MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nad Piotrkowską zawisły czarne chmury

Joanna Barczykowska
Łódzka Piotrkowska jest ulicą pubów i letnich ogródków. W ostatnim czasie także konfliktów. Czy estetyki nie da się połączyć z rozsądkiem, elastycznością i biznesem?
Łódzka Piotrkowska jest ulicą pubów i letnich ogródków. W ostatnim czasie także konfliktów. Czy estetyki nie da się połączyć z rozsądkiem, elastycznością i biznesem? archiwum
Konflikt między Włodzimierzem Adamiakiem, menadżerem ulicy Piotrkowskiej, a restauratorami i przedsiębiorcami z głównej łódzkiej ulicy, narasta. Gastronomicy protestują przeciwko zmianom proponowanym przez menadżera w obawie, że zniszczą ich interesy. Restauratorzy z ulicy Piotrkowskiej chcą spójnej strategii, która ożywi główną ulicę i pomoże im przyciągnąć klientów. Włodzimierz Adamiak zaczął od estetyki letnich ogródków. Konflikt narasta, a medal ma dwie strony.

Menadżer został powołany przez obecne władze do przywrócenia życia umierającej Piotrkowskiej. Restauratorzy i przedsiębiorcy sami walczyli o powołanie osoby, która pomoże im przywrócić blask na niegdyś tętniącym życiem deptaku. - Ta ulica potrzebuje spójnej strategii. Potrzebuje imprez planowanych z dużym wyprzedzeniem. Potrzebuje też kogoś, kto będzie walczył, o to, żeby było lepiej. Ale nie kosztem i tak już kiepsko prosperujących przedsiębiorców. Jeśli my się stąd wyniesiemy, zostaną tylko banki, a to na pewno nie będzie sprzyjało rozwojowi ulicy. Nie da się osiągnąć jakości na siłę - apeluje Łukasz Rojewski, właściciel pubu Biblioteka.

Gastronomicy liczyli, że nowy menadżer zajmie się przede wszystkim organizacją eventów i imprez, które mogą przyciągnąć ludzi na Piotrkowską. Stało się jednak inaczej. Włodzimierz Adamiak swoją pracę rozpoczął od kwestii związanych z wyglądem letnich ogródków, dzięki którym Piotrkowska ożywa na okres wakacji.

Sporny regulamin

Choć o tych sprawach mówi się już od 2007 roku, to dopiero teraz nabrały one większej mocy. W 2007 roku gastronomicy dostali pismo informujące, że w przeciągu dwóch lat z Piotrkowskiej mają zniknąć zadaszone ogródki. W ich miejsce mają się pojawić stoliki z parasolami tuż przy elewacji budynku. Pomysł miał zostać przedyskutowany, ale teraz okazuje się, że ogródki mają ulec radykalnym zmianom już wkrótce.

- Bez ogródków i kramików życie na Piotrkowskiej w ogóle by zamarło. Wygląd naszego ogródka w zeszłym roku zatwierdził plastyk miejski. Poczyniliśmy pewne inwestycje, żeby przystosować się do wymagań. Zgodnie z polityką Włodzimierza Adamiaka, pub taki jak mój, który nie ma wejścia bezpośrednio od ulicy Piotrkowskiej, w ogóle nie może mieć ogródka. Bez tego będę musiał zamknąć lokal na okres co najmniej czterech miesięcy. Takich jak ja, jest dużo więcej. Zamknięcie pubów niesie konsekwencje nie tylko dla ich właścicieli, ale także pracowników, dostawców, klientów których będzie mniej z powodu braku miejsca, ale także dla miasta, które będzie miało mniejsze przychody z tytułu dzierżawy powierzchni. Szkoda, że nikt nie bierze tego pod uwagę. Jeśli pomysły pana Włodzimierza Adamiaka zostaną zrealizowane, co najmniej połowa pubów i lokali letnich zniknie z Piotrkowskiej, a może nawet z mapy Łodzi - mówi Rojewski.

Przedsiębiorcy z ulicy Piotrkowskiej, zrzeszeni w Wojewódzkim Związku Zrzeszeń Kupców i Usługodawców, domagają się odwołania menadżera i zastąpienia go kimś bardziej kompetentnym. Na znak protestu wydrukowali 80 czarnych plakatów, które zawisły w łódzkich ogródkach.

- Przygotowujemy tekst, który będzie bezpośrednim odniesieniem do Strategii Ulicy Piotrkowskiej, przygotowanej przez zespół Włodzimierza Adamiaka. Chcemy, żeby urzędnicy wzięli pod uwagę nasz głos, bo jesteśmy ostatnią flanką, broniącą Piotrkowską przed naturalną śmiercią. Mam nadzieję, że uda nam się opracować projekt w ciągu trzech tygodni - mówi Łukasz Rojewski.

Strategia ulicy Piotrkowskiej, która obejmuje wiele obszarów, przez obie strony traktowana jest inaczej. Dla gastronomików najważniejsze jest oświetlenie, czystość i bezpieczeństwo. Dla menadżera estetyka i mała architektura.
Włodzimierz Adamiak, chce by konstrukcja ogródków była lekka. Mają być urządzone pod elewacją budynków.
- To usprawni komunikację. Znikną szpecące budy, bo wszystko będzie mogło być wynoszone bezpośrednio z lokalu. Ludzie będą też mogli korzystać z toalety, a nie załatwiać się w bramach - argumentuje Włodzimierz Adamiak.

Dla menadżera najważniejsza jest estetyka ogródków, które nie mają być oddzielnymi podmiotami, ale przedłużeniem lokali znajdujących się w kamienicach.

Wizje menadżera wydają się być całkiem słuszne. Mała architektura i estetyka jakże popularnych latem ogródków, na pewno przyczyni się do przywrócenia blasku Piotrkowskiej. Adamiak chce, by Piotrkowska stała się wizytówką Łodzi, którą każdy łodzianin mógłby i chciałby się chwalić. Te pomysły nie są nowe. Wiele z nich z powodzeniem wprowadzono już w innych dużych miastach Polski, którym trudno odmówić uroku.

Kraków ogródkami usiany

W Krakowie wytyczne dla letnich ogródków ustalono już w 2004 roku. Zgodni z nimi, ogródki na Rynku Głównym mogą być urządzane wyłącznie przed budynkiem, w którym znajduje się lokal. Pierwszeństwo mają lokale posiadające bezpośrednio wejście z ulicy, ale nie zamyka się dostępu restauracjom i pubom umiejscowionych w piwnicach, podwórkach czy na piętrach kamienic.

- Ogródki mogą być poszerzone o wolne, niewykorzystane miejsce przed sąsiednią kamienicą, w której na przykład znajdują się bank albo księgarnia - mówi Tadeusz Czarny, dyrektor wydziału spraw administracyjnych Urzędu Miasta w Krakowie.

Kraków poszedł o krok dalej. Choć na płycie rynku jeszcze nie ma żadnego ogródka, urzędnicy nie wykluczają takiej możliwości.

- Letnie ogródki przyciągają turystów i miejskich klientów. W Sukiennicach są dwie restauracje, a w Wieży Ratuszowej jedna. Jeśli będą chciały wystawić ogródki, to nie będziemy robić przeszkód. Dla nas to tylko większe korzyści i uważamy, że nie warto blokować biznesu - mówi Tadeusz Czarny.

Niektóre pomysły estetyczne Włodzimierza Adamiaka bardzo dobrze sprawdziły się już w Krakowie, dlatego można by czerpać z ich doświadczeń. W mieście Lajkonika plastyk miejski sporządził listę wytycznych, dotyczących wyglądu ogródków.
- Parasole mają być wielokątne, bez grafiki na czaszy. Reklamy browarów mogą znajdować się na lambrekinach, czyli zwisających falbankach. Parasole nie mogą wystawać poza ogródek - wymienia Czarny. - Ogródki kawiarniane mogą być ustawione na chodniku oraz na płycie Rynku Głównego.
Do tego punku powinny się odnieść władze Łodzi. Skoro na Rynku w Krakowie, gdzie jeżdżą nie riksze, a dorożki, ogródki na płycie nie będą nikomu przeszkadzać, to dlaczego w Łodzi na deptaku mają być nie do przyjęcia?

- Miasto nie ogranicza organizacji ogródków na Rynku Głównym, przy uwzględnieniu, że pierwszeństwo mają ogródki urządzone wyłącznie przed budynkiem, w którym znajduje się lokal gastronomiczny posiadający własne zaplecze - zapewnia Czarny.

W Krakowie bardzo dbają też o estetykę. Ogrodzenia muszą być ażurowe, kolory stonowane.

- Chodzi nam o to, żeby ogródki miały swój klimat - mówi Tadeusz Czarny.

Wrocław jest estetyczny i elastyczny

O wygląd letnich ogródków skrupulatnie dba też Wrocław.

- Ale wszystko w granicach rozsądku. Pracujemy nad tym od kilku lat. W 2008 roku wydaliśmy zarządzenie odnośnie funkcjonowania ogródków, ale gastronomicy dostali trzyletni okres przejściowy, żeby mogli się do wszystkiego dostosować, nie tracąc na tym zbyt wiele - mówi Barbara Urbanowicz, plastyk miejski we Wrocławiu.

Okres przejściowy był błogosławieństwem dla przedsiębiorców. Trzy lata miną w 2011 roku. Już dziś większość ogródków kawiarnianych organizowanych jest według zaleceń magistratu.

- Gastronomicy bali się ujednolicenia, tłumacząc, że zrobi się nudno, i wszystko będzie wyglądało tak samo. Ale nasze wytyczne estetyczne pokazały, że wcale tak nie jest. Na Placu Solnym wszystkie lokale wymieniły już parasole. Wiele z nich zrobiło nowe ogrodzenia, a inni powiesili nawet kwietniki na płotkach, o co prosiliśmy, ale nie nakazywaliśmy, i widać, że ta wizja jest spójna, ale nie nudna. Dzięki temu większą uwagę przykuwają piękne elewacje kamienic, a nie kolorowe parasole i reklamy browarów zawieszone na płotkach - mówi Urbanowicz.

Urzędnicy we Wrocławiu w swoim rozporządzeniu zostawili wiele miejsca na własną interpretację.

- Wiemy, że każda lokalizacja jest inna, dlatego gastronomików traktujemy indywidualnie i w uzgodnieniu z nimi planujemy wygląd ogródków kawiarnianych - dodaje plastyk miejski.
Ważnym punktem, który muszą spełnić właściciele knajp i restauracji jest kolor parasoli. - Króluje kolor ecru. Ale nie wprowadziliśmy zakazu reklam kompanii piwowarskich. Zabiegamy tylko o to by były jednokolorowe- tłumaczy plastyk.

We Wrocławiu nie wprowadzono także zalecenia, aby ogródki mogły zakładać tylko restauracje, które mają wejście bezpośrednio w elewacji budynków.

- Wiele knajp zlokalizowanych jest w piwnicach, podwórkach czy na piętrach kamienic. I ich naturalnym prawem jest możliwość otworzenia letniego ogródka. Oczywiście, pierwszeństwo mają restauracje od frontu, ale miejsca starczy dla wszystkich. Każdy ogródek generuje nowe miejsca, a co za tym idzie klientów - mówi Urbanowicz.

We Wrocławiu nie zakazano także budek przy ogródkach, które nie mają bezpośredniego dostępu do swojego lokalu. - Mamy kilka takich przypadków. Nasze rozporządzenie zezwala na stawianie budek okresowych, czyli na cztery letnie miesiące, a tak właśnie funkcjonują ogródki - mówi Urbanowicz.
We Wrocławiu powstają wciąż nowe ogródki.

- Jeśli jest miejsce, a przedsiębiorca spełnia wszystkie kryteria, to my jesteśmy za - mówi Urbanowicz.

Na próżno szukać też ciszy nocnej na rynkach i starówkach większych miast w Polsce. Letnie, kawiarniane ogródki, są miejscem na zabawę i na relaks. Przedsiębiorcy z ulicy Piotrkowskiej, powołując się na głośne i wesołe ulice polskich miast, protestują wobec zakazu puszczania muzyki po godz. 22, co w regulaminie umieścił menadżer Włodzimierz Adamiak.

- Ogródki są w pewien sposób przedłużeniem naszych restauracji i pubów. Muzyka tworzy klimat, a klienci chętniej spędzają u nas czas. Nie chcemy zamykać ogródków wczesnym wieczorem - mówi Łukasz Rojewski.

Gastronomicy z ulicy Piotrkowskiej przygotowują własny tekst i propozycje dotyczące wyglądu ogródków i funkcjonowania ulicy, który chcą przedstawić menadżerowi. Ich koncepcja powinna być gotowa za trzy tygodnie. Menadżer twardo stoi na swoim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki