Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Niezapowiedziane” inspekcje władz, czyli pokazówki, które budzą śmiech

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
17 września 2012 r. prezydent Hanna Zdanowska i wiceprezydent Radosław Stępień otworzyli przejście dla pieszych przez Piotrkowską
17 września 2012 r. prezydent Hanna Zdanowska i wiceprezydent Radosław Stępień otworzyli przejście dla pieszych przez Piotrkowską Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Rządzący jeżdżą tramwajem, otwierają przejścia dla pieszych, badają dziury w jezdniach. Mieszkańcy kpią ze zgranych chwytów władzy

Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska oraz szef Zarządu Dróg i Transportu Grzegorz Nita „zeszli do ludzi” i przejechali się tramwajem. Który oczywiście się nie spóźnił. Nie była to pierwsza tego typu „ustawka” władzy. Pytanie - czy warto?

Hanna Zdanowska, dzieląc się refleksjami z podróży na trasie Olechów - Centrum, powiedziała, że tramwaj przyjeżdżał na przystanki punktualnie, a nawet z wyprzedzeniem. Co oznacza, że system sterowania ruchem zaczyna działać. Przedstawiciele ZDiT podkreślili, że tramwaj nie był podstawiony specjalnie dla pani prezydent...

Internauci na forum „Dziennika Łódzkiego” komentowali tak: „System już się dostraja, to widać. Tworzą się korki tam, gdzie ich nie było, a tam gdzie były, są nadal”; „Szkoda tylko, że przedwczoraj czternastki nie było cztery razy z rzędu”; „Proponuję następną „niezapowiedzianą” inspekcję w godzinach 7-8 rano.”

CZYTAJ: Hanna Zdanowska w tramwaju. Prezydent Łodzi sprawdzała system sterowania ruchem

- Wsiadanie do tramwaju albo metra to jest tak zgrany chwyt... - bez entuzjazmu podchodzi do prezydenckiej wyprawy Wiesław Gałązka, ekspert ds. marketingu. - Jeśli część łodzian jest niezadowolona z funkcjonowania komunikacji, to doradzałbym pani prezydent także wyrazić pewne niezadowolenie, powiedzieć, że nie tak to miało być. A zamiast samemu wsiadać do tramwaju, wysłałbym oznakowane grupy sondażowe, które wysłuchałyby pasażerów. W ten sposób łodzianie poczuliby, że kogoś naprawdę interesuje ich zdanie - dodaje Gałązka.

To nie pierwszy raz, gdy z założenia „fajne” działania władzy spotykają się z ambiwalentnym odbiorem. Tak było choćby trzy lata temu, gdy Hanna Zdanowska chodziła po przejściu dla pieszych. Ba, nie tylko chodziła, ale nawet to przejście uroczyście otwierała. A była to zwykła zebra. Nic dziwnego, że kilka dni później w tym miejscu tajemnicza ręka ustawiła tablicę z napisem: „W tym miejscu, w dniu 17 września 2012 roku, prezydent Hanna Zdanowska, w towarzystwie wiceprezydenta Radosława Stępnia i dyrektora ZDiT, Grzegorza Nity, uroczyście otworzyła przejście dla pieszych przez ulicę Piotrkowską. Na pamiątkę tego wiekopomnego wydarzenia - tablicę ufundowali wdzięczni łodzianie”.

CZYTAJ: Piesi mogą wyjść z podziemia. Są pasy na Piotrkowskiej

Wspomniany Radosław Stępień miał wtedy dobrą passę. Kilka miesięcy wcześniej, zaczynając swoje urzędowanie, osobiście, organoleptycznie zbadał głębokość, strukturę i natężenie braków w miejskim asfalcie. Zadbał przy tym Stępień o asystę dziennikarzy. Niewyspanych, bo działo się to w godzinach nieurzędowych, wczesnoporannych - akcja przyniosła wiceprezydentowi przydomek „Nocnego Stępnia”. W kolejnych dniach przegląd dziur był kontynuowany, a potem Stępień posunął się o krok dalej, dopuszczając się osobistej lustracji… śmietników.

CZYTAJ: Łódź: wiceprezydent Stępień oglądął dziury

Jeśli głębiej sięgnąć pamięcią, okaże się, że nie tylko Hanna Zdanowska wizytowała miejską komunikację. Tramwajem przejechał się w 2010 roku ówczesny wiceprezydent Dariusz Joński. Dziesiątką dojechał z Retkini do Centrum, świętując w ten sposób „dzień bez samochodu”. Jak jednak donosił „Express Ilustrowany”, współpasażerowie odebrali to jako pokazówkę i w rzeczy samej, tak było. Wiceprezydent przyznał, że na co dzień bez samochodu się nie obejdzie.

Jednak niedoścignionym wzorem jest kurs autobusu linii 57 z ówczesnym prezydentem Łodzi Jerzym Kropiwnickim na pokładzie. Rzecz działa się w roku 2007, a w „Dzienniku Łódzkim” wydarzenie relacjonowaliśmy tak: „Przed godziną 8, przy pl. Dąbrowskiego gęstniał tłum zdenerwowanych pasażerów. Irytacja rosła z minuty na minutę, bo kolejne „57” nie podjeżdżały. (…) O godz. 8.08 nadjechało wyczekiwane „57”. Gdy wypchany do granic możliwości, zdezelowany przegubowiec odjechał, zza kamienicy, w której mieszka, wyłonił się pan prezydent. Miał szczęście: zdążył dojść do przystanku dokładnie, gdy nadjechało kolejne „57”. Ale ten autobus był niskopodłogowy, czyli całkiem nowy. Pasażerów, nie licząc tłumu dziennikarzy, prawie nie było, bo wszyscy wtłoczyli się do poprzedniego autobusu. Prezydent po skasowaniu biletu wybrał sobie fotel. - Tak czysto? Tak luźno? - cieszył się Jerzy Kropiwnicki. - Czyżby to specjalnie dla mnie? Nikomu nie mówiłem kiedy, skąd i czym będę jechał.

CZYTAJ: Prezydent Kropiwnicki dojeżdża 57

Najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w skrócie
7-13 grudnia 2015 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki