Na razie nie wiadomo, czy Edward dostał tę robotę za to, że głosował na Protasiewicza, a nie na Schetynę. W ogóle nie wiadomo, na kogo głosował. Nie wiadomo też, ile głosów zwolennicy Protasiewicza kupili mu przed głosowaniem. Uczciwy człowiek, w sytuacji Edwarda, zamiast głosu, oddałby mocz na taki syf i opuścił salę oraz partię. No, ale nie wymagajmy zbyt wiele: do polityki rzadko idą uczciwi ludzie, a już na pewno tacy kariery nie robią.
Przed wszelkimi demokratycznymi wyborami najlepiej rozwijającą się gałęzią przedsiębiorczości jest handel. Przy wewnątrzpartyjnych wyborach, głos kupuje się za stanowisko. Przy wyborach powszechnych stawką bywa piwo. W 2010 w Wałbrzychu zwolennicy kandydata z PO na prezydenta miasta twierdzili, że przed wyborami kupili dla swego bossa tysiąc głosów. Sąd wybory unieważnił.
Tylko pozornie sprawa jest prosta tam, gdzie - jak w Korei Północnej - kandydat nie ma konkurencji. W takich przypadkach działania podejmuje się wcześniej: potencjalnych konkurentów się wykańcza lub przekupuje stanowiskami. I nie startują.
Janusz Palikot twierdzi, że jego matka "musiała się zapisać do PZPR". Nie musiała, bo nawet w czasach najgorszej komuny przymusu nie było. Chciała być dyrektorką, to się zapisała. Dziś w Polsce jest podobnie. Bo niewiele się zmieniło: nie ma dobrego życia bez matki partii.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?