Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młodzi w Łodzi żyją na granicy ubóstwa

Katarzyna Chmielewska
W Łodzi absolwenci bardzo mało zarabiają
W Łodzi absolwenci bardzo mało zarabiają 123RF
26-letnia Agata z Łodzi nie mogąc znaleźć pracy w swojej branży - skończyła ekonomię - przyjęła propozycję pracy w firmie marketingowej. Dostała 500 zł brutto i umowę na jedna trzecią etatu.

- Po skończeniu studiów przez kilka miesięcy bezskutecznie poszukiwałam pracy - mówi Agata. - W końcu zdecydowałam się na outsourcingową firmę marketingową. - Gdy podpisywałam umowę, pracodawca zapewniał mnie, że mimo że podstawowa pensja jest niska, to dużo zarobię na prowizji od sprzedawanych produktów.

Agata dostała umowę na 1/3 etatu za 500 zł brutto. Okazało się jednak, że pracodawca wymaga, by pracowała codziennie przez sześć godzin. Do tego przynajmniej raz w miesiącu musiała przychodzić w sobotę.

- Prowizje, które udało mi się zarobić, nie były tak duże, jak obiecywał mi pracodawca. W dobrym miesiącu udaje mi się zarobić tysiąc złotych na rękę. Jeśli jestem chora, nie zarabiam. Dostaję gołą podstawę - czyli niewiele ponad 420 zł na rękę- mówi Agata.

Okazuje się, że zarobki Agaty to norma wśród ludzi w jej wieku. W Łodzi w pierwszej pracy zarabia się najczęściej 1040 zł na rękę. To kilkaset złotych mniej niż w Warszawie czy Poznaniu.

Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego bez pracy pozostaje 26 proc. osób pomiędzy 15 a 24 rokiem życia. Dla porównania wśród ludzi w wieku 35 - 44 bezrobocie wynosi tylko 6,3 proc.

Dlaczego młodzi ludzie muszą pracować za grosze? Bo ofert pracy dla absolwentów jest jak na lekarstwo. Według raportu "Młodzi 2011" tylko 0,7 proc. wszystkich ofert pracy skierowanych jest do absolwentów. W dodatku jedna trzecia z nich to oferty staży, a nie etatów.

Brak atrakcyjnych ofert, niskie zarobki nawet wśród osób z wyższym wykształceniem, to nie koniec problemów, jakie spotykają młodych, rozpoczynających swoją karierę zawodową.

Z badań portalu Pracuj.pl wynika, że aż 38 proc. młodych Polaków zaczyna od pracy w szarej strefie. Co czwarty podpisuje jedynie umowy o dzieło lub zlecenie. Tylko 36 proc. młodych osób w swojej pierwszej pracy otrzymuje umowę o pracę. Nic dziwnego, że banki nie chcą im dawać kredytów, co z kolei utrudnia im usamodzielnienie się.

Kredytu nie dostali Anna i Jan z Łodzi. Oboje mają po 28 lat, z wykształcenia są socjologami. Jan nie mógł znaleźć pracy w zawodzie, więc zdecydował się na pracę w banku. Jako specjalista zarabia 1700 zł na rękę. Obecnie ma umowę o pracę na 5 lat. Jego żona Anna zajmuje się dzieckiem. Aby wspomóc domowy budżet pracuje na zlecenie w galerii handlowej, w sklepie odzieżowym - w soboty i niedziele po 10 godzin, zarabia 800 zł.

Węglarczykowie na utrzymanie trzyosobowej rodziny mają 2,5 tys. zł. Po odliczeniu opłaty za wynajem mieszkania i rachunki zostaje im ok. 1100 zł.

-Nie dość, że na nic nie możemy sobie pozwolić, to jeszcze nie mamy czasu dla siebie. W weekendy ja pracuję, a mąż zajmuje się dzieckiem, w tygodniu jest na odwrót - narzeka Anna.

Eksperci uważają, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest system edukacji nieprzystosowany do potrzeb rynku oraz wysokie pozapłacowe koszty pracy.

CZYTAJ TEŻ:
Zobacz ile zarabiają absolwenci w pierwszej pracy?

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki