Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na urlopie pijemy do rana

Joanna Barczykowska
Ten delikatny obrazek urlopowy nie jest, niestety, typowy...
Ten delikatny obrazek urlopowy nie jest, niestety, typowy... 123rf
Co na urlopie podnieca nas najbardziej? Oczywiście morze, góry i Mazury, ale nie o uroki przyrody tu chodzi. Wakacyjny flirt i imprezy do białego rana to najbardziej atrakcyjna strona naszych urlopów. Listę najbardziej ulubionych występków podczas urlopu otwierają imprezy do białego rana. Tak zabawia się już co trzeci urlopowicz z naszego województwa. Miejsce urlopu nie ma tu znaczenia. Pijemy piwko przy grillu na Mazurach, drinki w klubach nad Bałtykiem, góralską śliwowicę w Zakopanem i rakiję na wakacjach all inclusive. Na wyjeździe zaglądanie do kieliszka to ulubiony sport 26 proc. Polaków. Najczęściej robią to mężczyźni, ale kobiety też nie stronią od procentów. Nie ma picia, nie ma zabawy - to slogan wielu turystów, którzy właśnie pakują walizki.

Takie są wnioski z badania mieszkańców województwa łódzkiego, które przeprowadził TNS OBOP na zlecenie portalu Citeam.pl.

- Podczas wakacji ludzie z reguły inaczej spędzają czas niż na co dzień - mówi Joanna Skrzyńska z TNS Polska. - Okazuje się, że naszym największym urlopowym grzechem są dyskotekowe zabawy do białego rana. Folgujemy sobie także z jedzeniem. W wakacje wydajemy więcej pieniędzy niż w innych miesiącach i pijemy więcej alkoholu.

Picie i karmienie kaca
Alkohol nas rozluźnia, dodaje odwagi, ale przede wszystkim ułatwia wakacyjne szaleństwo.

- Alkohol w umiarze nie szkodzi, bo rozluźnia nasz organizm. W nadmiarze wyłącza samokrytycyzm. Po zbyt dużej dawce nachodzi nas ułańska fantazja. Każdy z nas wie, co dzieje się na obozach i na żaglówkach, więc trudno o umiarze mówić. Połowa naszych wakacyjnych pacjentów to ludzie chorzy po zbyt dużej dawce alkoholu. Oni twierdzą, że się zatruli. My, że zbytnio upili - mówi dr Janusz Morawski, dyrektor ds. medycznych łódzkiego pogotowia.

Nieważne, gdzie mieszkańcy regionu spędzają urlop i tak najczęściej pierwsze trzy dni to wielka niekończąca się impreza zakrapiana alkoholem. Te dni wypełniają okresy upojenia alkoholowego i kaca. Przez kolejne najczęściej pijemy już z większym umiarem, ale nie rezygnujemy z procentów w ogóle. Dlatego po tygodniu wakacji wracamy do pracy bardziej zmęczeni niż przed urlopem, a prawdziwy kac dopada nas dopiero w pracy.

- Standardem jest chłodzenie się piwem podczas wakacyjnych upałów, oczywiście przez cały dzień. Picie piwa zaczyna się rano, a pod wieczór okazuje się, że wypiliśmy już z "pianką" pół litra czystego alkoholu, bo jedno piwko to pięćdziesiątka wódki - wylicza bezlitośnie dr Morawski.

Badania wykazują, że absolutnym numerem jeden są w Polsce Mazury. Tam chciałoby spędzić swój urlop aż 39 proc. Polaków. Mówi się, że Mazury są ostoją spokoju. Czy na pewno?

- Często nasi pacjenci wracają z problemami zdrowotnymi i nie chodzi mi o nadmiar intensywnego sportu. Urlop dla wielu jest okazją do picia alkoholu. Im więcej pijemy przez dłuższy czas, tym tolerancja na alkohol wzrasta - ocenia dr Majewski.

Nie oznacza to jednak, że nasz organizm pokochał procenty. Wręcz przeciwnie, zatrucie organizmu wzrasta. Młodzi ludzie łatwiej trawią alkohol, ale najgorzej jest z panami, którzy przekroczyli magiczną czterdziestkę. Chcieliby jeszcze pobawić się z ułańską fantazją i popisać się przed kolegami, a organizm już nie ten. Ze statystyk pogotowia wynika, że trzy czwarte wypadków i chorób na wakacjach to pokłosie wypitego alkoholu.

Na kolejnym miejscu krajowych wakacyjnych hitów mieszkańców naszego województwa jest bałtyckie wybrzeże. Pomorze kojarzy nam się z zabawami w nadmorskich klubach, słodkim lenistwem na plaży i przesiadywaniem w knajpkach. Na plaży nietrudno znaleźć piwkujące rodziny i bawiącą się młodzież.
- Bo trzeba się zaprawić już zanim przyjdzie wieczór - tłumaczy Adam z Łodzi. - Odpoczynek będzie po powrocie do domu.

Adam przyjechał do Mielna ze znajomymi i dziewczyną. Dzień zaczynają dopiero w południe, bo muszą odespać poprzednią imprezę. Potem "klinują" na plaży, czyli leczą wczorajszego kaca. Wodą mineralną klinują?

- Najlepiej zimnym piwem. Zmęczenie zawsze wtedy przechodzi. Potem przychodzi czas na rybkę z grilla i piwko do obiadu. Wieczorem, kiedy wyśpimy się już na plaży, uderzamy do klubu - opowiada Adam. - Przez cały rok ciężko pracuję. Jestem przedstawicielem handlowym, cały czas jestem w trasie. Nie mogę wtedy pić za dużo, bo straciłbym prawko, a co za tym idzie pieniądze na życie. W wakacje do samochodu nie wsiadam, a na skuterze wodnym można pływać po procentach, bo nikt prawa jazdy tam nie sprawdza.

Pragnienie szalonych wakacji, spędzanych na imprezach do białego rana, wydaje się nieco wygasać po trzydziestce. Co czwarta osoba z naszego województwa w wieku od 18 do 29 lat marzy o urlopie w miejscu, "które nie śpi". Starsi wybierają wycieczki objazdowe albo słynne all inclusive. Urlop zorganizowany przez biuro podróży nie oznacza jednak rezygnacji z kieliszka. Wręcz przeciwnie. Zamiast biwaków na plaży, są posiadówki przy hotelowym basenie.

Fajnie, gdy nalewa "best friend"
Urlop zaczyna się w samolocie.
- Dla odstresowania, ze strachu przed lataniem, na poprawę nastroju, dla towarzystwa, żebyśmy bezpiecznie dolecieli, za udany urlop - słyszą stewardesy zanim naleją.

Gdyby chodziło o jeden kieliszek, to nikt by się tym nie przejmował, ale gdy w grę wchodzi butelka wódki, robią się problemy.

- Pasażerom po większych procentach włącza się zawsze "szwędacz", niektórzy potrafią być nawet agresywni - tłumaczy Ewa, stewardesa linii Ryanair.

Czy pijemy więcej niż inne nacje?
- Myślę, że częściej pijemy mocne alkohole. Wino nie jest u nas najpopularniejszym trunkiem. W samolotach piją nie tylko młodzi ludzie, ale często też panowie po czterdziestce - mówi Ewa, która poznała zwyczaje różnych nacji.

- Co pan pije? - zapytał 52-letniego łodzianina starszy Polak z australijskim akcentem w samolocie lecącym do Chin. Jak okazało się, że nic, dziadek z uśmiechem wyciągnął butelczynę kupioną jeszcze na lotnisku. W trzy godziny opróżnili całą flaszkę, by zapaść w głęboki sen. Obaj byli zadowoleni, że napili się z kulturą, a z racji wieku trudno byłoby oskarżyć ich o młodzieńczy wybryk. Po prostu się napili, bo inaczej lot byłby nie do wytrzymania.

Zupełnie inaczej jest w samolotach czarterowych. Tam stewardesy nie śmią zwracać nikomu uwagi, gdy piją w samolocie. Gdyby to zrobiły, usłyszałyby "Zapłaciłem za wycieczkę, to mogę pić".
W czarterze do Turcji opalony, barczysty łodzianin wybierał się na wakacje z dziewczyną. Kierunek Alanya, czyli wielki kurort nad Morzem Śródziemnym.

- Kupiłem all inclusive - zaznaczył współpasażerom zaraz po starcie.

Cieszył się, że w czterogwiazdkowym hotelu alkohol w ramach all inclusive wydawany jest do godziny 1 w nocy. 30-letniego łodzianina szybko przebił jednak 28-letni piotrkowianin - kupił wycieczkę z ultra all inclusive. Będzie zatem do woli mógł upijać się nie byle czym, bo włoskim martini i "Jasiem Wędrowniczkiem".

Kryterium wyboru wycieczki jest przede wszystkim porządne all inclusive, żeby niczego im nie zabrakło. W cenie oczywiście rakija, czyli lwie mleko, turecka wódka i różnego rodzaju - dziwnie mętne i dziwnie jasne - whisky. Wszystko oczywiście lokalne, dlatego wycieczkowicze chwalą się, że na wakacjach próbują tylko lokalnych przysmaków.

Impreza zaczyna się już w samolocie, bo na łódzkim lotnisku można zrobić prawdziwe zakupy na bezcłówce.
Widać, że jedni stawiają na wódkę, inni przemycają w plecakach piwka i właśnie ci czują się bardziej kulturalni, bo przecież piwo to w Polsce nie alkohol. Według statystyk łódzkich lekarzy pierwszego kontaktu, myśli tak ponad połowa mężczyzn w Łodzi.

Król wycieczki
Po czterogodzinnym locie rozbawiony barczysty łodzianin jest już królem wycieczki. We krwi płyną procenty, na twarzy uśmiech, poklasku dodaje mu rozbawiona dziewczyna. Współpodróżni przyłączyli się do toastów już w samolocie. Na lotnisku w Alanyi przychodzi czas na popisy. Łodzianin pokazuje swoją siłę podnosząc bagaże jadące na taśmie, jakby to były ciężarki na siłowni. Urlop zdecydowanie się już zaczął. Są jeszcze pasażerowie, którzy patrzą krzywo, ale większość złapała już w żagle wakacyjny luz z domieszką alkoholu.

Autokar pełen turystów ruszył w końcu z lotniska. Teraz musi rozwieźć turystów po kurortach na wybrzeżu. Czas jazdy? Więcej niż godzina, a w plecakach zostały jeszcze nieopróżnione butelki. Na tyłach autokaru zaczyna się kolejna impreza. Barczysty łodzianin już przysypia, ale młodsi koledzy, grupa kawalerów z Łodzi, właśnie się obudzili. Mają plastikowe kubeczki i wódkę przywiezioną z Polski. Brakuje tylko czegoś do popicia. Więc?

- Panie kierowco, proszę się zatrzymać przy sklepie.

Rezydent reaguje uśmiechem.

- Przecież jest tak codziennie. Turyści przylatują często wieczorami i już nie mogą doczekać się all inclusive. Zabawa zaczyna się w samolocie, a rozkręca w autokarze. Ludzie się już poznają i umawiają na wakacyjne balety. Wyłączając rodziny z dziećmi i emerytów, całodobowe picie to na wakacjach standard - mówi Paweł, który od pięciu sezonów pracuje dla polskich biur podróży w Turcji.

Z jakimi pytaniami spotyka się najczęściej?

- Hitem jest całonocna impreza na statku. Za 50 euro można tańczyć i pić za darmo całą noc - opowiada Paweł.
Za darmo zwykle jednak znaczy średnio.

- Alkohol jest podły, pochodzi z lokalnych wytwórni. Polskim odpowiednikiem tureckiej rakii mogłyby być jabole - twierdzi Paweł. - Postępowanie z każdym turystą jest takie samo. Przez pierwsze dwa dni kelner leje mało, więc turyści się dopraszają o mocniejsze drinki. Potem barman już nazywa wszystkich "best friend" i daje im "special drink for you". Oczywiście, leje do niego pół szklanki byle jakiej wódki. Turyści czują się dopieszczeni i opowiadają nowym przyjezdnym, że mają już swojego barmana, a ten leje im od serca. W końcu wyjeżdżają zmęczeni, ale szczęśliwi. Do następnego urlopu zdążą przecież odpocząć.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki