Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjenci znikają z systemu eWUŚ, choć powinni w nim być

Joanna Barczykowska, Marta Żbikowska
Pacjenci w rejestracji dowiadują się, że system ich nie widzi
Pacjenci w rejestracji dowiadują się, że system ich nie widzi Paweł Miecznik
Od początku roku w szpitalach i przychodniach elektroniczny system sprawdza, czy jesteśmy ubezpieczeni. Czasem się myli i mamy kłopot.

Za sprawdzenie, czy pacjent ma prawo do bezpłatnej opieki medycznej, odpowiedzialny jest system eWUŚ. W rejestracji podajemy numer PESEL, pokazujemy dowód tożsamości, a program komputerowy sprawdza, czy figurujemy w wykazie ubezpieczonych. Jeśli tak, ekran monitora świeci na zielono. Gorzej, jeśli monitor jest czerwony. Według systemu oznacza to, że pacjenta nie ma na liście osób ubezpieczonych.

- Ostatnio moja pełnoletnia córka poszła do lekarza rodzinnego i okazało się, że ekran zaświecił na czerwono - dziwi się łodzianka Beata Frajtak. - Córka się uczy, jest zgłoszona do ubezpieczenia przez mojego pracodawcę, więc sprawa wydała mi się dziwna. Kiedy zaczęłam dowiadywać się, co się stało, okazało się, że nie tylko moje dziecko jest w takiej sytuacji.

Matka pełnoletniej córki sprawdziła u pracodawcy, czy jej dziecko jest zgłoszone do ubezpieczenia. Było. Zadzwoniła potem do ZUS. Tam dowiedziała się, że nie jest płatnikiem składki, więc informacja nie może zostać jej udzielona. Jej córce pozostaje napisanie oświadczenia, na podstawie którego może uzyskać bezpłatną poradę lekarską.

Lekarze przyznają, że pełnoletni uczniowie i studenci to grupa pacjentów, którzy bardzo często "świecą na czerwono".

- Zdarza się, że taka osoba podejmuje pracę w okresie wakacji i zostaje zgłoszona do ubezpieczenia przez pracodawcę - tłumaczy rejestratorka z przychodni na łódzkim Widzewie. - Gdy umowa się kończy, osoba ta zostaje wyrzucona z systemu. Rodzice powinni ją ponownie zgłosić u swojego pracodawcy, ale nie wszyscy o tym wiedzą.

Zdarza się jednak, że system nie znajduje w wykazie ubezpieczonych osoby, która nigdy nie podejmowała pracy.

- System ma sporo wad - uważa Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracowników Ochrony Zdrowia. - Pełnoletni uczniowie i studenci to rzeczywiście największa grupa, którą system gdzieś gubi, ale nie jedyna. W takiej samej sytuacji są rodziny policjantów i pracowników Służby Więziennej, a także współmałżonkowie emerytów.

Trudności napotykają też przedsiębiorcy, którzy prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą. Pan Sebastian z Łodzi poszedł na wizytę u okulisty do poradni Salve Medica. Łodzianin składki płaci regularnie, mimo to system nie przyznał mu prawa do bezpłatnej opieki.

- Nie wiem, dlaczego tak się stało. Firmę prowadzę od lat, a składki płacę regularnie. Na szczęście miałem ze sobą potwierdzenie przelewu na składkę zdrowotną i rejestratorka to uznała. Lekarz przyjął mnie umówionego dnia - oddycha z ulgą pan Sebastian.

Łodzianin sprawę musi teraz ostatecznie wyjaśnić w ZUS. Lekarze radzą, aby w szczególnych sytuacjach przed udaniem się do lekarza sprawdzić, czy eWUŚ zweryfikuje nas jako ubezpieczonych.

- Jeśli system nie potwierdzi prawa do świadczeń, nie oznacza to, że nie możemy leczyć się bezpłatnie. Można potwierdzić swoje ubezpieczenie dokumentem lub złożeniem oświadczenia o ubezpieczeniu - mówi Beata Aszkielaniec, rzecznik NFZ w Łodzi.

Może zdarzyć się, że nasza strona wyświetli się na zielono, ale nie będą zgadzać się dane osobowe.

- Pół biedy, jeśli będzie to literówka w nazwisku czy imieniu. Zdarza się, że kobieta jest od wielu lat mężatką, zmieniła nazwisko, a system podaje jej nazwisko panieńskie - mówi Bożena Janicka.

Bywają sytuacje bardziej dramatyczne.

- Znam przypadek, kiedy po podaniu numeru PESEL na monitorze wyświetliły się dane dziecka niezgodne z dokumentem - mówi Janicka. - Okazało się, że dziecko było adoptowane, a w systemie znalazły się dane z pierwszego aktu urodzenia: inne imię i nazwisko, które potem zostało zmienione przez rodziców adopcyjnych. Radzę udać się do NFZ i sprawdzić, jakie dane są w systemie, żeby uniknąć nie tylko problemów z dostępem do leczenia, ale też dramatów rodzinnych. Nikt przecież nie chciałby w ten sposób dowiedzieć się, że został adoptowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki