Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy bloku przy Józefa 17 spędzili święta bez gazu i ciepłej wody

Jacek Losik
Przygotowania do wigilii trwały dłużej, niż zwykle
Przygotowania do wigilii trwały dłużej, niż zwykle Krzysztof Szymczak
90 rodzin z bloku przy ul. Józefa 17 w Łodzi spędziło święta bez gazu i ciepłej wody. Trudna sytuacja zbliżyła jednak sąsiadów.

To były wyjątkowo trudne święta i sylwester dla 90 rodzin z bloku na Widzewie. W budynku przy ul. Józefa 17 nie ma gazu i ciepłej wody, więc wigilijne potrawy przygotowywano na turystycznych palnikach.

- Jakoś przetrwaliśmy ten trudny czas. Bliżej poznałem wielu sąsiadów, których znałem tylko z widzenia. W sylwestra wypiliśmy szampana i złożyliśmy sobie życzenia. Potrafiliśmy się zjednoczyć i wzajemnie sobie pomóc. Trzymaliśmy się razem, jak lokatorzy z popularnego serialu Stanisława Barei "Alternatywy 4", gdy zimą wyłączono im ogrzewanie - śmieje się jeden z mieszkańców.

Przed świętami jednak nikomu nie było do śmiechu. Samo przygotowanie świątecznych potraw wymaga wiele wysiłku, a co dopiero, gdy w mieszkaniach nie ma gazu i ciepłej wody. Wszystko trzeba było gotować na turystycznych palnikach. 28 listopada zakręcono kurek z powodu fatalnego stanu technicznego instalacji gazowej. Budynek, w którym mieszkają 153 osoby, mógł wylecieć w powietrze.

- Przygotowania do świąt szły ciężko, ale wszystko się udało- mówi pani Renata, która gotowała dla trzyosobowej rodziny.- Wszystko trwało o wiele dłużej, bo korzystam ze starej turystycznej kuchenki. Nie dość, że mam tylko dwa palniki, to nie są one tak wydajne jak w nowoczesnych kuchenkach. Jestem na zwolnieniu lekarskim, bo miałam wypadek. Gdybym normalnie chodziła do pracy, to pewnie musielibyśmy wyjechać do rodziców na święta i Nowy Rok, bo na tych palnikach wszystkiego nie dałoby się przygotować.

Dłuższe niż normalnie smażenie ryb i gotowanie barszczu to nie jedyny problem, z którymi musiało się zmierzyć 90 rodzin. Ludzie z tego bloku są w konflikcie po tym, jak część mieszkańców odwołała stary zarząd wspólnoty i powołała nowy. Część lokatorów uważa, że to był błąd, bo nowe władze zerwały umowę z zarządcą budynku, Widzewskim Towarzystwem Budownictwa Społecznego.

CZYTAJ TEŻ: Mieszkańcy bloku przy Józefa bez gazu i ciepłej wody. Ich blok mógł wylecieć w powietrze

- Atmosfera jest jeszcze napięta - mówi jeden z mieszkańców. - Ludzie są rozgoryczeni tym, że zostali w święta bez gazu i ciepłej wody, okazało się, że mieszkaliśmy na tykającej bombie, a trudno znaleźć winnych.

Przed świętami mieszkańcy potrafili się jednak pogodzić i wzajemnie sobie pomagać.

- Z wieloma osobami zacieśniliśmy więzi. Można nawet powiedzieć, że panuje rodzinna atmosfera - mówi pani Renata.- Nawet u bojowo nastawionych osób schodzą złe emocje. Co prawda kiedyś normalnie rozmawialiśmy, a teraz mówimy sobie tylko "dzień dobry", ale nie ma już tej agresji, jaka była na pierwszym spotkaniu wspólnoty i WTBS (10 grudnia - dop. red.).

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Przypomnijmy, na początku listopada przeprowadzono coroczny przegląd instalacji gazowej. Z raportu wynikało, że złącza rur są nieszczelne, przez co budynek może wylecieć w powietrze. Kurek z gazem zakręcono. Mieszkańcy za obecny stan rzeczy obwiniają były zarząd wspólnoty (odwołany 11 listopada), który wydał pieniądze na ogródki i nowy śmietnik przed blokiem zamiast na remonty. Lokatorzy zarzucają zarządcy budynku (WTBS), że biernie przyglądał się marnotrawieniu oszczędności. Twierdzą również, że nie byli przez niego poinformowani o złym stanie instalacji.

WTBS odpiera te zarzuty, przedstawiając protokoły z zebrań właścicieli mieszkań, na których informował o potrzebie przeprowadzenia remontu. Ponadto twierdzi, że zaproponował doszczelnienia instalacji, ale nowy zarząd wspólnoty się na to nie zgodził. Bez odpowiedniej uchwały zarządca nie może samodzielnie dysponować pieniędzmi wspólnoty.

Mieszkańcy nie chcą jednak remontować instalacji, którą za kilka lat znów trzeba będzie naprawiać. Robert Pawlata, członek nowego zarządu wspólnoty, wypowiedział umowę WTBS i szuka zarządcy. Powołał rzeczoznawcę, który ma ocenić, od kiedy mieszkańcy byli narażeni na niebezpieczeństwo z powodu nieszczelnej instalacji. Sprawa ma trafić do prokuratury.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki