Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MPK Łódź bez litości dla gapowiczów. Łódzcy gapowicze w krajowej czołówce niepłacących mandatów

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Mieszkańcy regionu łódzkiego są w krajowej czołówce pasażerów niepłacących mandatów za jazdę bez biletów
Mieszkańcy regionu łódzkiego są w krajowej czołówce pasażerów niepłacących mandatów za jazdę bez biletów Tomasz Hołod
Według raportu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej mieszkańcy regionu łódzkiego są w krajowej czołówce pasażerów niepłacących mandatów za jazdę bez biletów. Ze średnią kwotą do zapłacenia za mandaty 1 tys. 185 zł ustępują jedynie gapowiczom ze Śląska i Wielkopolski. Ale łódzkie MPK ostrzega, że to się bardzo szybko zmienia.

Z danych KRD BIG wynika, że aż 18 proc. pasażerów transportu publicznego jeździ czasem na gapę. Najczęściej robią tak mężczyźni w wieku 25-36 lat, mający najwyżej średnie wykształcenie, bezrobotni lub pracujący na śmieciówkach.

Mężczyźni mają też cztery razy większe długi za niespłacone mandaty. W sumie Polacy zarejestrowani w KRD mają do zapłacenia 399 mln zł.

Krajowym rekordzistą jest mężczyzna z Zachodniopomorskiego, który powinien zapłacić 312 tys. zł zaległych mandatów. W Łodzi rekordzistą jest mężczyzna w średnim wieku, który dostał już 116 mandatów za jazdę bez biletów. Z tego tytułu powinien zapłacić MPK prawie 30 tys. zł.

Ale wysokie zaległości zgłoszone w KRD nie oznaczają, że w Łodzi można spokojnie wywinąć się od płacenia kar za brak skasowanych biletów.

- Wysokie miejsce w rankingach wynika z tego, że wciąż mamy zaległości sprzed kilku lat, gdy windykacja nie działała tak sprawnie - przyznaje Agnieszka Magnuszewska, rzeczniczka łódzkiego MPK.

Łódzkie MPK coraz częściej sięga do kieszeni zwlekających gapowiczów. W 2014 r. udało się wyegzekwować nieco ponad 1 mln zł z zaległych mandatów, w 2018 r. już ponad 2,2 mln zł. Drastyczny skok w wyegzekwowanych opłatach dodatkowych nastąpił od 2015 r., gdy MPK przy ściąganiu należności rozpoczęło współpracę z tzw. sądem elektronicznym w Lublinie.

- Wyroki w tym sądzie zapadają bardzo szybko, nie trzeba na nie czekać kilka lat - podkreśla Magnuszewska.

Ale ludzie zaczęli też chętniej sami płacić. Obecnie około 1,2 tys. mandatów miesięcznie płaconych jest „od ręki” jeszcze w pojeździe. Dwa lata temu było ich o połowę mniej. Nie bez znaczenia są tu stawki. Od ubiegłego roku możemy w ciągu tygodnia zapłacić 108 zł kary, później wzrasta ona do 270 zł.

W efekcie od 2014 r. wpływy ze starych i bieżących mandatów wzrosły trzykrotnie.

Tymczasem ze statystyk wynika, że liczba gapowiczów- a przynajmniej wystawionych przez łódzkie MPK mandatów - maleje. W 2018 kontrolerzy wystawili ich niecałe 104 tys., rok wcześniej prawie 121 tys.

Dlaczego ludzie nie płacą? Według KRD większość gapowiczów zgodnie podkreśla, że bilety kosztują za dużo, a jedna trzecia chce oszczędzić.

Zdaniem pana Grzegorza, łódzkiego kontrolera, gapowiczom nie zawsze brakuje pieniędzy, skoro coraz chętniej wnoszą od ręki opłatę dodatkową. On sam z łatwością odróżnia zapominalskich od tych, którzy nie płacą dla zasady. Ci pierwsi siedzą z nosem w komórce, ci drudzy rozglądają się nerwowo po przystankach, dobrze znają twarze kontrolerów i próbują czmychnąć, gdy widzą ich na przystankach.

Ale niezależnie od tego, czy brak biletu wynika z zapomnienia czy premedytacji, wystawia wezwanie do opłaty dodatkowej.

- To nasza praca. Tylko jakiemuś dziecku możemy darować i pogrozić palcem - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki