Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nastolatka oskarża policjanta o wykorzystywanie seksualne. Prokuratura umorzyła śledztwo

Jaroslaw Kosmatka
Jaroslaw Kosmatka
Paweł Łacheta
Policjant wykorzystał mnie seksualnie - twierdzi 17-letnia dziewczyna, którą w listopadzie ub. r. zatrzymali funkcjonariusze łódzkiej policji. Badania genetyczne nie wykluczają, ani nie potwierdzają, prawdziwości zarzutów.

W listopadzie 2013 roku policjanci wieczorem po godz. 22 otrzymali wezwanie o szarpaninie kilku młodych dziewczyn na skrzyżowaniu ulic Zachodniej i Więckowskiego w Łodzi. Na miejsce został skierowany patrol z I komisariatu Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. Wśród policjantów, którzy przyjechali na zgłoszenie był asp. Tomasz, funkcjonariusz z 11-letnim doświadczeniem.

Podczas interwencji policjanci wyczuli od jednej z dziewczyn woń alkoholu. Została przewieziona do komisariatu, celem przekazania jej pod opiekę matki - mówi kom. Adam Kolasa z biur prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

I komisariat znajdował się wówczas przy ul. Kościuszki w Łodzi. Tutaj zwykle pierwsze czynności z osobą zatrzymywaną przeprowadzane są w pomieszczeniach przy dyżurce. Niestety tej nocy wszystkie te pomieszczenia były zajęte przez innych zatrzymanych w trakcie zorganizowanej akcji na ul. Piotrkowskiej. W tej sytuacji policjant zabrał 17-latkę na wstępne przesłuchanie do pomieszczeń referatu ds. nieletnich, który znajdował się w budynku przyległym do komisariatu.

Wcześniej znaleziono przy niej dwa telefony komórkowe, w tym jeden oznaczony w systemie jako kradziony. Po sprawdzeniu personaliów dziewczyny okazało się też, że to nie jest jej pierwszy konflikt z prawem.

Bezsprzeczne jest to, że policjant spędził z dziewczyną mniej więcej godzinę czasu sam na sam - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

W tym czasie policjant miał ustalić dlaczego nastolatka ma przy sobie kradziony telefon. Wówczas też zapadła decyzja o przeszukaniu mieszkania, w którym mieszkała 17-latka z rodzicami. Przeszukanie mieszkania miało się odbyć następnego dnia.

Dlatego nie informowaliśmy matki od razu późną porą, gdyż wiedzieliśmy, że rano będziemy przeszukiwać jej mieszkanie, w poszukiwaniu innych kradzionych rzeczy - dodaje Adam Kolasa.

Następnie dziewczyna została przyprowadzona do oficera dyżurnego I komisariatu. Na jego polecenie została dokładnie przeszukana przez policjantkę.

W czasie tego przeszukania dziewczyna zachowywała się spokojnie i opowiadała o swoich wcześniejszych zatrzymaniach przez policję - mówi Krzysztof Kopania.

Nie poskarżyła się na jakiekolwiek dziwne zachowania ze strony policjanta, który ją zatrzymywał i przesłuchiwał. Po kontroli dziewczyna została odwieziona do Policyjnej Izby Zatrzymań przy ul. Sienkiewicza. Tutaj została aż do godz. 12 następnego dnia. O godz. 12 przyjechali po nią policjanci, którzy zabrali dziewczynę do mieszkania jej matki, aby je przeszukać.

Już w mieszkaniu dziewczyna pokłóciła się z matką, która miała pretensje do córki o ponowny konflikt z prawem. W mieszkaniu policjanci nie znaleźli innych przedmiotów, które mogły pochodzić z kradzieży. W trakcie przeszukiwania mieszkania, dziewczyna powiedziała policjantowi, że poprzedniego wieczoru zgwałcił ją jeden z funkcjonariuszy...

Na miejsce został wezwany prokurator oraz funkcjonariusz z Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji w Łodzi. Dziewczyna została przewieziona do szpitala na badania. Natychmiast zarządzono też przeszukanie i zabezpieczenie ewentualnych śladów na komisariacie mogących świadczyć o gwałcie.

W czasie badania lekarskiego nie wykryto żadnych śladów, które mogłyby świadczyć o gwałcie. Na podstawie pobranych śladów biologicznych próbowano dopasować próbki pobrane od podejrzewanego policjanta. Na jej ciele odnaleziono wiele męskich śladów biologicznych. Wśród mieszanek pochodzących od kilku dawców określono w jednej próbek pojedynczy tzw. haplotyp chromosomu Y, który odpowiadał haplotypowi oskarżonego przez 17-latkę policjanta.

Według rodziny dziewczyny jest to koronny dowód na to, że mówi prawdę. Według biegłych badających próbki na zlecenie łódzkiej prokuratury taki sam haplotyp może mieć nawet kilkaset tysięcy mężczyzn w Polsce. Zdaniem śledczych próbka ta umożliwia jedynie określenie rodu mężczyzn do którego należy dawca. Populacja mężczyzn w Polsce składa się z 1600 takich rodów.

Eksperci, którym przekazaliśmy do badania materiał genetyczny twierdzą, że na tej podstawie nie można orzec w 100 procentach, że funkcjonariusz wykorzystał seksualnie dziewczynę - podkreśla Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej. - Badanie ginekologiczne i czynności śledcze przeprowadzone na komisariacie nie potwierdziły wersji 17-latki.

Dodatkowo dziewczyna została też dwukrotnie przebadana przez psychologów. Biegli orzekli, że dziewczyna ma skłonności do kłamania i manipulowania. Ich zdaniem nie jest to uzupełnianie luk pamięciowych, ale celowe wprowadzanie w błąd i próba manipulowania na swoją korzyść.

Prokuratura rejonowa Łódź-Widzew, która zajmowała się tym przypadkiem umorzyła sprawę. Adwokat reprezentujący 17-latkę odwołał się i zaskarżył decyzję prokuratorską do sądu. Policjant oskarżony przez dziewczynę nadal pracuje, nie postawiono mu żadnych zarzutów. Już po decyzji o umorzeniu sprawy, na wniosek adwokata nastolatki, przeprowadzono konfrontację. Jednak i bezpośrednie konfrontowanie relacji policjanta i nastolatki nie przyniosło przełomu w sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki