Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co Łodzi taka stypa

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
400 tysięcy zł za stypę po dworcu Łódź Fabryczna wywołało burzę. A gdyby tak wydać 4 miliony? Krzyk byłby większy. Ale sens - też - pisze Piotr Brzózka

Kto wie, może kiedyś zburzenie dworca w Łodzi zajmie w historii powszechnej miejsce nie gorsze, niż obrócenie w pył muru w Berlinie. Albo murów Bastylii. Albo biblijnych murów Jerycha. Aby uprawdopodobnić sukces, burzenie można podzielić na etapy, tak by każdy z nich uświetnić odrębnym koncertem, co bez wątpienia przysporzy zamierzeniu należnego rozgłosu.

Póki co jednak, akt pierwszy nie dojdzie do skutku. Zaplanowany na 15 października koncert z okazji zamknięcia Łodzi Fabrycznej nie odbędzie się. Miasto chciało nań wyłożyć 400 tys. zł, co spotkało się ze zmasowaną krytyką, od mieszkańców począwszy, na specjalistach PR kończąc. W środę prezydent Hanna Zdanowska z pomysłu się wycofała. Oficjalny powód - wciąż nie było podpisanych umów z wykonawcami, którzy mieli umilić wieczór. Czy w rzeczywistości decyzja nie była następstwem fatalnego odbioru - a tego w kontekście wyborczym lekceważyć nie można - pewnie nie dowiemy się nigdy. Jeśli jednak chodziło o lęk przed wydaniem 400 tysięcy, to...

Osobiście w organizacji stypy dworca za 400 tysięcy widzę sens umiarkowany, mówiąc delikatnie. Spróbujmy jednak sprawę postawić w opozycji do fali krytyki, która spłynęła na magistrat w ostatnich dniach. A usłyszeć mogliśmy, że skandalem jest wydanie takich pieniędzy na imprezę, podczas gdy miasto chce dla oszczędności gasić uliczne latarnie. Kolejny argument na "nie" brzmiał: to za wcześnie, zamiast urządzać stypę po Fabrycznym, powinno się świętować wybudowanie nowego, podziemnego dworca, a to dopiero za 3 lata.

Podzielając z grubsza opinię o absurdalności stypy za 400 tysięcy, jednocześnie byłbym gotów zrozumieć decyzję o wydaniu na taki koncert na przykład 4 milionów. Dlaczego? Ze strony magistratu płynęły sprzeczne sygnały, co do celu imprezy. Raz słyszałem, że to pożegnanie ze starym dworcem, uhonorowanie łodzian, którzy przyjdą pożegnać ostatni pociąg. Innym razem słyszałem, że stary dworzec to tylko pretekst, bo celem jest promocja tego, co w tym miejscu powstanie w przyszłości. Że to inwestycja. Prezydent Zdanowska mówiła tak: "Rozmawiałam z wieloma przedstawicielami globalnych firm i nikt nie słyszał o nowym centrum Łodzi i budowie dworca. Koncert ma spowodować, że wszyscy o nas usłyszą i zechcą zainwestować w tym miejscu. Nawet kilkaset tysięcy złotych wydanych na tę imprezę może się wielokrotnie zwrócić."

Jeśli przyjąć, że chodzi o pożegnanie - oszczędziłbym te 400 tysięcy na lepszy cel. Jeśli jednak celem ma być promocja w kręgach wielkiego światowego biznesu - to szukałbym pieniędzy dziesięć razy większych, choćby w banku. Na imprezę zupełnie innego formatu. Bo jeżeli przedstawiciele globalnych koncernów o nowym centrum Łodzi nie słyszeli, to nie wiem na jakich przesłankach można oprzeć przeświadczenie, że mieliby usłyszeć akurat po koncercie o zerowej randze. Z tego co wiem, negocjacje trwały z jednym z łódzkich zespołów, jednym "krajowym" i jednym zagranicznym, ale żadnym topowym. Czyli bez sensu.

Gdyby jednak dołożyć z milion (ale dolarów) i zaprosić artystów rangi U2, a do tego zagraniczną telewizję, może by zagrało. Irlandczyków z U2 zajmował burzony mur w Berlinie, może nie wzgardziliby zamknięciem dworca w Łodzi. Gdyby tak jeszcze dworzec od tej muzyki runął na naszych oczach (z dyskretną asystą pirotechniki).
Trochę odlecieliśmy. Oczywiście, jeśli chodzi o zbliżające się zamknięcie dworca, są to dywagacje całkowicie bezcelowe. Koncertu nie będzie, a nawet jak miał być, to był planowany w warunkach polowych. Wszyscy, łącznie z miejskim biurem promocji o dacie 15 października dowiedzieli się miesiąc temu. Imprez z udziałem wielkich artystów nie organizuje się naprędce. Zresztą nie tylko gwiazd na takim koncercie by zabrakło. Nie byłoby też przedstawicieli wielkiego biznesu, który chcemy kusić. Z różnych - bardziej skomplikowanych - powodów nie byłoby Davida Lyncha, Franka Gehry'ego, a inwestorzy nie dostaliby konkretnych planów tego, jak nowe centrum ma wyglądać.

Wielki biznes, o którym wspomina prezydent Zdanowska, to czynnik, który nadaje sens robieniu wielkiej biby. Paradoksalnie nawet wtedy, gdy dopiero chcemy burzymy stary dworzec. Bo kiedy mamy się promować? Za trzy lata? To ile lat po wybudowaniu podziemnego dworca, na powierzchni mają rosnąć chaszcze? Potrzeba nam masę huku i dymu, by zwrócić uwagę globalnego kapitału na ten projekt. Jeżeli podzielamy opinię, że nowe centrum jest wydarzeniem epokowym, kołem zamachowym, które w cudowny sposób odwróci losy umierającego miasta, to niestety musimy pogodzić się z tym, że nie obejdzie się bez milionowych inwestycji w promocję. Miliony, po to by ściągnąć potrzebne miliardy. Ale to tak na przyszłość.

Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki