Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Kowalski: Część sklepów nie wytrzyma nowych obciążeń i zostanie zamknięta

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Proponowane przez rząd zmiany związane z podatkiem obrotowym od sklepów są kompletnie nieprzygotowane - mówi dr Paweł Kowalski z katedry Marketingu Międzynarodowego i Dystrybucji Uniwersytetu Łódzkiego.

Jak bardzo podatek od handlu, który chce wprowadzić rząd Prawa i Sprawiedliwości, zmieni łódzki handel? Jak wpłynie na działanie ponad 130 hiper- i supermarketów, a także domów towarowych i handlowych?
Najbardziej dotknie on sklepy, które są zrzeszone w sieciach franczyzowych, a tych dokładnej liczby nie znamy. Mamy zresztą do czynienia z paradoksem: żeby konkurować z dużymi sieciami sklepów zagranicznych, mniejsze sklepy powinny się zrzeszać w grupy zakupowe itp., tworzyć własne sieci. Polski handel hurtowy przyczynił się do zrzeszania polskich sklepów detalicznych. W ten sposób stworzony został wspólny system dostaw, obniżone zostały marże. Doszło do koncentracji, powstało dużo placówek franczy-zowych. Gdy naszym sklepom udało odbić się od dna i zacząć udanie konkurować z zagranicznymi sklepami, to nadszedł rząd PiS. Wiadomo, że rządzący nie mogą opodatkować tylko sieci zagranicznych, byłaby to ich dyskryminacja. W tej sytuacji najwięcej stracą polscy handlowcy i to ci zrzeszeni w sieciach franczyzowych, gdyż trafili do jednego worka z zagranicznymi sieciami.

Czy to oznacza, że z Łodzi mogą zniknąć sklepy franczyzowe, takie jak: ABC czy Lewiatan?
Jeśli zostanie utrzymana kwota zwolnienia od podatku w wysokości 1,5 mln zł obrotu miesięcznie, to sklepy te czekają poważne kłopoty i może się to skończyć bankructwem wybranych placówek. W wielu przypadkach przekraczają one bowiem półtora miliona złotych obrotu miesięcznie, a taka ma być kwota wolna podatku. Daje to 18 milionów złotych rocznie. Nic więc dziwnego, że zrzeszenia handlowców chcą, by kwota wolna od podatku była wyższa i wzrosła do 200 mln zł rocznie. Tego właśnie - wysokości kwoty wolnej od podatku - będzie dotyczyła cała dalsza dyskusja. Bezpieczne są tak naprawdę tylko małe sklepiki osiedlowe, które nie są zrzeszone w żadnej sieci. Rzadko kiedy tego typu placówki mają 100 tysięcy złotych obrotu miesięcznie, ich właściciele więc mogą spać spokojnie. Podatek - nawet w obecnie proponowanej wersji - ich nie będzie dotyczył.

A jaka przyszłość czeka Spółdzielczy Dom Handlowy Central, który nie tylko wynajmuje powierzchnie handlowe, ale ma także własne stoiska i działy?
Jeśli obrót Centralu przekracza 1,5 mln zł miesięcznie to - jeśli nie zostaną wprowadzone zmiany - będzie musiał płacić podatek. Nie zapłacą go natomiast centra handlowe, takie jak Manufaktura czy Galeria Łódzka, które tylko wynajmują powierzchnie handlowe. Central mogą więc czekać poważne kłopoty.

Czy za podatek od sklepów zapłacimy my, łodzianie?
Sytuacja wygląda podobnie jak z bankami. W ustawie o podatku bankowym zapisano, że bankom nie wolno przerzucać kosztów tego obciążenia na klientów. To typowe myślenie życzeniowe, a zarazem kompletnie oderwane od rzeczywistości. Po wprowadzeniu podatku od handlu właściciele sklepów zrobią to, co właściciele banków. Część kosztów przerzucą więc na nas klientów, podnosząc ceny, a część na dostawców. Będą od nich żądać obniżenia cen, a to są często polskie firmy, które także ucierpią na wprowadzeniu podatku. Może się to skończyć ograniczeniem popytu, gdyż będziemy mniej kupować. Firmy w gorszej sytuacji finansowej mogą nie wytrzymać ograniczenia przychodów.

Jedna z propozycji zakłada, że najwyższy podatek zapłacą ci, którzy handlują w week-endy, a zwłaszcza w niedziele. Czy nie jest to próba wprowadzenia tylnymi drzwiami rozwiązania na wzór zakazu handlu w niedziele, który to pomysł niedawno powrócił?
Nawet bez wprowadzania zakazu handlu w weekend, część właścicieli sklepów zdecyduje się na ich zamknięcie. Sytuacja jest tragiczna, nikt nie rozmawia z podmiotami, które będą objęte nowymi obciążeniami. Takich zmian nie wprowadza się tak szybko. Rządzący zapisali przychód 2-3 miliardy złotych z podatku od handlu, ta kwota to naprawdę niewielka część budżetu, natomiast zamęt jest gigantyczny. Niepewna przyszłość dotyczy też stacji benzynowych. Pozostaje pytanie, czy podatek będzie dotyczył tylko sklepów, które są prowadzone na stacjach czy także opodatkowana zostanie sprzedaż paliwa. Paliwa już są obłożone akcyzą, dodatkowy podatek wywinduje ceny. Może się okazać, że bardziej będzie się opłaciło zamknąć sklep czy stację niż handlować w weekend. A to spowoduje zwolnienia pracowników. Jeśli jakiś punkt ma być zamknięty przez osiem dni w miesiącu, to po co mu tyle pracowników jak obecnie? Widać, że te zmiany są kompletnie nieprzygotowane. Potrzebna jest koncepcja, trzeba zbadać wpływ proponowanych zmian na rynek pracy, sytuację dostawców. Trzeba je także uzależnić od zachowania konsumentów, ich zwyczajów zakupowych, sytuacji samych sieci. To jest abecadło, a ponieważ rząd tego nie zrobił, mamy do czynienia z chaosem.

Założenie było takie, że podatek ma dotyczyć zagranicznych sieci handlowych, a polskim miało być lżej. Wszystko przez złe sieci zagraniczne, gdyż nie płacą podatków, a pracownikom płacą grosze. Rzeczywiście te zagraniczne sieci są takie złe?
Trzeba pamiętać o tym, że te sieci inwestują na wielką skalę. To są także gigantyczni pracodawcy, w wielu miastach i miasteczkach często jedni z największych. Mają też pozytywny wpływ na zakupy, nabywają towary od wielu polskich firm. Duże zagraniczne sieci umożliwiają także polskim firmom sprzedaż swoich towarów na zagranicznych rynkach. Wpływ tych sieci jest dużo bardziej złożony, to nie jest tylko kwestia podatków wpłacanych do budżetu. Handel to klasyczne zjawisko społeczne. Poza tym zagraniczne sieci poradzą sobie z proponowanym podatkiem obrotowym. Stać ich na naprawdę dobrych prawników, na znalezienie rozwiązań, które pozwolą uniknąć konsekwencji. Nie poradzą sobie natomiast polskie sieci franczyzowe, których nie będzie stać na wyszukiwanie takich rozwiązań. Pytanie, co zrobią właściciele sklepów internetowych i firm kurierskich. Zgodnie z ustawą, podatek miałyby płacić także sklepy internetowe, ale okazało się, że wiele z nich ma siedzibę poza Polską. Pojawił się więc pomysł, by opodatkować firmy kurierskie, które dostarczają towar z tych sklepów internetowych. To jest chore myślenie, poszukiwanie pieniędzy na siłę. Świadczy też o nieznajomości mechanizmów i zasad tej branży. To nieporozumienie. My, konsumenci, jesteśmy przywiązani do szerokiej oferty, przyzwyczajeni do obecnego modelu handlu. Nie zdziwiłbym się, gdyby po protestach handlowców doszło do protestów konsumentów.

Rząd założył, że z podatku obrotowego do budżetu wpłynie od 2 do nawet 3,5 miliarda złotych. Jest to w ogóle realne?
Nikt, nawet rządzący, nie wie, jak to będzie wyglądało. Dużo zależy od kontroli, to tak jak z podatkiem VAT. Trzeba uszczelnić system kontroli podatkowej, a i tak nie ma gwarancji, że uda się pozyskać całą zakładaną sumę. Sieci zagraniczne dysponują funduszami, posiadają niezbędne know-how menedżerskie i poradzą sobie z takim obciążeniem. Widać, że Prawo i Sprawiedliwość żyje w innej rzeczywistości. Polska jest częścią Unii Europejskiej i nasz rząd nie może rozgraniczać podmiotów na polskie i zagraniczne. Nie ma takiej możliwości, by zagraniczne były bardziej obciążone od polskich. Nie może nawet paść podejrzenie, że nasz rząd stosuje inne kryteria ze względu na pochodzenie kapitału. Byłoby to rozpatrywane na forum Parlamentu Europejskiego i organizacji unijnych. Dlatego też polskie sklepy mogą mieć problemy po wprowadzeniu tego podatku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki