Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

poczwara i skulony orzeł

Niepolitycznie
Marcin Darda
Marcin Darda Dziennik Łódzki/archiwum
Joanna Kluzik-Rostkowska, było nie było posłanka z Łodzi, ze studiów telewizyjnych nie wychodzi. Przeprasza za Kaczyńskiego, tłumaczy, że z Bielanem mogłaby się napić wódki, zaprzecza, że Kowal dał sobie spokój z PJN. I jak na szefową partii, która w sondażach tylko oscyluje wokół progu wyborczego to kapitał nie do przecenienia.

Tyle, że jej medialność ma sporą trudność z przekuciem się na konkret w terenie. W Łodzi, którą Kluzik-Rostkowska szykuje na arenę swej reelekcji PJN zdołał póki co zorganizować jedną konwencję, wydusił z siebie stanowisko w sprawie likwidacji szkół, próbuje drążyć ten temat organizując debatę. Ma już młodzieżówkę, ale na razie bez nazwisk. A jeśli już te się pojawiają, to raczej emocji nie budzą.

Emocje budzi za to Agnieszka Wojciechowska van Heukelom, szefowa biura przewodniczącej PJN, przynajmniej w środowisku Chrześcijańskiego Ruchu Samorządowego, czyli politycznego zaplecza Jerzego Kropiwnickiego. O ile były prezydent Łodzi nie szczędził komplementów samej idei PJN, o tyle jego zaplecze narzeka, że ma zablokowany wjazd do partii. Idą wybory, a nowa partia nie złoży przecież list z niczego. Więc o co chodzi z tą blokadą? O to, że jak się dobrze wsłuchać w szmer zza pleców Kropiwnickiego, to dosyć dobrze można usłyszeć, że brak wyraźnego zaproszenia i akceptacji ze strony PJN to jakieś stare, prawicowe porachunki ze strony Wojciechowskiej Van Heukelom. Że to ona nie chce ChRS w Polsce, która Jest Najważniejsza. A z PJN idzie z kolei sygnał, że ludzie Kropiwnickiego chcieliby do PJN przetransferować się hurtem, najlepiej jeszcze w świetle fleszy na jakiejś konferencji prasowej. I tak coś, co miało stać się nowym formatem w polityce, potyka się o stare animozje. Nie inaczej może być w terenie, gdzie w pod nowym szyldem dogadywać się będą byli działacze AWS, Partii Centrum, PiS czy LPR. A ci zanim coś stworzą, może wcześniej powyrywają sobie włosy w imię jakichś historycznych waśni.

Czyli póki co orzeł PJN wystartował tylko na znaku graficznym partii...
Jest jeszcze Janusz Palikot, który ze swą partyjną efemerydą przechodzi odwrotny proces od Kluzik-Rostkowskiej, czyli od medialnego topu do totalnej niszy. W Łodzi Ruch Poparcia Palikota widać z ulicy, ale tylko dlatego, że były poseł zapłacił tu za sieć billboardów, z których zerka na łodzian z motylimi skrzydłami w tle. Te zapewne mają symbolizować pełen rozkwit, ale na dziś RPP jest na etapie poczwarki, przynajmniej w Łodzi. Bo ma tu - jak czytamy na stronie www - "dyrektora regionalnego", jego "wice", a nawet zespół "organizacyjny (biurowy)" i "zespół prasowy". Tyle, że od jesieni w Łodzi o Palikocie cisza.
Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki