- Gdy spałem, usłyszałem jakiś huk - opowiada Sebastian Borowski, nad którego mieszkaniem wybuchł pożar. - Gdy otworzyłem oczy, w całym mieszkaniu było pełno dymu.
Po chwili ktoś zaczął dobijać się do drzwi pana Sebastiana. To obudzeni wcześniej sąsiedzi wszczęli alarm. Krzyczeli, że budynek się pali. - Ubrałem się w to, co miałem pod ręką, zabrałem jeszcze dwa moje psy i wybiegłem na klatkę schodową - opowiada łodzianin. - Gdy wybiegłem, na zewnątrz była już większość moich sąsiadów.
CZYTAJ TEŻ: Groźny pożar przy ulicy Zbocze 12 [ZDJĘCIA+FILM]
Przykutego do łóżka staruszka trzeba było wynieść z mieszkania na noszach. - Strażacy byli na miejscu już minutę po zgłoszeniu - mówi nam kpt. Arkadiusz Makowski, rzecznik prasowy łódzkiego komendanta wojewódzkiego straży pożarnej. - Ewakuowali 40 lokatorów z płonącego domu. Powodem pożaru było prawdopodobnie zwarcie instalacji elektrycznej. Doszczętnie spłonęło znajdujące się na poddaszu mieszkanie i 450 mkw. dachu. W akcji brało udział 14 zastępów straży.
Po ok. godzinie na ul. Zbocze przyjechał, przysłany przez Centrum Zarządzania Kryzysowego, autobus MPK. Ewakuowani mieszkańcy mogli się w nim ogrzać. Dostali też ciepłą herbatę i koce.
Około 3.30 mieszkańcy mogli wrócić do domów. Jednak nie wszyscy. - Moje mieszkanie zostało zupełnie zalane - załamuje ręce pan Sebastian. - Meble są zniszczone, sprzęt RTV nie nadaje się do użytku. Nasiąknięte wodą, drewniane stropy się powyginały. Nie mogliśmy wrócić do mieszkania.
W podobnej sytuacji znalazło się jeszcze 9 mieszkańców domu. Wszyscy zostali zawiezieni do hotelu na ul. Stefanowskiego. Ci, których mieszkania ucierpiały w pożarze najbardziej, mają otrzymać od miasta lokale zastępcze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?