18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PO nie daje zginąć ludziom z ekipy Kropiwnickiego

Marcin Darda
Dziennik Łódzki/archiwum
Był taki krótki moment, kiedy o kandydowanie na prezydenta Łodzi z poręki Platformy Obywatelskiej brana była nie tylko Hanna Zdanowska, ale i wojewoda Jolanta Chełmińska. W Platformie mówiono wtedy, że jeśli będzie to Chełmińska, to "kadrowo zabetonuje układ, który zostawi Jerzy Kropiwnicki". A jeśli będzie to Zdanowska, to "wyczyści magistrat i spółki z ludzi Kropiwnickiego i popierającego go PiS do samych fundamentów". Jak wiemy prezydentem Łodzi została Hanna Zdanowska. Ale ludzie kojarzeni z Jerzym Kropiwnickim mają się tam całkiem dobrze.

Rzekomo dzieje się tak dlatego, że Hannę Zdanowską i Jerzego Kropiwnickiego łączy jakaś umowa, wedle której "ona nie zbytnio nie przesiewa jego ludzi, a on jej nie krytykuje". Bo i rzeczywiście były prezydent w krytyce skupia się raczej na współpracownikach Zdanowskiej.

Jeszcze niedawno można było usłyszeć, że żyrantem tego układu jest Włodzimierz Tomaszewski, niegdyś pierwszy zastępca Kropiwnickiego, a po zwycięskich dla Zdanowskiej i PO wyborach AD 2010, dosyć niespodziewanie prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. Właśnie ZWiK jest dziś uznawany za księstwo Tomaszewskiego i ludzi środowiska Łódzkiego Porozumienia Obywatelskiego związanego też z Kropiwnickim. Oprócz Tomaszewskiego wylądowała tam na posadzie członka zarządu Hanna Jeżewska-Merc, wiceszef wydziału gospodarki komunalnej za Kropiwnickiego oraz Ireneusz Wosik, były dyrektor biura kontroli i skarg. Może także dlatego wciąż lekarzem miasta jest Maciej Prochowski, który w ostatnich wyborach samorządowych do Rady Miejskiej startował z list ŁPO.

Ale w PO powiadają, że to tyle, bo reszta ludzi kojarzonych z Jerzym Kropiwnickim, a wciąż pracujących w magistracie to montaż elementów prawa pracy, zmiany politycznych barw, albo czynników geograficznych. Tak podobno jest z najwyższym rangą urzędnikiem w magistracie, który został po Kropiwnickim, a mowa o skarbniku miasta Krzysztofie Mączkowskim.

Mączkowskiego chciał już wymienić komisarz Tomasz Sadzyński, bo odziedziczony po Kropiwnickim skarbnik był mocno krytykowany przez klub PO, ale w końcu się nie zdecydował. Jego następcy Hanna Zdanowska szukała ponoć w Warszawie, ale nie znalazła. Podobno nie bez znaczenia dla pozostawienia skarbnika okazał się także fakt, że Mączkowski był niegdyś skarbnikiem Konstantynowa Łódzkiego, a to przecież królestwo Witolda Stępnia, marszałka województwa z przeszłością w tamtejszym urzędzie miasta i posła Andrzeja Biernata, szefa PO w Łódzkiem.

Wydział zarządzania kontaktami z mieszkańcami objął Mirosław Wieczorek, u Kropiwnickiego w schyłkowym okresie wiceprezydent. Zwolnić go prezydent nie może nie dlatego, że to teść szefa Rady Miejskiej Tomasza Kacprzaka, a po prostu obejmuje go okres ochronny przed emeryturą.

Za przykład spektakularnej zmiany otoczenia politycznego uchodzi Monika Kern. Niegdyś asystentka, potem w zespole doradców Jerzego Kropiwnickiego, potem szef Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, z którym to stanowiskiem rozstała się po przyjściu administracji Tomasza Sadzyńskiego. Kern jednak mocno pomagała w kampanii Hannie Zdanowskiej, ponoć ze sztabu nie wychodziła, i już za nowej prezydent dostała stanowisko członka zarządu MPO.

Podobna historia dotyczy Pawła Blachowskiego, który za Kropiwnickiego był szefem pośredniaka przy ul. Milionowej, za Sadzyńskiego go zwolniono, a za Zdanowskiej wrócił. Akurat przy tej nominacji w PO wyczuwają rękę pierwszego zastępcy Zdanowskiej, czyli wiceprezydenta Marka Cieślaka, który choć dziś w PO, to ze środowiskiem Kropiwnickiego, a potem PiS związany był przez całe lata, choćby jako prezes MPK, potem szef Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Dziś Cieślak reprezentuje w ŁSSE gminę Łódź, a do samej Strefy powrócił Marek Pyka, który w latach 1998-2001 był jej szefem. Potem Pyka u Jerzego Kropiwnickiego był wiceprezydentem, a jeszcze później szefem ZWiK. Ale i w przypadku wiceprezesury Marka Pyki nikt nie dostrzega wpływów Kropiwnickiego, tylko faktu, że wstąpił do PSL, a przecież specjalne strefy ekonomiczne podlegają wicepremierowi Waldemarowi Pawlakowi, szefowi PSL.

W PO mówią, że to Cieślakowi nominację zawdzięcza także Grzegorz Woron, szef zarządu Zakładu Drogownictwa i Inżynierii. Wcześniej Woron szybko i sprawnie sprywatyzował Łódzkie Przedsiębiorstwo Ogrodnicze, ale obaj z Cieślakiem w 2006 roku startowali do sejmiku województwa z list PiS.

Siłą rzeczy działaczami o pisowskim rodowodzie wspiera się także wiceprezydent Krzysztof Piątkowski, ponad rok temu z PiS wyrzucony, a przykładem choćby szefowa Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej Małgorzata Wagner. Wagner jako działaczka PiS podpisała się pod marcowym apelem "buntowników", którzy kontestowali przystąpienie przez partię do zbierania podpisów za referendum o odwołanie Hanny Zdanowskiej. Apel firmował poseł Jarosław Jagiełło, a znalazły się pod nim inne nazwiska związane z magistratem lub jego spółkami i oczywiście z PiS, jak wiceprezes MPK Radosław Podogrocki czy Marcin Długoborski, drugi członek zarządu ZWiK.

W PO zaprzeczają, że między Zdanowską a Kropiwnickim jest jakiś deal, z drugiej zaś strony tych nazwisk kojarzonych ze środowiskiem byłego prezydenta jest więcej. Obecność byłego radnego ŁPO w Radzie Nadzorczej Grupowej Oczyszczalni Ścieków można tłumaczyć tym, że to wciąż wpływowy szef "Solidarności" Ziemi Łódzkiej. Z drugiej zaś strony szefem rady nadzorczej Widzewskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego wciąż jest Wojciech Kuś, za Kropiwnickiego potężny szef lokalówki. W 2008 r. Kuś odszedł do Polkomtela, ale fuchę w WTBS zachował. Z kolei były prezes Polkomtela Jarosław Bauc to szef rady nadzorczej Łódzkiej Spółki Infrastrukturalnej, a prywatnie bliski znajomy Jerzego Kropiwnickiego.

Jak mówi jeden z wpływowych polityków PO, te wszystkie przypadki to nie deal między byłym a obecną prezydent, a często klucz towarzyski.

- Podam przykład: jeśli teraz słyszymy, że do zarządu ZDiT ma przyjść Witold Nykiel, który odpowiadał za budowę Atlas Areny za Włodzimierza Tomaszewskiego, a potem Tomasz Sadzyński go zwolnił, to wcale nie oznacza to tego, że Tomaszewski rozprowadza swoich po urzędzie. To oznacza tyle, że dyrektor ZDiT Grzegorz Nita chce kogoś, z kim współpracował przy jakichś projektach związanych z Nowym Centrum Łodzi. Tak jak Cezary Grabarczyk wziął kiedyś do zarządu PKP Alinę Giedryś, związaną przecież z Kropiwnickim. To był powód towarzyski, nie polityczny - mówi nasz rozmówca.

Cóż, jeśli to prawda, to Łódź jest jednak małym miastem.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki