Czego to już w tym temacie nie było... Przed kilku laty miasto zelektryzował pomysł wprowadzenia umundurowanych konduktorów, którzy w każdym wagonie służyliby pomocą i sprzedawali bilety. W czasach szalejącego wówczas kryzysu ten kreatywny pomysł miał dać pracę ludziom i zmniejszyć bezrobocie. Pomysł o tyle bezsensowny, że równie dobrze tę samą czynność mogły wykonać pracujące za odrobinę prądu automaty biletowe.
Jakoś tak jednak wyszło, że konduktorzy przestali jeździć w tramwajach i zamienili się w tajniaków. Ale wkrótce pojawiły się kolejne próby odzieżowe.
Na początku ubiegłego roku pomysł umundurowania kontrolerów powrócił. Dwóch miłych panów w kiepsko dopasowanych marynarkach i czapkach z logo MPK sprowadzono nawet na specjalną konferencję prasową. Umundurowani kontrolerzy mieli zwiększyć liczbę kasowanych biletów i dbać o wizerunek firmy. Jednak w nowych strojach do pracy nigdy nie wyszli.
MPK nie poddaje się łatwo, więc latem tego roku przewoźnik wyszedł z koncepcją kamizelek. Prawdziwie kanarzastych, odblaskowych z napisem "Kontrola MPK". Wdzianka od razu wzbudziły radość gapowiczów i wściekłość kontrolerów, którzy zapowiedzieli włoski strajk. Bo zanim po wejściu do tramwaju zdążyli założyć kamizelki, wszyscy pasażerowie kasowali bilety lub uciekali. Po dwóch miesiącach MPK wycofało się z pomysłu i odłożyło kamizelki do magazynu.
Ale, oczywiście, nikt nie zrezygnował z fundowania konduktorom nowych ciuchów. Przed kilku dniami wrócił pomysł wprowadzenia grupy kontrolerów pod krawatami, którzy służyliby radą i dobrym słowem. Tym razem mundury mają być eleganckie, podobne do strojów motorniczych. Mają budzić szacunek i zniechęcać pasażerów do wyżywania się na kanarach
W tym temacie na świecie rozwiązania są różne. We Wrocławiu przed kilku laty wprowadzono mundury. Latem kontrolerzy noszą koszule z krótkim rękawem i krawaty, zimą - pełne garnitury. Tamtejsze MPK jest zadowolone, bo choć część ludzi na widok kanarów rzeczywiście kasuje szybko bilety, statystycznie jest to procent pasażerów niewielki. Sztokholmskie kontrolerki noszą ołówkowe obcisłe spódniczki i białe bluzki. W mundurkach wyglądają nie tylko przyjaźnie, ale i zgrabnie. Ale prawdopodobnie nawet gdyby były ubrane w dresy, nikt tam nie obrzucał by ich obelgami.
Jak to sprawdzi się w Łodzi? Prawdopodobnie znowu nie wypali albo za kilka miesięcy zmieni się koncepcja. Przy takiej kreatywności nie zdziwiłoby mnie, gdyby do tramwajów weszły kiedyś kanary, przebrane - na przykład - w żółte kostiumy Wielkiego Ptaka z Ulicy Sezamkowej. Byłyby dobrze widoczne i wzbudzałyby pozytywne reakcje pasażerów. A w razie zmiany koncepcji na Świnkę Piggy albo Kermita można by żółte stroje sprzedać wypożyczalni kostiumów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?