Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddam nerwy za tramwaje

Marta Madejska
Ostatnio, kiedy odwiedziła mnie rodzina mieszkająca na Pomorzu zostałam przywitana stwierdzeniem: kierowcy są tu okropni! Zamknęli Jaracza - tłumaczę - mają prawo być sfrustrowani. Mój zwyczaj bronienia przed pochopnymi opiniami z zewnątrz wszystkiego, co znaleźć można w mym umiłowanym mieście, sięga tak daleko, że jestem w stanie wziąć w obronę nawet kierowców.

Godziny szczytu. Jedziemy do centrum przez Rondo Solidarności, solidnie obtrąbieni przez wszystkich niemających litości dla niełódzkich rejestracji. Wjeżdżamy na Północną, stajemy w korku. Rozglądam się - w kilkunastu pojazdach, które zdążyliśmy, majaczą jedynie pojedyncze sylwetki kierowców - jesteśmy chyba jedynym samochodem w promieniu kilometra, w którym siedzi więcej niż jedna osoba.

Wyobrażam sobie, jak bardzo musi to wzmagać alienację od miasta, którą i tak wywołuje siedzenie w zamkniętej metalowej puszce otoczonej podobnymi puszkami. Kiedy przecinamy Nowomiejską, za nami, gdzieś z lewej rozlega się wściekłe trąbienie. Nagle z tej samej strony strony pojawia się dobrej klasy samochód, wjeżdża na chodnik przy pasach, w miejscu, w którym jeszcze sekundę temu stała dziewczynka, przejeżdża po chodniku jakieś 25 metrów i skręca w Zachodnią.

Kierowca siedział sam. Być może jechał do rodzącej żony, albo chorej matki, być może na jego tylnym siedzeniu skomlało wymagające pomocy weterynarza zwierzę. Ja jednak wyobraziłam sobie, jak dojeżdża do swojego domu, trzaska drzwiami, siada przy komputerze i zaczyna na forach wypisywać wściekłe komentarze na rowerzystów - ci wszakże też czasem jeżdżą po chodnikach i w ogóle łamią wszystkie możliwe przepisy.

Przy okazji ostatniego piątku w miesiącu można byłoby oczywiście napisać coś o Masie Krytycznej, może nawet krytycznie. Uderzające jest jednak co innego: jak grupa rowerzystów blokująca fragment miasta raz - słownie raz - w miesiącu może wywoływać tyle nienawiści? Jakkolwiek mogę nie zgadzać się z niektórymi taktykami organizatorów łódzkiej Masy, stwierdzam, że stali się ostatnio wdzięcznym medialnie obiektem do kumulowania drogowo-remontowej frustracji.

W całej tej dyskusji zupełnie nie słychać głosu pasażerów MPK. Rzekomo irytują się oni podczas postojów spowodowanych przejazdem Masy, ale jako uczestniczka takiej sytuacji w tramwaju nie zauważyłam większej irytacji niż ta, którą powodują codzienne postoje za sznurami samochodów, przykładowo na niektórych odcinkach Pomorskiej - tam od pewnego czasu można z powodzeniem wyprzedzić na piechotę tramwaj, który nam uciekł. Pasażerowie MPK - dzisiaj prawie wyłącznie osoby, które z różnych przyczyn nie są w stanie posiadać samochodu lub nim kierować, plus garstka z dobrowolnego wyboru - codziennie w godzinach szczytu osiągają masę krytyczną stłoczenia. Trudno jednak wyobrazić sobie, w jaki sposób mogliby zorganizować protest.

Z pasażerskiej frustracji powstała akcja społeczna "Oddajcie nam tramwaje" i projekt obywatelskiej uchwały skierowanej do Rady Miasta dotyczący poprawy funkcjonowania transportu publicznego. Organizatorzy piszą na stronie: "Chcemy by tramwaje i autobusy znów jeździły często i regularnie, chcemy, by autobusy nocne ponownie jeździły co pół godziny. Chcemy przywrócenia czasów przejazdu, jakie obowiązywały w 2001 roku i wydłużenia godzin szczytu komunikacyjnego. Uważamy, że komunikacja miejska w Łodzi powinna ulegać systematycznej poprawie i przyciągać kolejnych pasażerów. Tylko wtedy spełni swoje zadanie." Takie też postulaty, ujęte w profesjonalne wyliczenia częstotliwości i liczby miejsc, zostały zawarte w projekcie uchwały. Podpisują ją chętnie szczególnie ci, którzy pamiętają jeszcze czasy, kiedy można było wyjść na przystanek bez sprawdzania rozkładu, bo czas czekania na najbliższy tramwaj na trasie wynosił 2-5 min i kiedy w trzynastostopniowym mrozie nie trzeba było czekać godzinę na kolejny nocny autobus. Swoją drogą, na zmniejszeniu ich częstotliwości ucierpieli nie tylko imprezowicze z Piotrkowskiej, ale wiele osób pracujących na nocne i wczesnoporanne zmiany.

Wielopasmowe drogi przecinające miasto nie są koniecznym rozwiązaniem na korki. Część sfrustrowanych kierowców uwięzionych godzinami w puszkach swoich samochodów przyznaje , że wróciłaby do komunikacji miejskiej, gdyby tylko korzystanie z niej nie stanowiło surwiwalowego wyzwania dla posiadaczy dużych marginesów wolnego czasu.

Warto zawalczyć nie tylko o dobrą organizację "zbiorkomu" podczas remontów, ale dążyć do tego, żeby wykorzystać je do stworzenia jak najlepszej infrastruktury dla MPK w przyszłości. To jest właśnie ten moment. Rachunek jest prosty: więcej pasażerów MPK - mniej samochodów wykorzystywanych z braku alternatywy. Mniej samochodów - mniej korków, spalin, nerwów. Jeśli to się zmieni, może zmieni też formę walka o przestrzeń, jaką jest rowerowa Masa Krytyczna, którą dzisiaj tradycyjnie spotkacie Państwo w mieście.

Pod projektem podpisać się można w m. in. w Ośrodku Działań Ekologicznych "Źródła" (Zielona 27), Świetlicy KP (Piotrkowska 101), w klubokawiarni Niebostan (Piotrkowska 17), Prexerze-UŁ (Pomorska 39). Strona na FB: "Oddajcie nam tramwaje".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki