Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zajęcia odbywały się na szkolnym boisku przy temperaturze minus sześć stopni Celsjusza. Widok chłopców w krótkich spodenkach i koszulkach przeraził jednego z przechodniów, który zaalarmował dyrekcję szkoły i urząd gminy.
Dwudziestu jeden chłopców z 6 klasy szkoły podstawowej wybiegło na boisko, by pod okiem Witolda Wojtczaka, nauczyciela wf. z 20-letnim stażem, pograć w piłkę nożną i porzucać się śnieżkami.
- Jechałem akurat koło podstawówki, gdy zobaczyłem uczniów grających w piłkę w śniegu po kostki - opowiada oburzony pan Adrian z Kutna. - Podjechałem bliżej i zacząłem przecierać oczy ze zdumienia, gdy zobaczyłem czterech chłopców ubranych w szorty. Reszta chłopców była w spodniach i w zimowych kurtkach. Z ciekawości spojrzałem na samochodowy wskaźnik temperatury na dworze, pokazywał minus 6 stopni . Natychmiast poszedłem do nauczyciela wychowania fizycznego i zażądałem wyjaśnień. Przecież on powinien dbać o zdrowie uczniów, a nie narażać je na szwank. Pan z rozbrajającą szczerością przyznał, że uczniowie prosili go o pozwolenie na ćwiczenia w lekkich strojach. Spotkałem się też z dyrektor szkoły. Obiecała, że wyciągnie konsekwencje wobec swojego podwładnego - dodaje pan Adrian.
Nauczyciel wychowania fizycznego wyjaśniał w rozmowie z nami, że nie uległ prośbom uczniów. Wyjaśnił, że Dawid, Mateusz, Paweł i Bartosz nie posłuchali jego polecenia, żeby ciepło się ubrać.
- Kilkakrotnie prosiłem o to chłopców - opowiada Witold Wojtczak, nauczyciel wf. - Nie posłuchali mnie jednak. Twierdzili, że jest im ciepło. Był to pierwszy tego typu incydent. Wcześniej nie miałem z nimi problemów.
Dyrekcja szkoły zareagowała natychmiast, karząc uczniów i nauczyciela.
Nauczyciel, który nie upilnował uczniów, został dyscyplinarnie ukarany
- W chwili gdy pan Wojtczak prowadził zajęcia na dworze, na sali ćwiczyli uczniowie sąsiedniego gimnazjum - mówi Małgorzata Strębska, dyrektor SP. - Hala jest naszą własnością, ale dwa razy w tygodniu użyczamy jej gimnazjum. Tak właśnie było tamtego dnia. Gdy w połowie lekcji dowiedziałam się o nieodpowiednim ubiorze dzieci, bezzwłocznie kazałam wrócić im do szkoły. Tego samego dnia odbyłam też rozmowę z nauczycielem. Pouczyłam go, że gdy dzieci nie będą chciały słuchać jego poleceń, ma mnie informować. Z całego zajścia sporządziliśmy notatkę służbową z wpisem do akt nauczyciela. Przeprowadziliśmy też dyscyplinującą rozmowę z uczniami.
Wychowawczyni chłopców Halina Pawlak zapewnia, że żaden z chłopców, którzy ćwiczyli na mrozie w spodenkach i koszulkach z krótkim rękawem, nie poniósł uszczerbku na zdrowiu. - Chłopcy, na szczęście, nie są chorzy - dodaje Pawlak.
Krytyczniej o zajściu w szkole wypowiadają się władze gminy.
- Nauczyciel popełnił błąd, pozwalając dzieciom wyjść w takich strojach na mroźne powietrze - mówi Zdzisław Kostrzewa, wójt gminy Ostrowy. - Powinien zatrzymać ich w gmachu szkoły, nawet jeśli zapewniały go, że nie zmarzną. Usprawiedliwieniem nie może być też zajęta sala gimnastyczna - dodaje wójt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?