Po kilkunastu minutach łażenia zobaczyłem coś, co mnie zadziwiło: nad głową jednego z klientów pojawiła mała chmurka.
Po chwili zniknęła. Gość stał do mnie tyłem w odległości kilku metrów, prawdopodobnie przekonany, że nikt go nie widzi. Stanąłem cicho, zastanawiałem się, czy ten dymek nie jest jakąś odmianą sklepowej fatamorgana. Nie!
Po chwili na głową owego człowieka znowu pojawiła się chmurka. Wtedy pan zorientował się, że nie jest sam. W ustach trzymał błyszczącą czarną rurkę, wypuścił kolejny dymek.
- Pali pan fajkę? - zapytałem zaciekawiony. Nie odpowiedział.
Zareagował jak uczeń, przyłapany na gorącym uczynku, szybko wyjął z ust rurkę i ukrył ją wzdłuż rękawa. Dopiero chwilę później domyśliłem się, że był to najnowszy wynalazek azjatyckiej myśli technicznej - elektroniczny papieros.
Długo żyję, ale pierwszy raz widziałem, że ktoś popala sobie w sklepie. Ale wszystko przed nami. Jeszcze zobaczymy, że nie takie rzeczy ludzie potrafią robić między półkami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?