Mówią "nie" restauracji

Dzierżawcy pomieszczeń po księgarni chcą otworzyć tu restaurację. Przeciw tym planom protestują mieszkańcy kamienicy, zwłaszcza oficyny. Obawiają się, że lokal gastronomiczny na terenie ich posesji to pewne hałasy, nieporządek i kłopoty z klientami.

Posesja należy do wspólnoty mieszkaniowej, którą tworzą lokatorzy i gmina Łódź, czyli właściciel pomieszczeń po księgarni, mających około 200 mkw.

Mieszkańcy obawiają się, że sąsiedztwo otwartej do późnych godzin nocnych restauracji skaże ich na uciążliwe hałasy.

- Druga nasza obawa jest natury sanitarnej - zaznacza Eligiusz Stefanowicz, jeden z lokatorów. - Odpady z restauracji będą trafiać do pojemników na podwórku, co sprawi, że będzie zaduch i mogą pojawić się szczury. Obawiamy się też, że przez restaurację, czyli uciążliwego sąsiada, spadną ceny naszych mieszkań.

Inwestorzy starają się rozwiać obawy mieszkańców.

- Liczymy na to, że dogadamy się z mieszkańcami. Zapewniamy, że zrobimy wszystko, aby wokół naszego klubu-restauracji był spokój i porządek - podkreśla Ali Koussan, brat znanego biznesmena Ismata. - Ja i mój wspólnik mamy kilka restauracji przy ul. Piotrkowskiej i nie było dotąd sytuacji, aby okoliczni mieszkańcy narzekali na ich działalność. Śmieci są wywożone każdego dnia, zaś porządku pilnuje firma ochroniarska, z którą mamy podpisaną umowę. Jak na razie jej pracownicy nie musieli interweniować z powodu nocnych awanturników.

Lokal po księgarni wymaga kapitalnego remontu i adaptacji na cele gastronomiczne. Na razie inwestorzy dostali pozwolenie gminy Łódź na urządzenie w tym miejscu restauracji oraz zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków na wymianę okien i wstawienie takich, jakie były przed wojną - zapewnia Ali Koussan.

Ponadto inwestorzy skierowali do magistratu projekt przebudowy pomieszczeń i czekają na zgodę. Na razie nie wiadomo, jak będzie nazywać się nowy lokal gastronomiczny, w którym mają być serwowane dania kuchni różnych krajów.