5/6
Bolesław Rojek urodził się na Bałutach...
fot. Grzegorz Gałasiński

Bolesław Rojek urodził się na Bałutach


- Ale atmosfera była cudowna - zachwala dawne czasy. - Wszyscy się znali. Dzieci bawiły się całe dnie na podwórku, choć było ono kamienne, bez kawałka trawnika. Latem na podwórko wychodzili dorośli. Zwykle w sobotnie popołudnia lub w niedzielę. Bywało, że ktoś wyciągnął akordeon, inny sąsiad zaśpiewał. Obchodziło się wspólnie imieniny sąsiadów. Byliśmy jak rodzina. [strona_podzial]

Na ul. Wojska Polskiego, w okolicach Placu Kościelnego, nikogo nie dziwią panowie stojący z puszką piwa i używających "mocnych" słów. 69-letnia Irena urodziła się w kamienicy na ul. Wojska Polskiego. Przyzwyczaiła się do tych bałuckich klimatów. Nie wyobraża sobie życia w innej dzielnicy Łodzi.

- Jestem typową bałuciarą! - zapewnia pani Irena. - To na pewno nie jest bardziej niebezpieczna dzielnica Łodzi niż inne. Mnie z Bałutami wiążą same miłe wspomnienia.

Trochę ubolewa, że w jej kamienicy zostało niewielu starych lokatorów. Jedni umarli, inni się wyprowadzili. Ona i jej mąż zostali, choć ich dzieci też poszły na swoje. Nie wszyscy nowi sąsiedzi są "aniołami", niejeden ma swoje na sumieniu, ale nie boi się wieczorem wyjść na ulicę.

- Z nożami tutaj nikt po ulicy nie biega! - śmieje się. - Choć dawniej mówiono: Nie tykaj bałuciarza, bo bałuciarz katuje i serca wyjmuje! Pewnie, że zdarzy się, że komuś ktoś wyrwie torebkę. Ale takie rzeczy dzieją się też na ul. Piotrkowskiej. Ale dalej nawet najgorszy bandyta z Bałut sąsiada nie ruszy!

W bramie jednej z kamienic przy ul. Łagiewnickiej stoi mężczyzna po sześćdziesiątce. Z dumą mówi, że na Bałutach się urodził i wychował. Wspomina kawalerskie czasy.

- Gdy się szło się do dziewczyny mieszkającej w innej dzielnicy, to trzeba było się liczyć z tym, że człowiek może oberwać, bo był obcy, z Bałut - opowiada. - Teraz to już historia, ale za Bałutami ciągnie się taka opinia. Może dlatego, że jest tu dużo biedy? Dziś to najwięcej zamieszania robią takie wyrostki, po 17, 18 lat. Przyznam, że sam bałbym się spotkać takiego. Zwłaszcza, gdy wcześniej wypije kilka piw.. Niebezpiecznie robi się też gdy wpadają w nasze okolice chłopaki z "Limanki". "Limanka" jest za ŁKS-em, a u nas mieszkają kibole Widzewa.

CZYTAJ DALELJ >>>>



...

6/6
Pani Lodzia na Bałuty wprowadziła się w 1945 roku...
fot. Grzegorz Gałasiński

Pani Lodzia na Bałuty wprowadziła się w 1945 roku

By na wczuć się w atmosferę dawnej Łodzi i Bałut wystarczy choćby odwiedzić ul. Berka Joselewicza. To niewielka ulica prostopadła do ul. Łagiewnickiej. Na jednym z podwórek stoi rząd drewnianych komórek. Wyróżnia się ta, na której dachu znajduje się gołębnik z kilkudziesięcioma ptakami. Kiedyś na niemal każdym bałuckim podwórku hodowano gołębie.

- To gołębie sąsiada, ale nie ma go dziś - tłumaczy pani Dorota. Razem z dwoma sąsiadkami: panią Celiną i Zdzisławą usiadła na podwórku korzystając ze słonecznej pogody. - Od wielu lat je hoduje. W okolicy zostało już tylko kilku hodowców gołębi.

Wszystkie panie na ul. Berka Joselewicza mieszkają od lat. Pani Celina wprowadziła się tu w 1945 roku. Dorota zamieszkała tu przed czterdziestu laty. A Zdzisława urodziła się w mieszkaniu, w którym do dziś mieszka.

- Nie chciałabym mieszkać w innym miejscu, choć warunki są tu jakie są - mówi Dorota. - Mimo wszystko jest tu miła atmosfera. Ludzie się znają. Bo gdzie jeszcze ludzie wychodzą na podwórko, siadają, rozmawiają? Tylko na Bałutach! Jedni stają przy gołębiach, inni siadają obok i też gadają...

Pani Zdzisława mówi, że jej córka mieszka na ul. Radwańskiej. Tam nikt nie siada na podwórku, nie zna się sąsiadów.

- A ja znam tu nie tylko ludzi z mojej kamienicy - dodaje pani Zdzisława. - Ulice w okolicy są krótkie, więc zna się ludzi także stamtąd. I zawsze mogę liczyć na pomoc sąsiadów.

Przez tego Berka mało matury nie oblałam

Panie mają tylko jedną bolączkę. To dom, w którym mieszkają. Dorota pamięta, że jak się tu wprowadzała, to zawieszano na nim informację, że kamienica jest przeznaczona do rozbiórki. Nawet były kłopoty z zameldowaniem nowym lokatorów.

- Potem kartkę zdjęto, od tego czasu minęło blisko czterdzieści lat i kamienica stoi dalej - dodaje pani Dorota. Pani Zdzisława mówi, że miała wielkie kłopoty z wykupieniem swego mieszkania. Udało się po wielu perturbacjach.

- Część lokatorów dalej do ubikacji chodzi na podwórku - przypomina pani Zdzisława. - My z częścią sąsiadów zmieniliśmy na własny koszt rury i mogliśmy założyć ubikacje, łazienkę. Ale ci co mieszkają po prawej stronie nie mogą tego zrobić! Stwierdzono, że nie da się tam wymienić rur.

Pani Celina, która ma też sporo lat i wiele widziała, narzeka że kamienica jest tak stara, że robią się dziury w ścianach.

- Ja mieszkam na trzecim piętrze i dach przecieka - żali się kobieta.

Panie dobrze wiedzą, że kiedyś ich ulica znajdowała na terenie getta. Jeszcze nie raz przyjeżdżają tu autokary z wycieczkami z Izraela.

- Ja to przez tego Berka Joselewicza nie zdałabym matury! - śmieje się pani Zdzisława. - Zapytali mnie na egzaminie maturalnym kim był. Nie miałam pojęcia! Dziś już wiem, że żydowskim żołnierzem walczącym w insurekcji kościuszkowskiej, Legionach Polskich we Włoszech...

Na ul. Joselewicza mieszka też pani Lodzia. Śmieje się, że jest najstarszą lokatorką w jej kamienicy, a może nawet na całej ulicy. Na ul. Joselewicza wprowadziła się z rodzicami w 1945 roku. Miała wtedy 15 lat.

- Jestem łodzianką z krwi i kości! - opowiada. - Przed wojną moi rodzice mieszkali w różnych miejscach. Wędrowali po Łodzi szukając najniższego komornego. Ja urodziłam się na ul. Południowej, koło ul. Zacisze. Mieszkaliśmy też niedaleko stąd, na ul. Gęsiej. A potem na Chojnach, na ul. Suwalskiej...

Pani Lodzia pamięta, że gdy wprowadzili się na ul. Joselewicza, w wielu mieszkaniach nie było okien, drzwi, podłóg.

- Już po wyzwoleniu brakowało opału, więc ludzie przychodzili na Bałuty i brali różne rzeczy, by ogrzać mieszkania - wspomina pani Lodzia. - Ja sama z Chojen przychodziłam tu po drzewo...

Pamięta też, że w 1945 roku na podwórku stał drewniany, piętrowy budynek, szopa...

- Na środku podwórka znajdowała się studnia - dodaje. - Do tej pory jest tam zagłębienie. A te komórki, które tu teraz są to każdy sam sobie wybudował. Dopiero z rok temu wymienili rury i można było na własny koszt sobie założyć ubikację. Ale nie w całej kamienicy. W jednej połowie nie da się już tego zrobić. Dlatego ubikacja jest też na podwórku. Ta kamienica ma już ponad 120 lat i powinna być rozebrana!

Jakie stulecie? Niech chodniki wyremontują!

Pani Lodzia wspomina, że o rozbiórce mówiono już wiele lat temu. Była już nawet z mężem w biurze na ul. Piotrkowskiej, by rozmawiać o przeprowadzce do bloków.

- Trzeba było jednak wpłacić 7 tysięcy złotych - wyjaśnia. - Wychowywaliśmy z mężem czwórkę dzieci, nie mieliśmy tylu pieniędzy, więc tu zostaliśmy.

Pani Lodzia opowiada, że w te wszystkie lata pracowała w łódzkich fabrykach. Między innymi na ul. Smugowej u Biedermana, czyli "Harmana", na Widzewie, w "1 Maja", potem w "Wiośnie Ludu"...

- Tamte czasy mile wspominam tylko z tego powodu, że człowiek był młody - twierdzi pani Lodzia. - Ale żyło się okropnie. Ja miałam trzymiesięczne dziecko, trzeciego synka, którego karmiłam piersią i chodziłam na osiem godzin do pracy do fabryki! Wstydziłam się nawet mówić, że karmię dziecko piersią! Ja pracowałam na zmiany, mąż i tak się wymienialiśmy...

Pani Lodzia wspomina, że po wojnie do domów po wywiezionych i wymordowanych przez Niemców Żydach wprowadziło się wiele osób spod Łodzi, którzy przyjechali tu szukać pracy. A także repatrianci z Wilna i okolic. Tak jak jak jej mąż.

O 100-leciu włączenia Bałut pani Lodzia nie słyszała. Lubi swoją dzielnicę, ale na koniec życia chciała by tylko jednego: by wyremontowali chodniki w okolicy! Ma niewidomego męża, który przez te krzywe chodniki nie może wyjść z domu...

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczPrzejdź na i.pl

Zobacz również

Najlepsze MEMY o miłości! Zobacz!

Najlepsze MEMY o miłości! Zobacz!

Najlepsze MEMY o poniedziałku w pracy!

Najlepsze MEMY o poniedziałku w pracy!

Polecamy

Dojrzałe mamy w polskim show-biznesie. One późno urodziły dzieci

Dojrzałe mamy w polskim show-biznesie. One późno urodziły dzieci

Najlepsze MEMY o poniedziałku w pracy!

Najlepsze MEMY o poniedziałku w pracy!

Niebywały wyczyn Sørlotha. Lewandowski o koronie króla strzelców może zapomnieć WIDEO

Niebywały wyczyn Sørlotha. Lewandowski o koronie króla strzelców może zapomnieć WIDEO