Praca powstała w 2010 roku z okazji juwenaliów. Nowi studenci przyjeżdżający do Łodzi mieli dzięki niej wiedzieć, że to w tym miejscu znajduje się osiedle.
Nad malowaniem muralu pracowało dwóch łódzkich grafficiarzy. Przygotowanie projektu zajęło im tydzień, samo wykonanie trzy dni. Spraye o wartości około 3 tys. zł kupił samorząd studentów uczelni.
- Jesteśmy studentami UŁ i był to nasz wkład w juwenalia, chcieliśmy pokazać w ten sposób, że graffiti nie jest przejawem wandalizmu - mówi jeden z autorów pracy, ukrywający się pod pseudonimem Snemub. Jak przyznają zgodnie obaj artyści moda na murale jest idealnym rozwiązaniem na walkę z wulgarnymi napisami, jakich w Łodzi mnóstwo. - Nikt nie zamaże takiego graffiti, to jest charakterystyczne dla sztuki ulicznej - twierdzą.
Jednak ktoś zniszczył uniwersytecki mural. Teraz jest pomazany ciemno pomarańczowym sprayem. Pojawiają się na nim m.in. napisy o treści: "PŁ", "Piwo, wóda, polibuda", "Uniwerek rozchyl uda, bo nadchodzi polibuda", a także adres strony internetowej politechniki w zamian skreślonego adresu www uniwerku.
Swojego oburzenia nie kryją studenci UŁ. Nie będzie to pozostawione bez odzewu - twierdzi Katarzyna Rybus, przewodnicząca Uczelnianej Rady Samorządu Studenckiego UŁ. Sprawa jest już skierowana na policję. Na osiedlu jest monitoring, więc sprawców prawdopodobnie będzie można ustalić.
Przeprowadzimy dochodzenie w tej sprawie i porozmawiamy z przedstawicielami samorządu Politechniki. Najpierw chcemy to załatwić z nimi. Mamy nadzieję, że pomogą nam w odnowieniu graffiti - dodaje Rybus. Odnowa projektu nie będzie rzeczą prostą. Jak uważają grafficiarze, projekt trzeba będzie wykonać od nowa, a zajmie to tyle samo czasu i pochłonie podobne koszta.
Zarzuty wobec studentów Politechniki odpiera dr Ewa Chojnacka, rzecznik PŁ. Jej zdaniem, dopóki nikogo nie zatrzymano w tej sprawie, nie można twierdzić, że napisy to sprawka żaków z PŁ. Jeśli oskarżenia okazałyby się prawdziwe, uczelnia może ukarać studentów za niegodne zachowanie. Komisja dyscyplinarna może np. zawiesić w prawach studenta na okres jednego roku a nawet wyrzucić z uczelni.
O konflikcie na osiedlu studenckim pomiędzy studentami zaprzecza Ewa Trzeciak z samorządu studentów politechniki. - Jawnych konfliktów nie ma, jeżeli są to tylko prywatne zatargi - komentuje studentka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?