Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miejska plaża w Łodzi: Czasem trzeba wybrać mniejsze zło

Marcin Bereszczyński
Marcin Bereszczyński
Z Robertem Warszą, dyrektorem Miejskiej Pracowni Urbanistycznej w Łodzi, rozmawia Marcin Bereszczyński
Robert Warsza, dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej
Robert Warsza, dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej
Krzysztof Szymczak

Skąd pomysł, żeby zlikwidować ogródki działkowe i utworzyć plażę miejską z parkiem?

Na 10 hektarach kwartału zieleni miejskiej mamy 3 hektary wody, muzeum i przestrzeń o niewykorzystanych możliwościach, która w dodatku znajduje się blisko centrum.

Zdaję sobie sprawę z tego, że ten obszar styka się z al. Śmigłego-Rydza, która jest trasą ruchliwą. Niezależnie od tego warto wziąć pod uwagę głosy mieszkańców pojawiające się podczas tworzenia planu, na etapie warsztatów, na etapie wyłożenia planów. To głosy ludzi, którzy chcieli skorzystać z tej zieleni, jaką widzą za oknem. 125 ogrodów działkowych to nieduża grupa użytkowników, jak na taki obszar w centrum Łodzi. Zdaję sobie sprawę, że jest to decyzja trudna.

Działkowcy twierdzą, że 125 ogródków to grubo ponad tysiąc osób, bo zwykle pojawiają się tam całe rodziny ze znajomymi. Ich zdaniem tysiąc osób nigdy nie pojawi się w parku przy stawie. Zaniechanie likwidacji działek jest dla nich lepszym sposobem zagospodarowania tego terenu.

To dyskusja o wyższości świąt wielkanocnych nad świętami Bożego Narodzenia. Nie będę wchodził w polemikę. Chcę, aby każdy rozważył, czy teren zamknięty, na który wstęp ma tylko określona grupa, to dobre zagospodarowanie, czy chcemy przestrzeni otwartej dla wszystkich.

**

Miejska plaża w centrum Łodzi będzie przy stawie?

**

Działkowcy mówią, że starych drzew się nie przesadza. Ich nie interesuje przeniesienie do innych ogródków i odszkodowanie. Jak ich przekonać, żeby zgodzili się na przestrzeń publiczną?

Nie jest to łatwe pytanie, bo obawiam się, że to jest grupa, która jest trudna do przekonania ze względu na wiek i bycie jedynym użytkownikiem tej przestrzeni. Jako MPU musimy się kierować spojrzeniem globalnym i czasami podejmować decyzje niepopularne, z którymi nie wszyscy się zgadzają. Gdy podejmujemy decyzję, że na określonych terenach nie można budować to deweloper też jest niezadowolony. Zawsze to jest wyważanie interesów i wybieranie, albo mniejszego zła, albo większego dobra. Nie wiem, czy można przekonać działkowców. Można pokazać drugą stronę, że są osoby, które widzą inne zagospodarowanie.

Co zyskujemy otwierając w tym miejscu przestrzeń publiczną?

Już mówiłem, że to 10 hektarów blisko centrum. Łódź ma zbiorniki, czyli Arturówek, Stawy Jana, Stawy Stefańskiego, znajdują się one jednak poza centrum miasta.

Działkowcy twierdzą, że nikt z nimi niczego nie konsultował. Niektórzy są wściekli, bo kupili tam działki, a nie wiedzieli, że miasto chce ma plany ich likwidacji. Dlaczego dopiero przy wyłożeniu planu łodzianie dowiedzieli się o tym?

Wszystko wypływa na etapie, na którym powinno wypływać, czyli na etapie wyłożenia planu do publicznego wglądu. Rozumiem, że ustawodawca ułożył to niezręcznie, ale nie będę komentować decyzji Sejmu, który 15 lat temu uchwali ustawę. Zgodnie z nią najpierw uzgadnia się plany ze wszystkimi instytucjami, a później przedstawia się to mieszkańcom. Jak obserwuję propozycje zmian w prawie, to jest pomysł, aby wychodzić jeszcze wcześniej do mieszkańców z wyłożeniem planu i robić konsultacje wcześniej. Od 4 lat mamy taką zasadę, żeby żadnych planów nie uchwalać na siłę i traktować pierwsze wyłożenie planu, jako element konsultacji nastawionych na wyrażanie uwag i spostrzeżeń. Plany czasami są procedowane przy trzech wyłożeniach. Nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia zarówno w omawianym przypadku, jak i w innych częściach miasta, że nie było szansy na dokonywanie zmian, czy korekt. Myślę, że wyłożenie planu, na którym byli działkowcy, warsztaty i burza, jaka obecnie wybuchła wokół tej sprawy, to działania pozaproceduralne, ale jednocześnie element poszerzonych konsultacji społecznych. Co zostanie wybrane w głosowaniu, to zostanie wprowadzone do planu, a następnie ponownie będzie on uzgodniony i wyłożony. Będziemy się upierać dopiero przy wersji wyłożonej po raz drugi.

Staw przy Przędzalnianej w Łodzi bez wody. Trwa oczyszczanie [ZDJĘCIA]

Pojawiają się sygnały, że zaczyna się wyrzucanie działkowców na obrzeża Łodzi. Czy taka jest koncepcja urbanistyczna, aby pozbywać się ogródków z miasta?

Widzę ogromne zapotrzebowanie społeczne na podnoszenie jakości zamieszkania w centrum i tworzenie terenów zielonych, zresztą w tej kwestii bardzo dużo zmieniło się przez ostatnie lata w podejściu miasta. Dyskusja między mieszkańcami a obecnymi użytkownikami niektórych innych ogrodów działkowych będzie się nasilać, bo ludzie widzą zieleń za oknem, a nie mogą z tego zielonego terenu skorzystać. Choć przedstawiciele ogrodów działkowych przekonują, że otwierają się na innych mieszkańców, to ich deklaracje rozmijają się z rzeczywistością. Dlatego zakładam, że coraz częściej będą pojawiały się problemy związane z oczekiwaniami społecznymi. Na niektóre obszary warto spojrzeć inaczej niż miało to miejsce w latach 70. Gdy powstawały osiedla, między drogą, torami czy za osiedlem pozostawały obszary, z którymi nie wiadomo było co robić, więc dzielono je na ogródki działkowe. Nie wiem czy myślenie, jakie wtedy przyświecało nadal obowiązuje. Dlatego przy przyjmowaniu planów pojawia się element głosowania i wybierania przez łodzian najlepszego wariantu zagospodarowania terenu.

Prezes Rodzinnych Ogródków Działkowych o planowanej miejskiej plaży w łodzi:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki