W sobotę w Łodzi odbyła się ogólnopolska manifestacja organizacji narodowych. Leszek Jażdżewski, naczelny redaktor pisma "Liberté!" i przeciwnik skrajnych idei narodowych, stanął wśród manifestujących z napisem nawiązującym do zamachu na prezydenta Gabriela Narutowicza. No, cóż, chyba nie spodziewał się, że na manifestację przyszły anioły? Ale też nie wierzę, że chciał - jak twierdzą zwolennicy spisku - sprowokować brutalniejsze zachowania niż te, do których doszło.
Leszek Jażdżewski twierdzi, że łódzka tolerancja to mit. Myślę, że jest w błędzie, bo źle pojmuje tolerancję. Banalna prawda jest taka, że tolerancja to nie tylko akceptacja poglądów, które się lubi. W sobotę mógł zgrzytać zębami na hasła głoszone przez narodowców. Ale to była legalna manifestacja. W imię tolerancji mógł się od niej trzymać na odległość. I nie sugerować Narutowiczem Bóg wie czego.
W imię tolerancji na legalną manifestację trzeba było odpowiedzieć legalną manifestacją ludzi, którzy myślą inaczej niż narodowcy. Najlepiej w innym czasie. Bo kontrmanifestacja to najgorszy wróg tolerancji i zarazem najlepsza droga do podsycania ekstremizmów i obrzydliwych zachowań. Pozwólmy ludziom legalnie głosić legalne poglądy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?