To nie pierwszy taki alarm w Polsce. Pamiętamy aferę w Wólce Kosowskiej. Na pocieszenie: nie tylko my podejrzewamy Azjatów, że na talerzu podają nam psinę. Kilka lat temu Włoszka napisała na Facebooku, że jej przyjaciel w chińskiej restauracji razem z mięsem zjadł psi mikroczip. Była afera. Zresztą nie tylko ta. Co chwila także we Włoszech ktoś „odkrywa” kebaby ze szczurów lub myszy. Na koniec okazuje się, że sensacje są wyssane z brudnego palca, co nie znaczy, że w Chinach, Wietnamie czy Korei nie jedzą psów. Jadają. Ale nie tylko tam. Dopiero niedawno z hinduskiej (!) gazety dowiedziałem się, że w Szwajcarii z psów robią kiełbasę; jedzą też koty. Skądinąd wiadomo, że mąż królowej Danii Małgorzaty II, książę Henryk też lubi psy. Jeść.
A Polacy? Nie jesteśmy święci. Niektórzy zjedzą wszystko. Niedawno głośno było o mieszkańcu Wieliczki, który przez 50 lat zabijał psy, przetapiał na smalec i sprzedawał okolicznym mieszkańcom. Kiedyś był to „lek” na suchoty, teraz działa „na wszystko”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?