Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od reklamy do szczytu władzy w Łodzi

Marcin Darda
Młody polityk konsekwentnie piął się po szczeblach kariery
Młody polityk konsekwentnie piął się po szczeblach kariery fot. Krzysztof Szymczak
Gdy nazwisko Tomasza Sadzyńskiego pojawiło się wśród kandydatów na następcę Jerzego Kropiwnickiego, wiele osób przecierało oczy ze zdumienia.

Obserwatorzy łódzkiej sceny politycznej zastanawiali się, jak to możliwe, by tak dużym miastem jak Łódź mógł pokierować człowiek tak młody. Twierdzili, że charyzmatycznego prezydenta Łodzi powinna zastąpić równie silna osobowość. I powątpiewali, czy młody radny i sekretarz Urzędu Marszałkowskiego poradzi sobie na tym stanowisku. Jednak choć w karierze Sadzyńskiego nie było dotąd spektakularnych zwrotów, a raczej konsekwentne wspinanie się po szczeblach, ludzie z jego otoczenia twierdzą, że i jemu nie brakuje charyzmy.

Tomasz Sadzyński ma zaledwie 34 lata. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Pracował dla dużej agencji reklamowej, którą rzucił dla posady w Urzędzie Marszałkowskim. Według jego politycznych promotorów to oznacza, że ma poczucie misji publicznej. U marszałka zaczął pracować jeszcze za rządów Mieczysława Teodorczyka (SLD). Najpierw jako szeregowy urzędnik, potem naczelnik w wydziale promocji i współpracy zagranicznej. W 2006 r. wybory wygrała Platforma Obywatelska i marszałkiem został Włodzimierz Fisiak. Tomasz Sadzyński awansował jako jeden z pierwszych. Został dyrektorem Urzędu Marszałkowskiego.

Miał też epizod na prestiżowym Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie wykładał marketing terytorialny. To był dobry rok dla młodego urzędnika. Sadzyński poprowadził kampanię samorządową łódzkiej PO. Partia Donalda Tuska zdobyła najwięcej mandatów, Sadzyński też został radnym miejskim. Kandydował z pierwszego miejsca w Śródmieściu, zdobył prawie 1,9 tys. głosów. Potem docenił go marszałek, powierzając mu pieczę nad pracą urzędu.

- Z eseldowsko-peeselowskiego molocha zrobił sprawną instytucję. Wprowadził certyfikat ISO, zyskał posłuch - chwali Sadzyńskiego pracownik Urzędu Marszałkowskiego. - Co ciekawe, dogaduje się nie tylko z młodymi dyrektorami departamentów, "starzy" też go szanują.

Niektórzy komentowali, że awans Sadzyńskiego to głównie zasługa przynależności partyjnej. Do Platformy Obywatelskiej przyjęto go razem z Jarosławem Wojcieszkiem, późniejszym wiceprezydentem Łodzi. Obaj zakładali Koło Akademickie PO. Sadzyński został asystentem społecznym posłanki Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, która wówczas szefowała partii w Łódzkiem.
Teraz w mieście mówi się, że to właśnie Śledzińska-Katarasińska, której premier Donald Tusk ufa, wypromowała go na następcę Kropiwnickiego. Ona oraz minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Ale o Tomaszu Sadzyńskim mówi się też, że jest jednym z najbardziej zaufanych ludzi marszałka Włodzimierza Fisiaka. W superlatywach wypowiada się o nim poseł Andrzej Biernat, szef PO w Łódzkiem.

Jego koledzy z pracy opowiadają, że potrafi być uparty. I dodają, że gdy chodzi o sprawy urzędu, nawet interesy partii schodzą na drugi plan. Inni politycy PO też twierdzą, że Tomasz Sadzyński to rasowy urzędnik, który potrafi trzymać na wodzy aspiracje polityczne. Ale i jemu zdarzało się sięgać po władzę w parti. Gdy Maciej Grubski został senatorem i rzucił stanowisko szefa miejskiej PO, Sadzyński chciał wskoczyć w jego buty. Przegrał z Janem Mędrzakiem. Zresztą do PO Sadzyński już nie należy. Musiał zrezygnować po tym, jak samorządowa nomenklatura z dyrektora zmieniła go w sekretarza urzędu, który według ustawy musi być bezpartyjny.

Jaki prywatnie jest Tomasz Sadzyński? Następca Jerzego Kropiwnickiego nie ujawnia zbyt wiele. Wiadomo, że ma żonę Annę oraz dwóch synów dwu- i pięcioletniego. Wertując ulotki wyborcze sprzed czterech lat, dowiemy się, że kochająca rodzina jest jego największym życiowym sukcesem. Za swą największą zaletę uważa odpowiedzialność i kreatywność. Jako wadę wymienia swój... perfekcjonizm. Lubi jeździć konno, interesuje się historią.

Tomasz Sadzyński z rodziną mieszka w Łodzi w 44-metrowym mieszkaniu. Z oświadczenia majątkowego za 2008 r., jakie składają urzędnicy samorządowi, wynika, że jest ono warte 230 tys. zł.

Jako sekretarz Urzędu Marszałkowskiego zarobił 125 tys. zł, ma kredyt i pożyczkę hipoteczną łącznie warte 200 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki