Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pluszaki „Dziewczynki z zapałkami” nie zamierzają zejść z Piotrkowskiej [ZDJĘCIA]

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Łódzka fundacja zarzuca magistratowi „rażącą nieuczciwość”. Urzędnicy powtarzają, że fundacja ma pół miliona długu. A gra idzie o siedzibę fundacji.

Łódź doczekała się nowej atrakcji turystycznej w samym centrum miasta: „protestujących” pluszaków. W te wakacje dzieci zwiedzające ulicę Piotrkowską pewnie się cieszą, ale urzędnicy magistratu raczej nie – maskotkom towarzyszą transparenty sugerujące, że prezydent Łodzi Hanna Zdanowska (PO), krzywdzi dzieci, a jej decyzje zagrażają życiu.

Nie ma decyzji o wynoszeniu pluszaków z Piotrkowskiej, ale władze miasta przypominają, że organizator happeningu ma pół miliona złotych długu. Obie strony przekonują do swoich racji, przytaczając... opinie strażaków.

Maskotki tuż pod bramą prowadzącą do Urzędu Miasta Łodzi rozkładają pracownicy i sympatycy Fundacji „Dziewczynka z zapałkami”. Zamierzają to robić w dni pracy urzędników. Fundacja jest najbardziej znana ze sprzedaży okolicznościowych kartek i zapałek. Dochód z takich akcji przeznacza na statutową działalność: finansowanie posiłków i wakacyjnych wyjazdów dla dzieci z ubogich rodzin.

Przyczyną sporu fundacji z magistratem jest jej siedziba przy ul. Gdańskiej 29. Urzędnicy przyznali „Dziewczynce z zapałkami” miejskie lokale pod tym adresem w 2007 r. Fundacja miała wykorzystywać je z pożytkiem dla podopiecznych. Z dokumentów fundacji wynika, że z hostelu od 2008 r. skorzystało ok. 1500 dzieci. Przy ul. Gdańskiej odbywały się też m.in. zajęcia świetlicowe.
Prezes fundacji Piotr Myśliwiec twierdzi, że kłopoty zaczęły się w 2010 r.

**

"Dziewczynka z zapałkami" oskarża magistrat. Urzędnicy: ta fundacja jest winna pół miliona [ZDJĘCIA]

**

Straż pożarna, w wyniku przeprowadzonej kontroli orzekła wtedy, iż przy Gdańskiej 29 nie można prowadzić hostelu dla dzieci – np. przebywających w Łodzi na wakacjach.

Piotr Myśliwiec przyznaje, że z tego powodu w 2013 r. fundacja przestała płacić wymagane przez magistrat stawki czynszu. Z jego słów wynika, że „Dziewczynka z zapałkami” poniosła „wielomilionowe” straty i domaga się zadośćuczynienia – stąd protest.

Urząd Miasta Łodzi reaguje na protesty przypominaniem, że fundacja jest winna miastu pół miliona złotych „za lokale o powierzchni blisko 1000 mkw., które wynajmowała lub wynajmuje obecnie”. Magistrat przypomina, że z jednego z trzech lokali przy ul. Gdańskiej 29 „Dziewczynka z zapałkami” została eksmitowana we wrześniu 2016 r., zaś z pozostałych dwóch fundacja opłaca tylko jeden.

W lipcu 2017 r. urzędnicy informowali, że lokale przekazane fundacji nie stanowią zagrożenia dla ich użytkowników.

Ale przed ostatnim weekendem fundacja zaczęła przytaczać opinię Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi z 5 maja 2016 r. Opinia dotyczy lokali przy Gdańskiej 29. Wielokrotnie pojawia się w niej stwierdzenie: „element zagrożenia życia ludzi”. Np. w pomieszczeniach noclegowych umieszczono wykładziny, co do których nie przedstawiono dokumentacji, w jaki sposób reagują one na ogień. Zagrożeniem życia są też korytarze niedostosowane do wymagań dróg ewakuacyjnych.

Prezes Myśliwiec mówi, że strażacy nie mieliby zastrzeżeń do lokali przy Gdańskiej 29, jeśli ktoś wykorzystywałby je na mieszkania, ale przekazanie ich na prowadzenie zajęć z dziećmi – w tym na hostel – było, zdaniem fundacji, oszustwem miejskich urzędników. Chodzi o to, że w przypadku lokali na hostel normy są ostrzejsze, a lokale od miasta ich nie spełniały.

UMŁ uważa, że fundacja nie ma racji.

– Za stan ochrony przeciwpożarowej w budynku przy ul. Gdańskiej 29 odpowiada najemca, czyli „Dziewczynka z zapałkami”. Taką informację znajdziemy m.in. w protokole ustaleń kontrolno-rozpoznawczych w zakresie ochrony przeciwpożarowej, który wpłynął 26 kwietnia 2016 r. z Komendy Miejskiej PSP – poinformowała Jolanta Baranowska z biura prasowego UMŁ.

Gdy zapoznaliśmy prezesa fundacji z odpowiedzią magistratu, stwierdził, że strażacy niesłusznie zinterpretowali obowiązujące przepisy.

Na razie maskotki wciąż będą pojawiać się na Piotrkowskiej. Chyba, że będzie padało. Lokal przy Gdańskiej jest jedyną siedzibą „Dziewczynki z zapałkami”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki