Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Sokołowicz: Alternatywa "albo samochód, albo rower" jest fałszywa [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
Mariusz Sokołowicz
Mariusz Sokołowicz archiwum prywatne
Z dr. Mariuszem Sokołowiczem, pełnomocnikiem rektora UŁ ds. zrównoważonego transportu, rozmawia Piotr Brzózka.

Obchodzimy Tydzień Zrównoważonego Transportu. Jest więc okazja, by zapytać: dlaczego walka o coś, co z natury jest zrównoważone, kojarzy się z radykalnymi postawami i hasłami? Jak można na przykład piętnować kogoś tylko za to, że jedzie samochodem sam i nie wiezie żadnego pasażera? To nie jego sprawa?

Jedną z przyczyn jest to, że koncepcja zrównoważonego transportu, albo - patrząc szerzej - zrównoważonego rozwoju, jest kojarzona z myślą lewicową, nawet ze skrajną lewicą. Dotyczy to zarówno transportu rowerowego, jak i np. działań związanych z ochroną środowiska, takich jak blokowanie budowy dróg w obronie siedlisk dzikich zwierząt.

I stąd rewolucyjny ton?

Myślę, że tak. Wiele organizacji, zajmujących się tymi zagadnieniami, ma taki rodowód, choć to nie powinno mieć znaczenia. Istotna jest poprawa jakości transportu, bez względu na to, jaka opcja o tym mówi. Istotą tej idei jest równoważenie transportu. Nie chodzi o to, żebyśmy wszyscy zrezygnowali z samochodów. Chodzi o to, by nie dominował jeden środek transportu. Jeśli mówimy o przyczynach radykalizmu, spójrzmy jeszcze na przykład środowisk rowerowych. One czasem muszą postawić sprawę na ostrzu noża, żeby coś wywalczyć. Zanim dojdzie do porozumień, konsensusu z władzami miasta, zanim usiądzie się do stołu i zacznie rozmawiać, postawy są celowo radykalizowane.

Ale środowiska rowerowe nie mają naprzeciw siebie wroga. Kierowcy to tylko bierna masa, która o nic nie walczy, niczego nie forsuje, za niczym nie lobbuje.

Mamy do czynienia z radykalizacją dyskursu na temat zrównoważonego transportu. Niewątpliwie to nie robi dobrze sprawie, choć jestem w stanie sobie wyobrazić, dlaczego tak się dzieje. Interesy są rozbieżne. Mamy ten słynny przejazd "masy krytycznej", który wprawdzie na krótko, ale jednak paraliżuje kawałek miasta, co jest odczuwane przez kierowców stojących w korku. Środowiska rowerowe mają pewną wizję i starają się ją konsekwentnie realizować radykalnymi posunięciami. A z drugiej strony mamy zwykłych użytkowników dróg, którzy nie do końca czują systemowość transportu, choć każdemu się wydaje, że jest w stanie się na temat transportu wypowiadać. To jest proste myślenie: jeżeli gdzieś wymaluje się pas rowerowy, to dzieje się to kosztem miejsc parkingowych i pasa ruchu. Zabierają nam pas, żeby sobie rowerzyści mogli jeździć. Czyli ci rowerzyści muszą być nieźle ustawieni.

A gdyby kierowcy się zorganizowali i zaczęli domagać wprowadzenia opłat za parkowanie rowerów? W końcu ludzie od zrównoważonego transportu bardzo się cieszyli, gdy właściciele aut dostali po kieszeni podwyżkami opłat w centrum Łodzi.

Należałoby się zastanowić, co miałoby wprowadzenie opłat dla rowerów przynieść. Jaki jest cel polityki transportowej w mieście? Celem jest usprawnienie systemu. A środkiem do tego jest ograniczanie ruchu samochodów. Nie z powodów ideologicznych, a pragmatycznych. Ile byśmy nie wybudowali parkingów, zawsze będzie ich za mało, dlatego poszukuje się alternatywnych form przemieszczania się. Wprowadzanie opłat za parkowanie rowerów, podobnie jak podnoszenie opłat za bilety komunikacji miejskiej, nie doprowadzi do celu, nie uda się w ten sposób skłonić kolejnej osoby do zamiany samochodu na rower czy tramwaj. Aczkolwiek zaznaczam, błędem jest stawianie alternatywy: albo samochód, albo rower. Albo samochód, albo tramwaj. Spróbujmy myśleć inaczej. Bez względu na to, czym się najczęściej poruszamy, to każdy z nas korzysta z różnych środków transportu, każdy z nas jest czasem pieszym, czasem jest kierowcą, czasem wsiada na rower albo do tramwaju.

Mam wrażenie, że do celu, o którym Pan mówi, w Łodzi dąży się wyłącznie za pomocą polityki kija, nie dając w zamian marchewki. Nikt nie zachęca ludzi do korzystania z tramwaju, oferując niską cenę i wyjątkową jakość. Zamiast tego próbuje się wyrzucić samochody z centrum, podnosząc opłaty za parkowanie, odejmując pasy, obniżając prędkość.

Ma pan rację. Jest to robione od tyłu i jest to robione fragmentarycznie. Na ul. Wschodniej oddano pas rowerowy, wszyscy się zastanawiają po co. Albo wymalowano gdzieś w centrum dwie śluzy, gdy nie jest to elementem całości systemu. Nie ma spójnej polityki transportowej. Opłaty za parkowanie rzeczywiście zostały podniesione do maksymalnych stawek, być może faktycznie, żeby ograniczyć parkowanie. Jednocześnie nie daje się nic w zamian, a nawet podwyższa się ceny biletów komunikacji miejskiej. A na logikę - powinno być odwrotnie, bilety powinny być coraz tańsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki