Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PiS i SP chcą przez Amber Gold powtórzyć aferę Rywina [WYWIAD]

Joanna Leszczyńska
Dr Hubert Horbaczewski
Dr Hubert Horbaczewski Paweł Nowak/polskapresse
Z dr Hubertem Horbaczewskim, politolog Uniwersytetu Łódzkiego, rozmawia Joanna Leszczyńska.

Prawo i Sprawiedliwość zawiadamia prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Tuska. Zdaniem tej partii, premier nie dopełnił obowiązków, gdyż jako szef rządu, nadzorujący służby specjalne i przełożony ministra finansów, powinien zareagować na informacje o spółce Amber Gold, przekazane mu przez ABW. Podobne zastrzeżenia ma też Solidarna Polska. Czy są to zasadne zarzuty?
Na ten temat powinni się wypowiedzieć prawnicy. Natomiast czytelna jest strategia Prawa i Sprawiedliwości i Solidarnej Polski. Partie te próbują utwierdzić Polaków w przekonaniu, że mamy do czynienia z władzą PO, która nie dość, że jest nieskuteczna, to jeszcze uwikłana w podejrzane interesy. Partiom tym chodzi o powtórzenie sytuacji sprzed ośmiu lat, kiedy na aferze Rywina upadł rząd SLD, a narodziły się i wypłynęły dwa ugrupowania rywalizujące o władzę, czyli PiS i PO.

Czy premier wykorzystał wszystkie możliwości, by zapobiec oszustwu Amber Gold na taką skalę?
Trudno mi się jednoznacznie wypowiedzieć. Po pierwsze, trzeba byłoby znać pełną treść dokumentu ABW, jak i znać zebrane materiały dowodowe przez odpowiednie organy państwa. Nie wiem, czy premier upubliczniając informację z ABW, nie utrudniłby przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie. Czy nie doprowadziłoby to do tego, że trudno byłoby udowodnić Marcinowi P. winę...

Śledztwo prokuratorskie i bez tego było fatalnie prowadzone.
To prawda. Generalnie rzecz biorąc, rozdzieliłbym odpowiedzialność prawną i polityczną. Sam premier w wystąpieniu sejmowym też próbował te dwie sytuacje oddzielić. Przy czym nie do końca chciał przyjąć odpowiedzialność polityczną. Moim zdaniem, premier ponosi odpowiedzialność polityczną za rząd, za władzę wykonawczą, a tym samym za jej nieudolność, która się w tej aferze ujawniła. Czy powinien ponieść odpowiedzialność prawną? Niech prokuratorzy wypowiedzą się w tej sprawie.

Kazimierz Marcinkiewicz i Józef Oleksy twierdzą, że po otrzymaniu notatki ABW, z której wynikało, że Amber Gold to piramida finansowa, premier mógł zrobić więcej. Na przykład naciskać na Ministerstwo Finansów czy na Komisję Nadzoru Finansowego...
Też jestem głęboko przekonany, że premier mógł zrobić więcej. Natomiast tutaj wychodzi kolejny cel akcji, którą podjął PiS i Solidarna Polska. Wydaje mi się, że strategia PiS i SP jest taka, że próbują nas przekonać, że sprawa jest na tyle niejasna, że warto, by jakieś niezależne gremium ją wyjaśniło. Jeżeli nie prokuratura, to może jednak komisja śledcza? A zatem w zamyśle tych partii nie jest to, by postawić premiera przed Trybunałem Stanu, bo w to ci politycy nie wierzą. Tylko wywołanie sytuacji, żeby komisja śledcza była naturalną konsekwencją sytuacji, jaka wytworzyła się w Polsce.

Zdaniem PiS, premier naruszył ponadto tajemnicę państwową, informując syna o notatce ABW...
To jest dwuznaczne, bo jeżeli faktycznie premier ujawnił synowi treść tajnej notatki ABW, to byłoby przestępstwo, za które należałoby go pociągnąć do odpowiedzialności. Ale czy na przykład sformułowanie: "Chłopie, nie pracuj dla OLT, bo możesz mieć kłopoty", jest ujawnieniem tajnych informacji, czy tylko ojcowskim upomnieniem? Myślę, że żaden prokurator ostatecznie tego nie wyjaśni, ponieważ o czym rozmawiali premier z synem wiedzą tylko oni i żaden z nich tego publicznie nie powie. Jest to zarzut nieweryfikowalny.

Trudno mi sobie wyobrazić w Polsce takiego prokuratora, który by sprawę premiera Tuska rozpatrzył wnikliwie i uczciwie.
Rozumiem, że to jest pytanie o niezależność naszej prokuratury. Podzielam pani wątpliwości. Różne sprawy w historii III RP, także z niedawnej przeszłości, pozwalają powątpiewać w niezależność prokuratury od władzy wykonawczej.

Komisja śledcza to byłoby dobre rozwiązanie w obecnej sytuacji, czy to tylko woda na młyn polityków opozycji?
Mam mieszane uczucia co do instytucji komisji parlamentarnych w Polsce. Z jednej strony wszystkie komisje były spektaklem politycznym. Ale podobało mi się stanowisko posła Dorna, który niedawno stwierdził, że nawet gdyby komisja w większości składała się z polityków koalicji i wnioski końcowe nie byłyby w pełni zadowalające, to jednak komisje w jakimś stopniu przybliżają nas do poznania prawdy. I w tym sensie są pożyteczne. Jednocześnie dolewają paliwa do politycznego ognia, który się pali na polskiej scenie politycznej. Taka komisja nie będzie stabilizowała sytuacji na scenie politycznej.

Zwłaszcza że zapowiada się gorąca jesień w polityce, zarówno z powodów gospodarczych, jak i planowanych akcji Solidarności.
Myślę, że to jest moment, w którym może nie tyle ważą się losy rządów PO, bo na razie one nie wydają się zagrożone, ale widać poważną ofensywą polityczną, która ma doprowadzić do tego, aby Polacy przestali ufać PO. I kto wie, czy to się nie uda. Na pewno udała się jedna rzecz: zneutralizować wrażenie Euro. Nikt już nie pamięta o naszym sukcesie organizacyjnym. To już przebrzmiała sprawa. Na pewno PO i Tusk nie zdyskontują tego sukcesu.

Rozm. Joanna Leszczyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki