W budżecie ministerstwa 265 tysięcy to niewiele. Z drugiej jednak strony to duże pieniądze, jeśli wziąć pod uwagę, że to samo mógłby robić średnio rozgarnięty ministerialny prawnik w ramach etatowych obowiązków. Zresztą, co do uwalniania zawodów, to wiadomo, że najlepiej "okopane" profesje pozostaną zamknięte dla pospólstwa, dopóki nie rozwali się wszechwładnych samorządów zawodowych, ale o tym akurat Gowin nie wspomina.
Wywalanie publicznych pieniędzy w błoto pod byle pretekstem stało się w Polsce świecką tradycją. Dopiero co media wytknęły ministrowi rolnictwa Sawickiemu, że zrobił sobie promocję w najlepszym czasie reklamowym. Wydał trzy miliony i do tej pory nikt nie domyśla się, co było do tego oficjalnym pretekstem. Minister zachwala w tv polskie plony; jest też informacja, że Polska produkuje zdrową żywność! Jak mawia klasyk, to oczywista oczywistość!
Dwa lata temu ministerstwo edukacji wywaliło 20 milionów na reklamę, która miała zachęcać uczniów do uczenia się matematyki! To od czego jest szkoła, program nauczania i nauczyciel?
Mniej więcej w tym samym czasie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało pół miliona na remont aneksu kuchennego i dwóch łazienek (w sumie 27 mkw.). Jedna bateria kosztowała 4 tysiące. Bagatela! Rzecznik ministerstwa stwierdził wówczas: "Władza nie jest rozpustna". Tego by jeszcze brakowało!
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?