Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oto czas na strategię dla kultury?

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski archiwum
Strategii! - domagają się szefowie instytucji kultury. I tak samo się jej boją. Czy naprawdę dojrzeliśmy już do stworzenia takowej? - pyta Dariusz Pawłowski

Słowo "strategia" dotarło do kultury. Obok innego strasznego słowa - projekt - które już kulturę morduje, może być dla niej zagrożeniem. Ale może też być pomocą. Szczególnie w dzisiejszych, PR-owskich czasach.

O strategii dla kultury mówi apel skierowany do władz miasta i województwa przez szefów miejskich instytucji kulturalnych. Zwracają oni uwagę na to, że strategia winna zadbać o "stały, zrównoważony rozwój sektora kultury", że celem strategii powinno być "wzmacnianie działań na rzecz lokalnego środowiska artystycznego i kulturalnego oraz umożliwienie wszystkim mieszkańcom Łodzi i województwa uczestnictwa w kulturze". Autorzy apelu podkreślają również specyfikę Łodzi i regionu łódzkiego, wagę opieki merytorycznej i promocyjnej nad działaniami na rzecz środowiska artystycznego i kulturalnego, edukacji, polityki inwestycyjnej w obszarze kultury, a także konieczność stałego wzrostu nakładów finansowych na programowe działania kulturalne.

Jak w przypadku każdego apelu, zawierającego mniej lub bardziej ogólne sformułowania, pod poszczególnymi pojęciami dla ich czytelników będą się kryły różne znaczenia. Jakie inwestycje, jaka opieka, jaka promocja? Wiele wątków należałoby uszczegółowić w mniej i bardziej konkretnych dyskusjach, może nawet konsultacjach. W zależności od tego, kto w dyskusjach by uczestniczył, można się spodziewać różnych, czasem nawet łatwo przewidywalnych odpowiedzi. Oczekiwanie strategii zostało jednak wyrażone. Adresaci apelu jak na razie na niego nie odpowiedzieli - poza wyrażoną jeszcze przed jego ogłoszeniem deklaracją wiceprezydent Łodzi, Agnieszki Nowak, że strategia dla kultury powstanie w przyszłym roku. W sumie słusznie, bo co nagle, to po diable, a strategię należy przygotować precyzyjnie lub wcale. Tylko, że w przyszłym roku na pewne rzeczy może być już za późno, a dziś każdy rok oszczędzania na kulturze, to cofanie się o trzy lata w stosunku do pędzącego świata z jednej strony, a idei rozwoju miasta z drugiej. Łodzi w tym kontekście czasu brakuje szczególnie, bo tylko żeby nadrobić dystans, jaki nas dzieli od czołówki, potrzebujemy siedmiomilowych butów.

Warto się zastanowić, dlaczego pragnienie strategii pojawia się właśnie teraz. Przypuszczenie, że tylko dlatego, iż wcześniej nikt nie zechciał takiego pragnienia wyrazić, byłoby nieprawdziwe, bowiem o konieczności zbudowania przemyślanej polityki kulturalnej dla Łodzi mówiono od dawna, z różnych miejsc: fakt, że z miernym skutkiem, bo ci, którzy w tej sprawie byli zobowiązani do podejmowania decyzji, słuchali owych głosów tak, jak słuchali. Mam nadzieję, że o apelu nie zadecydowała również PR-owska moda - może już raczej wiara, oby nie złudna, w "nowe otwarcie". Jeśli tylko to ostatnie nie okaże się PR-em "rzuconym" wierzącym...

Już nawet nie pragnienie, ale potrzebę stworzenia przemyślanej strategii, podkreślił miniony rok. Nie może być tak, że władza z założenia ustanowiona na kilka lub kilkanaście miesięcy, ma możliwość tak gruntownego przeorania rzeczywistości kulturalnej miasta. To w tym czasie straciliśmy Camerimage, a następnie przekonaliśmy się, że takiego dorobku i takiej marki nie da się stworzyć w chwilę (a zbudowanie kolejnej będzie wymagało większych nakładów niż wspieranie tego, co mieliśmy). W tym też czasie "pozamiatano" Festiwal Dialogu Czterech Kultur, ostatecznie chyba grzebiąc potencjał tej marki, bo przez kilka lat, kiedy miała się ona odrodzić, podobnych festiwali nie tylko w kraju powstało co niemiara, a i sama jego idea przestała być tak modna i nośna. W tym też czasie powietrze uszło ze sztucznie nadętego balonu, który dmuchano pod pelerynką z logo Europejskiej Stolicy Kultury, a pod flakiem "projektów" ukazały się wyjąca pustka i ocean niekompetencji. To przypomnienie najgłośniejszych porażek... Oczywiście, gdyby istniała najdoskonalsza nawet strategia dla kultury, nikt nie mógłby zapewnić, że kolejne zarządy miasta będą ją respektować, ale gdyby jednak istniała i była choć przez pewien czas sumiennie i konsekwentnie realizowana, mogłaby być punktem odniesienia dla miejskich, kulturalnych decydentów, jak i rozliczających ich przy wyborczych urnach konsumentów kultury.

Wydaje się, że oczekiwania na strategię mogą wynikać z dostrzegania jeszcze innych niż postawa samych urzędników, zagrożeń dla łódzkiej kultury. Coraz bardziej widać, że zafiksowanie się na festiwalowość kultury jej samej jakoś nie rozwija, a zarazem wprowadza w grozę niepamięci pracę u jej podstaw - to, co realizowane jest na co dzień w muzeach, teatrach, kinach, filharmonii, salach koncertowych, domach kultury itd. Hasło "Łódź Festiwalowa", które miało promować nas w Polsce, w tejże Polsce - ze względu na moc większości imprez - wprowadza akcenty humorystyczne. Rzecz jasna, potrzebne są miastu spektakularne wydarzenia, bo takie są dziś największym magnesem dla publiczności, ale bez dbania o bazę, doczekamy się publiczności oczekującej wyłącznie spektakularnych wydarzeń.

Z nazywaniem każdej imprezy, która ma więcej niż jedno zdarzenie, festiwalem, wiąże się kolejna niebezpieczna tendencja. By "przebić" się z nowym festiwalem, na dyrektorów artystycznych sprowadzane są nazwiska ze stolicy - mam wrażenie, że takie, które nie załapały się na razie na żaden festiwal w samej Warszawie.

Inność Łodzi wiąże się z coraz częściej podnoszoną tożsamością miasta, a więc i tożsamością kultury. Wygląda na to, że zakręciliśmy się w tylu pustych hasłach mających nieść nowe pomysły na Łódź, że być może potrzebna jest aż strategia, by przypomnieć o sprawach dla Łodzi oczywistych... Strategia w końcu może rzeczywiście ułożyć relacje Łodzi z regionem. Ośrodka, który winien promieniować kulturą na województwo, a w ten sposób wzmacniać to, co się dzieje w najdalszych zakamarkach Łódzkiego.

Pogubiliśmy się. Jak duże zatem pojęcie "strategia" wzbudza w nas dreszcze, tak zdaje się ona konieczna. Zrobiona z sensem może odgrzebać, wyznaczyć i naprawić dziurawe dziś drogi łódzkiej kultury. Byleby tylko nie okazało się, iż wszyscy chcieli dobrze, a wyszło jak zawsze...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki