1/6
Widok na kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny....
fot. Grzegorz Gałasiński

Widok na kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Dokładnie 100 lat od tej daty życie na Bałutach toczy się normalnym rytmem. Tu mało kto świętuje urodziny tej dzielnicy Łodzi. Wiele osób o niej nawet nie wie. Tak jak pani Zdzisława, która mieszka tu blisko sześćdziesiąt lat. Wyszła właśnie na spacer z prawnuczkiem, który nie ma jeszcze roku. On już urodził się na Bałutach. Tak jak mama i babcia...Pani Zdzisia siada na ławeczce na małym skwerku przy ul. Bazarowej. Lubi tu przychodzić.

- To jedyny taki zielony skwerek w okolicy - wyjaśnia. - Jest jeszcze park śledzia, ale tam trzeba kawałek dojść... Tu zieleń mam pod bokiem, bo mieszkam w okolicy, w tych blokach, które wybudowano pod koniec lat pięćdziesiątych... Pamiętam zresztą jak zaczęli sadzić drzewa na tym skwerku. Wcześniej był tu rynek..

Pani Zdzisia dziwi się, że Bałuty dopiero 100 lat temu włączono do Łodzi.

- Myślałam, że Łódź tu zawsze była! - wyjaśnia. - Przecież Bałuty to serce tego miasta!

Ona sama bardzo dobrze się tu czuje. Mieszka przecież wiele lat na Bałutach. Często wspomina dawne czasy. Miała 16 lat, gdy poszła pracować do dawnej fabryki Izraela Poznańskiego, na ul. Ogrodową. Tyle, że już wtedy były to zakłady im. Juliana Marchlewskiego.

CZYTAJ DALEJ >>>>



...

2/6
Tak przed  wojną wyglądała ul. Wojska Polskiego...
fot. Archiwum Łodzi

Tak przed wojną wyglądała ul. Wojska Polskiego


- Trzydzieści pięć lat w "Marchlewskim" przepracowałam - wspomina pani Zdzisia. - Piękne były czasy... Gdy jeszcze dziś je sobie przypomnę, to chce mi się płakać. Przez ten czas cały czas na przędzalni pracowałam! Chcieli mnie przenieść do biura, do rachuby, ale nie zgodziłam się. Na przędzalni były wyższe zarobki. Jak skończyłam 18 lat, to zaczęłam też pracować na noce. Zwolnienia nie brałam nawet jak byłam chora. Tak mnie do tej pracy ciągnęło!

Tu był bazar, a tam jatki, a tam sprzedawali rybki

Bolesław Rojek wraca właśnie z zakupami z "Biedronki". Z dumą może powiedzieć, że jest bałuciarzem z krwi i kości. Urodził się na ul. Rybnej, po latach znów zamieszkał na tej ulicy, tyle że już w wybudowanym tu pod koniec lat pięćdziesiątych bloku.

- Tu był kiedyś bazar - wskazuje na skwer w okolicach ul. Bazarowej. - Handlowano tu do końca lat pięćdziesiątych. Od strony ul. Lutomierskiej stały murowane jatki. W nich odbywał się handel. Od strony ul. Rybnej sprzedawano zwierzęta - psy, rybki. Obok stały stragany. Można było na nich kupić ubranie, jedzenie. Handlowano przez cały tydzień. Potem wszystko zlikwidowano i zasadzono drzewa.

Plac nazwany dziś placem Piastowskim był kiedyś placem Bazarowym lub Bazarnym. W czasie wojny był świadkiem tragicznych wydarzeń. Na tym placu Niemcy dokonywali publicznych egzekucji więźniów getta... Ale i w czasach getta odbywał się tam handel...

Bolesław Rojek miał 6 lat, gdy wybuchła wojna. Pamięta te czasy, tak jak to co działo się przed jej wybuchem. Razem z rodzicami mieszkał w pokoju z kuchnią w jednej z kamienic przy ul. Rybnej. Pamięta, że żyło się ciężko. Brakowało pracy.

CZYTAJ DALEJ >>>>


....

3/6
Fragment ul. Wojska Polskiego...
fot. Grzegorz Gałasiński

Fragment ul. Wojska Polskiego


- Mama nie pracowała, a tata dostał pracę niedługo przed wybuchem wojny - opowiada Bolesław Rojek. - Pracował w zieleni miejskiej, na Julianowie. Pamiętam radiowe przemówienie Stefana Starzyńskiego, który wzywał, by bronić Warszawę. Mój tata pojechał bronić stolicę.

Pan Bolesław wspomina, że pierwsze tygodnie po wkroczeniu Niemców były dla Polaków dość spokojne. Niemcy skupili się na prześladowaniu Żydów. Ale spokój nie trwał długo.

- Był początek 1940 roku, gdy Niemcy dali nam dwa tygodnie na opuszczenie mieszkania - wspomina pan Bolesław. - Zaznaczyli, że kto się nie wyniesie, to będzie zaliczony do Żydów. Wyprowadziliśmy się na drugi koniec miasta, na ul. Sanocką. Tam mieszkaliśmy przez całą okupację. Po zakończeniu wojny wróciliśmy na ul. Rybną. Ale nie dało się tam mieszkać. Nie było okien, drzwi... Zostaliśmy na ul. Sanockiej. Dopiero pod koniec lat pięćdziesiątych znów przeprowadziłem się do bloku, na ul. Rybną... I znów mieszkam na Bałutach.

Fabryczna Łódź zabrała sielskie życie

Dziś pewnie wielu mieszkańców Bałut, tak jak pani Zdzisia, nie wierzy że kiedyś były wsią znajdującą się na północ od łódzkiego Starego Miasta. Pod koniec XVIII wieku na Bałutach znajdował się tylko dworski folwark, dwa gospodarstwa oraz karczma. W połowie XIX wieku właściciel folwarku Artur Zawisza, podzielił go na działki budowlane i oddał w dzierżawę. Wieś stale się rozwijała. Z czasem powstała osada fabryczna. W 1875 roku sporządzono plan parcelacji. Wytyczono rynek i kilka ulic. Dwie z nich były przedłużeniem łódzkiej ulicy Zgierskiej, a także Łagiewnickiej. Proces kolonizacji osady fabrycznej Bałuty zakończył się w 1872 roku. Pierwszym osadnikiem tzw. Bałut Nowych był Gustaw Sterzel, lekarz miejski z Łodzi, wyznania ewangelickiego. Po 10 latach mieszkało tam już 1468 osób. 470 było Żydami, 466 - katolikami, 372 - ewangelikam, 160 było innego wyznania..

CZYTAJ DALEJ >>>>



...

4/6
Gdy powstawała osada fabryczna Bałuty wokół były łąki. Ale...
fot. Grzegorz Gałasiński

Gdy powstawała osada fabryczna Bałuty wokół były łąki. Ale zaczęto budować ładne domy. Ze studniami, stojącymi w podwórzach toaletami. Ta sielskość Bałut skończyła się wraz z rozwojem sąsiadującej z nimi fabrycznej Łodzi. Pod koniec XIX wieku i na początku XX zaczęli tu przybywać z okolicznych wiosek ludzie szukający pracy w łódzkich fabrykach. Wielu z nich zamieszkało właśnie na Bałutach, a do pracy dojeżdżali. Gdy wybuchła i wojna światowa mieszkało tam już około 100 tysięcy ludzi. To wtedy, w 1915 roku, okupujący miasto Niemcy zdecydowali, że Bałuty staną się częścią Łodzi...

Wiele miejsc na Bałutach, nawet przez te ostatnie 100 lat, niewiele się zmieniło. Część starych domów wyburzono, między niektórymi wyrosły bloki, w okolicach ul. Stefana wybudowano duże blokowisko, ale spacerując po Bałutach w wielu miejscach nadal odnosi się wrażenie, że czas się tu zatrzymał. Wystarczy przejść się ul. Wojska Polskiego, nazywaną sercem Bałut. Wiele kamienic wygląda tak jak przed wojną. Zrujnowane podwórka, klatki schodowe, stare, walące się komórki... Tylko napisy na murach informujące, że "tu rządzi Widzew" przypominają, że mamy już dwudziesty pierwszy wiek... W okolicach ul. Wojska Polskiego mieszkają kibice Widzewa, a po drugiej stronie ul. Zachodniej, na słynnej "Limance" rządzi już ŁKS.

Ktoś zagrał na akordeonie, ktoś zaśpiewał

Stefan Janiak wychował się w okolicy ul. Limanowskiego. Pamięta czasy, gdy stały na tej ulicy stare drewniane domy. Nazywano je tkackimi. Podobnie było na ul. Zgierskiej. Mieszkał tu jeszcze jako kawaler, z rodzicami w murowanej, czynszowej kamienicy. Tyle, że bez wygód. Ubikacji nie było nawet na korytarzu, trzeba było biegać na podwórko.

CZYTAJ DALEJ >>>>


...

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Ekspresowa „oszukana” pizza z cukinii. Nie ma drożdży, ale jest pyszna

Ekspresowa „oszukana” pizza z cukinii. Nie ma drożdży, ale jest pyszna

Mercedes Klasa E 300e 4MATIC 313 KM. Test, wrażenia z jazdy, wyposażenie, ceny

Mercedes Klasa E 300e 4MATIC 313 KM. Test, wrażenia z jazdy, wyposażenie, ceny

Fagata jest zadowolona, bo nadal może ruszać... czołem ZDJĘCIA

Fagata jest zadowolona, bo nadal może ruszać... czołem ZDJĘCIA

Zobacz również

„Najpiękniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widziałeś”. Szczęściarz Chiesa ZDJĘCIA

„Najpiękniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widziałeś”. Szczęściarz Chiesa ZDJĘCIA

Najbrutalniejsza gra świata. Tu nie ma żadnych zasad! Dzisiejsi gladiatorzy futbolu

HIT DNIA
Najbrutalniejsza gra świata. Tu nie ma żadnych zasad! Dzisiejsi gladiatorzy futbolu