Ponad pół tysiąca łódzkich uczniów nie chodziło w kończącym się roku szkolnym do swojej placówki - to nauczyciele odwiedzali ich w domu, m.in. z powodu strachu dzieci przed szkołą, wskazanego przez lekarza. Wzrosła liczba indywidualnie uczących się na poziomie szkoły ponadgimnazjalnej, chociaż nastolatków w tym wieku jest w Łodzi coraz mniej.
O dane dotyczące indywidualnego nauczania poprosiliśmy łódzki magistrat po zeszłotygodniowym spotkaniu jego urzędników z radnymi na temat naboru do szkół. Urzędnicy wspomnieli, że udałoby się stworzyć kilka klas więcej, gdyby nie decyzje poradni psychologiczno-pedagogicznych, wydających zaświadczenia o potrzebie indywidualnego nauczania. Według przedstawicieli wydziału edukacji magistratu najczęściej lekarze jako przyczynę takiej potrzeby wskazywali fobie szkolne, czyli strach przed szkołą.
Po spotkaniu urzędników z radnymi zwróciliśmy się do magistratu o listę najczęściej pojawiających się przyczyn decyzji o indywidualnym nauczaniu. W odpowiedzi wydział edukacji zasłonił się obowiązującym od maja zakazem zbierania informacji na temat danych wrażliwych uczniów...
- Trudno odnieść się, czy liczba wydawanych orzeczeń jest zbyt duża, gdyż o skierowaniu dziecka do poradni psycholo-giczno-pedagogicznej decydują lekarze różnych specjalności - napisali urzędnicy wydziału edukacji w odpowiedzi przekazanej przez Marcina Masłowskiego, rzecznika magistratu. - Jeśli wydają takie skierowania, oznacza to, że zachodzą określone okoliczności, wymagające przyznania takiej formy nauczania.
Piotr Bara, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 138, ma w swojej placówce kilku uczniów z zaświadczeniami o potrzebie domowych wizyt.
- W przypadku ciężkich chorób i wypadków losowych nauczanie indywidualne jest niezbędne. Natomiast w podstawówce zdarzają się też przypadki fobii albo małego "chuligana", z którym powinno pracować się na gruncie szkolnym: przy współpracy z pedagogiem placówki i co najważniejsze z rodzicami - uważa Bara. - Brak takich działań sprawi, że problem przeniesie się do gimnazjum.
Jak wygląda sytuacja z nastolatkami? - Nauczanie indywidualne jest konieczne dla wielu uczniów. Dzięki niemu udaje im się skończyć edukację. Pewnie gdyby nie ono, nie posiadaliby żadnego świadectwa szkolnego - opowiada Teresa Łęcka, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 19. Wylicza, że w jej technikum nauczyciele odwiedzają domy uczniów średnio w pięciu - sześciu przypadkach w ciągu roku szkolnego. Jak mówi Łęcka, są one jak najbardziej uzasadnione.
- Jednak od czasu do czasu zdarzają się przypadki, kiedy już w pierwszej klasie w połowie pierwszego semestru stwierdzamy, że uczeń nie powinien znaleźć się w szkole zawodowej. Jest to efekt lekkiego traktowania badań lekarskich, stwierdzających przydatność kandydata do zawodu. I z powodu zaburzeń interpersonalnych i braku umiejętności pracy w grupie taki uczeń również otrzymuje możliwość nauczania indywidualnego - kończy dyrektor Łęcka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?