Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobił i oskalpował swojego rywala. Twierdzi, że nie chciał go zabić

Wiesław Pierzchała
Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Na ławie oskarżonych zasiądzie 33-letni Michał J., który wprawdzie rozwodził się z żoną, ale jej przyjacielowi nie darował i omal go nie zabił.

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi. Oskarżonemu grozi dożywocie. Z ustaleń śledczych wynika, że Michał J. i jego żona Anna byli w trakcie rozwodu. Nie mieszkali razem. Mimo to oskarżony nie życzył sobie, aby kobieta spotykała się z Tomaszem K. Zagroził nawet, że go pobije i zabije. Nie były to czcze słowa.

Do pierwszej konfrontacji doszło 24 kwietnia 2013 r. na parkingu pod Instytutem Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Tomasz K. przywiózł tam swoim autem Annę J. na badania i gdy czekał na jej powrót, został brutalnie zaatakowany przez Michała J. Sprawca pobił go pięściami, skopał i zagroził, że go zabije, gdy wciąż będzie spotykał się z jego żoną.

Tomasz K. nie wyrzekł się jednak swojej miłości i drogo za to zapłacił. 20 lipca 2013 r. odwiedził Annę J. w jej domu. Gdy pożegnał się i wyszedł przed kamienicę zauważył, że jego auto ma uszkodzone lusterko i przebite dwie opony. Anna J. zeszła i razem wezwali policję. Gdy czekali na nią nagle, jak spod ziemi, wyrósł Michał J. Podbiegł do przyjaciela żony, ugodził go nożem w brzuch i poprawił pięścią w twarz. Gdy Tomasz K. runął na ziemię wściekły Michał J. chciał go dobić. Atakował go nożem, zaś ofiara rozpaczliwie broniła się rękami i nogami. Efekt był taki, że Tomasz K. miał ranę brzucha, pocięte nogi i ręce, złamane zęby, oskalpowany podbródek i pokancerowaną twarz. Według biegłego, rany zagrażały jego życiu, które zawdzięcza jedynie szybkiej i skutecznej pomocy lekarzy ze szpitala WAM.

Podczas przesłuchania Michał J. przyznał się do winy, ale zaznaczył, że nie chciał zabić swego rywala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki