Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Powstanie Warszawskie" na ekranach kin [RECENZJA]

Dariusz Pawłowski
Next Film
Autentyczność. Ten walor w opowiadaniu o człowieku zawsze staje się najbardziej dotykający. W przypadku "Powstania Warszawskiego" ma nawet siłę eksplozji.

Pomysł był zaiste odważny. Czarno-białe obrazy zarejestrowane w 1944 roku przenieść na kinowy ekran tak, aby przestały być "tylko" kroniką czasu, który przeminął, ale by nabrały życia i jak najbardziej współczesnego sposobu oddziaływania na widza. Udało się w sposób fenomenalny. Dzięki armii specjalistów wydobyto bohaterów poszczególnych ujęć, odkryto ich osobowość, relacje, dodano podkreślający rzeczywistość kolor (nie ma w tym zabiegu ani grama komputerowej sztuczności), a nawet odtworzono wypowiadane przez filmowanych ludzi słowa (nad tym pracowali specjaliści od czytania z ruchu warg). Osoby z niemej taśmy z przeszłości otrzymały indywidualność, emocje, wyrazistość. Stali się, by tak rzec, jeszcze bardziej prawdziwi. Możemy ich "poczuć", jak najbliższych. A samo powstanie jest przerażające, jak w żadnym innym filmie.

Realizatorzy mieli do dyspozycji 6 godzin oryginalnych kronik z Powstania Warszawskiego. Zmontowali z tego 85 minut filmu, który chwyta za gardło i ukazuje powstanie z niespotykanym dotąd realizmem. Techniczne prace trwały 7 miesięcy (realizacja całego projektu - 3 lata); zaangażowano w nie zespół konsultantów ds. militariów, ubioru, architektury, również urbanistów, varsavianistów i historyków; odbyto tysiąc godzin konsultacji kolorystycznych. Odnotujmy też: 1200 ujęć, 1440 godzin koloryzacji i rekonstrukcji, 112 000 wybranych klatek, 648 000 minut rekonstrukcji, 22 971 520 megabajtów danych - to uświadamia ogromny nakład pracy i środków włożonych w realizację projektu. Warto też podkreślić, że produkcję udźwiękowiano w Toya Studios w Łodzi.

Twórcy produkcji podjęli próbę fabularyzacji przedsięwzięcia (pomysł Jana Komasy). Wymyślono więc fikcyjną historię dwóch braci, którzy dla Biura Informacji i Propagandy Armii Krajowej rejestrują codzienność powstania, zarazem starszy młodszego w akcji uczy filmowania. Zabieg pozwolił na wprowadzenie komentarza do oglądanych zdjęć, bierze całość w nawias subiektywizmu, tłumaczy inscenizowanie niektórych scen. Zawiodły niestety drewniane dialogi braci, które szczególnie w pierwszej części filmu drażnią w kontrze do tego, co oglądamy, infantylnością osłabiają wymowę obrazu, są też zbyt "aktorsko" potraktowane przez artystów dubbingujących głównych bohaterów.

Gdy bracia milkną, temperatura i moc filmu natychmiast się podnoszą. Zwycięża prawda. Jeszcze bardziej dojmująca, gdy uświadamiamy sobie, że oglądamy nie aktorów, tylko prawdziwych uczestników Powstania Warszawskiego; że ranni naprawdę cierpią, a zabici naprawdę nie żyją i nie wstaną za chwilę, by przygotować się do kolejnej sceny. Efekt jest piorunujący i niezapomniany.

Wyśmienite są też sekwencje pokazujące z jednej strony chwile spokoju od walk, wypełnione uśmiechem, żartami, grą w karty, wspólnymi posiłkami (oglądamy nawet ślub i wesele), modlitwą, a z drugiej - pracą na tyłach powstańczego frontu (np. produkcja granatów z lotniczego pocisku).

Bohaterem filmu jest również miasto - chwilami nawet szkoda, że pokazywane miejsca nie zostały nazwane, choć decydując się na element anonimowości twórcy produkcji chcieli ją zapewne uczynić bardziej uniwersalną. Miasto, które zostało zamordowane (w ujęciach nakręconych na początku powstanie widać jeszcze jaka Warszawa była piękna przed wojną). Finałowe obrazy rozstrzelanych mieszkańców i stolicy obróconej w ruinę są miażdżące. Zapada cisza. Milkną też słowa na ekranie, zastępuje je muzyka. Pozostaje milczenie.

Twórcom filmu udało się na szczęście uniknąć udzielania głosu, którejkolwiek ze stron konfliktu o sens powstania. Ono jest faktem, a przez to stało się częścią naszej historii. A ludzie, którzy w nim uczestniczyli stali się częścią nas, są ważniejsi niż jakiekolwiek dyskusje. "Powstanie Warszawskie" to obraz najpełniej pasujący do zalecenia, by prowadzać na niego szkoły. I nie ma w tym degradacji jego wartości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki