w Sejmie, że związki partnerskie są niekonstytucyjne, gdyż małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny pozostaje pod szczególną opieką państwa. Gowin całkowicie nie miał racji nawet jako filozof, dlatego że jeżeli coś pozostaje pod szczególną opieką, to nie znaczy, że coś innego nie może być pod mniejszą opieką. Poza tym, konstytucja, przepraszam za porównanie, to nie jest Matka Boska. Nawet jeżeli coś jest niekonstytucyjne, to konstytucja nie jest przed rzeczywistością, tylko odwrotnie. Być może minister Gowin powinien powiedzieć, że w tym właśnie miejscu trzeba zmienić konstytucję. To byłaby rozsądna wypowiedź. Na przykład Amerykanie wielokrotnie zmieniali swoją konstytucję za pomocą poprawek.

Anglicy i Francuzi mówią o małżeństwach homoseksualnych, a my nie możemy przebić się przez związki partnerskie. To oddaje różnicę obyczajową pomiędzy nami...
Niewątpliwe. Po drugie oddaje też różnicę w stylu i formie klasy politycznej. Jestem skłonny wiele błędów przypisywać stosunkowo młodej demokracji w Polsce, jak i innych krajach tego regionu. Takie sprawy jak związki partnerskie, małżeństwa homoseksualne czy in vitro i aborcja to rzeczywistość. Nie można rzeczywistości negować przy pomocy takich rzeczy jak wartości. Poseł Godson mówi, że nie może zaakceptować np. związków partnerskich, bo to niezgodne z jego sumieniem. W większości krajów Europy byłaby to wypowiedź kompletnie kompromitująca posłów. Poseł może powiedzieć, że się z czymś nie zgadza, ale ponieważ jest związany z taką a nie inną partią, to musi postąpić zgodnie z zasadami demokracji. Romney w czasie kampanii prezydenckiej USA też stwierdził, że aborcja jest niezgodna z jego sumieniem, ale zdając sobie sprawę, że jest to sprzeczne z demokracją, odmówił poparcia dla takich radykalnie konserwatywnych propozycji.

Rozmawiała Joanna Leszczyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki