MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsza porażka Widzewa [ZDJĘCIA]

Bogusław Kukuć
Widzewiacy ponieśli pierwszą porażkę w tym sezonie. Przegrali w Warszawie z Polonią, bo tylko w pierwszej fazie meczu grali swoją piłkę. Później były same błędy.

Na początku w grze lidera z al. Piłsudskiego widać było spokój, luz i... dynamikę. Widzewiacy nie chowali się za podwójną gardą, tylko grali swoje, czyli atakowali. Pierwszy strzał oddał Marcin Kaczmarek już w 3 minucie. Mariusz Pawełek złapał piłkę.

Widzew ustawił grę po swojemu, dyktował warunki, a Polonia, choć gospodarz, musiała postawić na kontry. Po jednej takiej akcji strzelał Łukasz Teodorczyk, ale Thomas Phibel zablokował piłkę. Po drugiej i uderzeniu Pawła Wszołka kapitalnym refleksem popisał się Maciej Mielcarz. W odpowiedzi Mehdi Ben Dhiffalah strzelał z kilkunastu metrów i z prawie zerowego kąta do pustej bramki, ale gospodarze zdążyli wybić piłkę.

W najmniej spodziewanym momencie, gdy gra obu stron nieco siadła, gospodarze uzyskali prowadzenie. To był taki gol z niczego. Polonia skorzystała na złym ustawieniu łodzian. Na prawej stronie tym razem zabrakło Łukasza Brozia i Aleksa Bruno, nastąpiło tam podanie i stamtąd dośrodkowanie. Para stoperów, a głównie Hachem Abbes, nie zdążyła zablokować tej dużej wyrwy w defensywie i Łukasz Teodorczyk z bliska płaskim strzałem pokonał Macieja Mielcarza, który również interweniował mało zdecydowanie. Ten gol obciąża sumienie bramkarza Widzewa.

Trener Polonii Piotr Stokowiec, którego przed meczem komplementował Zbigniew Boniek i doszukiwał się podobieństw nawet pod kątem rudych włosów, nie krył radości z uzyskania prowadzenia. Radosław Mroczkowski natomiast dał jeszcze kwadrans pograć Aleksowi Bruno, przeanalizował jego nie najlepszą grę i zdjął z boiska młodziutkiego Brazylijczyka. Wściekły Alex schodził z boiska i nikomu nie chciał przybić piątki. Bo on chciał grać!

W ostatnich sekundach pierwszej połowy Marcin Kaczmarek źle wykonał wolnego sprzed linii pola karnego po faulu na Radosławie Bartoszewiczu. Szkoda. Widzew schodził na przerwę przegrywając, choć dłużej był w posiadaniu piłki, więcej razy strzelał, itp.
Po przerwie więcej było walki na boisku niż finezyjnej gry. To było na rękę Polonii. Widzewiacy zbyt rzadko dochodzili pod pole karne gospodarzy. Słusznie zatem trener łodzian Radosław Mroczkowski wprowadził na boisko Mariusza Stępińskiego.

Niestety, wczoraj Widzew w drugiej połowie nie był sobą. W 73 minucie po długiej piłce Łukasza Teodorczyka Paweł Wszołek minął Macieja Mielcarza i strzelił do pustej bramki.

Wróciła nam nadzieja w 75 minucie. Łukasz Broź był faulowany przez Adama Kokoszkę i wykorzystał karnego. Widzew tego dnia popełniał zbyt dużo błędów, by zdobyć punkty. W końcówce łodzianie beztrosko wyprowadzali piłkę sprzed swojego pola karnego, podawali trudne piłki, aż w końcu stracił ją Łukasz Broź. Poloniści przeprowadzili skuteczną akcję i Daniel Gołębiewski z bliska ustalił wynik meczu. Takiego finału tego meczu się nie spodziewaliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki