Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Max Factor - czarodziej makijażu i genialny przedsiębiorca

Joanna Leszczyńska
Mistrz osobiście malował gwiazdy filmowe. Makijaż musiał być perfekcyjny.
Mistrz osobiście malował gwiazdy filmowe. Makijaż musiał być perfekcyjny.
Urodził się na łódzkich Bałutach w biednej żydowskiej rodzinie. Miał osiem lat, gdy został pomocnikiem dentysty. Po 35. urodzinach malował Ritę Hayworth i Marlenę Dietrich.

Nazwisko Max Factor zna każda kobieta. Był pionierem kolorowej kosmetyki. Wynalazł podkład w kremie i sztuczne rzęsy. Stworzył make up dla gwiazd filmowych, ale także przekonał tysiące zwykłych kobiet na świecie, że dzięki jego kosmetykom mogą wyglądać jak gwiazdy. Okrzyknięto go "czarodziejem makijażu", genialnym przedsiębiorcą. On sam uważał się za artystę.

- Factor urodził się w Łodzi, ale jest za mało kojarzony z tym miastem - uważa Miłosz Wika, rzecznik prasowy Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. - Moim zdaniem, prezydent Łodzi przyjeżdżając do obcego kraju, a szczególnie do USA, powinien mówić, że przyjechał z miasta, z którego pochodził Max Factor. Marka ta jest przecież rozpoznawalna na całym świecie.

Nie znamy dokładnej daty urodzenia Maksymiliana Faktorowicza (jako poddany cara rosyjskiego miał zruszczone nazwisko). Daty tej nie znał nawet sam Max. Przyjmuje się, że był to rok 1872. Prawdopodobnie mieszkał na Bałutach, tam, gdzie wtedy mieszkali Żydzi. Jego ojciec Abraham nie był zamożny.

- Ojciec Maksa wyrabiał gliniane garnki i je sprzedawał - opowiada Wolf Factor, mieszkający w Izraelu, którego dziadek Icchak Lejb był starszym bratem Maksa Factora.

Niektóre źródła podają, że ojciec Maksa miał też mały zakład tekstylny. Jak mówi Wolf Factor, ojciec Maksa był bardzo nabożnym Żydem.

Jego matka, Cecylia z domu Tandowska, umarła w 1874 roku. Max miał dziewięcioro rodzeństwa. Trudne warunki życiowe zmusiły go do pracy od najmłodszych lat. Jako ośmiolatek był pomocnikiem dentysty. Rok później był już stażystą w firmie produkującej peruki i kosmetyki. Kiedy skończył osiemnaście lat, rozpoczął przymusową czteroletnią służbę w armii rosyjskiej. Kiedy ją zakończył, w 1894 roku założył w Riazaniu, na przedmieściach Moskwy, mały sklep, w którym wytwarzał i sprzedawał kremy, perfumy i peruki. Jego talent doceniono na carskim dworze. Jak tam trafił? Podobno wędrowna trupa teatralna kupiła u niego kosmetyki do charakteryzacji, by wystąpić przed rodziną cesarską. Sam car miał zachwycić się charakteryzacją aktorów. Dzięki temu Max został charakteryzatorem na dworze cara Aleksandra Mikołajewicza Romanowa, wuja cara Mikołaja II oraz artystów carskiej opery.

Był to wielki zaszczyt, ale Factor czuł się niewolnikiem carskiego dworu. Udało mu się jednak ułożyć sobie szczęśliwie życie osobiste. Zakochał się w rosyjskiej Żydówce, Esterze, z którą się ożenił. W 1904 roku mieli już trójkę dzieci: Freda, Cecylię i Davisa. Właśnie w tym czasie podjął przełomową w swoim życiu decyzję: uciekł z rodziną do USA. W Ameryce, St. Louis, był już jego brat Natan i wujek. Dlaczego musiał wyjechać ukradkiem? Bał się, że nie zostanie zwolniony z carskiej służby. Uciekł się do fortelu. Jak głosi legenda, zrobił sobie makijaż, w którym wyglądał na chorego i udał, że jedzie na kurację do Karlsbadu. 13 lutego 1904 roku wraz z rodziną wsiadł na pokład statku płynącego do Nowego Jorku. Miał ze sobą 40 tysięcy dolarów. Dopłynęli do wyspy Ellis, która była bramą do Ameryki dla setek emigrantów z Europy. Urzędnik w biurze emigracyjnym błędnie zapisał jego nazwisko Factor, zamieniając literę k na c i tak już zostało.
W St. Louis, w Missouri Max zaczął nowe życie. Jeszcze w tym samym roku sprzedawał swoje kremy i kosmetyki na światowych targach, już występując pod nazwą "Max Factor". Niestety, u progu amerykańskiej kariery spotkało go niepowodzenie. Jego wspólnik, z którym wystąpił na targach, zniknął wraz z wszystkimi jego pieniędzmi i towarami. Prawie zrujnowany, Factor został zmuszony do otwarcia zakładu i sklepu fryzjerskiego. Pomógł mu brat i wuj. Wkrótce potem, na skutek wylewu krwi do mózgu, zmarła jego żona Estera. Zdawał sobie sprawę, że nie poradzi sobie sam z czwórką dzieci (czwarty Frank urodził się w USA) i szukał żony. 15 sierpnia 1906 roku poślubił w Stanach Humę, Żydówkę. Z tego związku urodził się Louis. Małżeństwo trwało krótko. Po długiej batalii sądowej Factor został opiekunem wszystkich dzieci. Mimo tych przykrych doświadczeń, zdecydował się na kolejny związek. 21 stycznia 1908 roku poślubił swą sąsiadkę z St. Louis, Jennie Cook. Wkrótce zdecydował się na kolejny znaczący krok w swoim życiu: wyjazd do Kalifornii, gdzie rodził się wówczas przemysł filmowy. W śródmieściu Los Angeles otworzył mały sklepik z perukami, w którym pracował także jako fryzjer.

Już po dwóch miesiącach, 2 stycznia 1909 roku założył firmę Max Factor & Company, która produkowała krótką linię produktów do makijażu teatralnego. Zaczął współpracować jako uliczny charakteryzator z aktorami filmowymi w Hollywood. W tym czasie aktorzy sami musieli dbać o charakteryzację. Jednocześnie Max usilnie pracował nad stworzeniem makijażu dla aktorów. W wyniku wielu eksperymentów powstał podkład w kremie, który naniesiony cienką warstwą na skórze świetnie sprawdzał się w filmie. Dzięki dobremu dobraniu koloru szminek i pudrów twarze aktorów i aktorek wyglądały na ekranie naturalnie. Jego nazwisko pojawiało się w napisach końcowych twórców filmu, co było miarą tego, jak go doceniano. Na początku Factor osobiście nakładał swoje kosmetyki upiększające na twarze aktorów, dopasowując je do oświetlenia na scenie czy planie filmowym. Jego klientami były największe sławy tamtych czasów, m.in. Mary Pickford, Pola Negri, Gloria Swenson, Jean Harlow, Judy Garland, Rita Hayworth, Ginger Rogers, Marlena Dietrich, John Wayne, Charlie Chaplin, czy Frank Sinatra. Nic dziwnego, że jego nazwisko jest wymienione w piosence "Hurra dla Hollywood: "Chcesz być aktorem, spotkaj się z Factorem".

W 1920 roku pod wpływem syna Franka, nazwał swoje produkty make up.

- Był człowiekiem bardzo pracowitym. Na sukces jego firmy pracowała cała rodzina - mówi Wolf Factor, który poznał w Ameryce dzieci Maksa.

Max Factor jako pierwszy wpadł na pomysł wykorzystywania prawdziwych włosów zamiast wełny czy słomy do tworzenia peruk. Producenci filmowi poszukiwali produkowanych przez Factora peruk. Wypożyczał te peruki producentom westernów pod warunkiem, że jego synowie dostaną udziały w tych filmach.

W 1929 otrzymał Oscara za swoje charakteryzacje. Dwa lata później stworzył charakteryzację, która przeszła do historii światowego kina. Była to charakteryzacja aktora Borisa Karlofa, grającego Frankensteina w filmie Jamesa Whale'a.

Był to czas wielkich sukcesów Factora. Jego firma eksportowała swoje produkty do 80 krajów. Factor kupił trzypiętrowy budynek przy Hollywood Boulevard, w którym otworzył fabrykę zatrudniającą 250 osób.
W 1938 roku podróżował w celach biznesowych po Europie z synem Daviesem. Podczas pobytu w Paryżu dostał anonimową groźbę od szantażysty, który domagał się pieniędzy w zamian za jego życie. Francuska policja chciała złapać szantażystę, ale nikt się nie pojawił w miejscu, w którym miały być odebrane pieniądze. Factor był tak roztrzęsiony groźbą, że wrócił do USA. Niewykluczone, że ten stres przyczynił się do jego śmierci. Zmarł 30 sierpnia 1938 roku w wieku 61 lat w Beverly Hills.
Firmę przejął jego syn Francis, chemik, który dla celów marketingowych przyjął imię Max. Pod jego kierownictwem firma nadal się rozwijała. Max Factor junior zmarł w 1996 roku.

Nie wszyscy Factorowie cieszyli dobrą sławą w USA. John Factor, przyrodni brat Maksa, był w latach 30. sławnym gangsterem w Chicago.

W USA żyją dziś potomkowie Maksa Factora. W Izraelu żyje wspominany Wolf Factor, który był przedsiębiorcą i działał w towarzystwie pomagającym byłym więźniom obozów koncentracyjnych w Niemczech i w Polsce. Prawie cała jego rodzina została zamordowana przez Niemców. Dziadek zmarł w łódzkim getcie. Wolf przeżył Oświęcim, marsz śmierci do obozu w Buchenwaldzie.

Aktualnie marka Max Factor należy do koncernu Procter & Gamble, który kupił ją w 1991 roku.
Miłosz Wika, rzecznik Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej:

- Dziwię się, że mamy na Piotrkowskiej w Alei Sławy gwiazdy wielkich ludzi, związanych z filmem, a nie mamy gwiazdy Maksa Factora. A przecież Łódź zawsze odwoływała się do tradycji filmowych.
Wika wspólnie z Tomaszem Kowalskim, wówczas dziennikarzem "Expressu Ilustrowanego", starał się, by jedną z łódzkich ulic nazwać imieniem Maksa Factora. Nazwę tę miał ostatecznie otrzymać jeden z placów na terenie Manufaktury, ale rodzina Factora w USA nie wyraziła na to zgody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki