Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces posła PO Cezarego Grabarczyka i byłego posła PiS Dariusza S. Chodzi o nielegalnie zdobyte pozwolenie na broń palną

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Trwa proces posła PO Cezarego Grabarczyka i byłego posła PiS Dariusza S., którym prokuratura zarzuciła poświadczenie nieprawdy w procedurze zdobywania pozwolenia na broń palną. Obaj nie przyznają się do winy. Grozi im do 10 lat więzienia.

W środę 11 sierpnia w Sądzie Rejonowym Łódź – Śródmieście jako świadkowie zeznawali: 54-letni lekarz psychiatra Mariusz G. oraz 61-letni przedsiębiorca Paweł M. Oskarżeni nie stawili się w sądzie. Adwokat Marek Gumowski poinformował, że broniony przez niego Cezary Grabarczyk nie mógł przybyć na rozprawę, ponieważ tego dnia miał ważne posiedzenie w Sejmie.

Lekarz badał Grabarczyka w sprawie broni

Mariusz G. zeznał, że posła Grabarczyka badał w przychodni przy ul. Sanockiej w Łodzi pod kątem ubiegania się o pozwolenie na broń palną. Z jego relacji wynikało, że oskarżonego parlamentarzystę znał jedynie z relacji medialnych. Zapytany przez sędziego Michała Racięckiego czy poseł Grabarczyk umówił się z nim wcześniej na wizytę, Mariusz G. zaprzeczył. Wyjaśnił, że o tym, iż ma do czynienia z parlamentarzystą dowiedział się dopiero wtedy, gdy ten przybył do gabinetu lekarskiego.

Badanie miało formę konsultacji psychiatrycznej. Odpowiadając na pytanie prokuratora Wojciecha Zimonia z Prokuratury Regionalnej w Łodzi – zastępował on prokuratora z Prokuratury Regionalnej w Katowicach, która jest oskarżycielem publicznym w tej sprawie – Mariusz G. przyznał, że w przypadku posła Grabarczyka doszło do dwóch konsultacji. Zakończyły się one pozytywnie, co oznaczało, że działacz PO mógł ubiegać się o broń palną. Finał był taki, że Mariusz G. podpisał specjalną kartę badań dla osób ubiegających się o pozwolenie na broń.

Biznesmen widział posła PO na strzelnicy

Drugi świadek, Paweł M., wyjaśnił, że uzyskał pozwolenie na broń po zdaniu egzaminu teoretycznego i praktycznego na strzelnicy na terenie dawnych zakładów Wifama w Łodzi. Po pewnym czasie spotkał posła Grabarczyka, którego znał jedynie z widzenia, na strzelnicy poza Łodzią, na której były trzy stanowiska strzeleckie: dla broni krótkiej, długiej i maszynowej.

Za aferę z bronią polityk zapłacił utratą fotela ministra

Według śledczych, oskarżeni nielegalnie uzyskali pozwolenie na broń. W ich przypadku procedura w ogóle nie przypominała postępowania administracyjnego. Poseł Grabarczyk został o terminie egzaminu powiadomiony telefonicznie. Najpierw zdał egzamin praktyczny, potem dopiero teoretyczny i nie w obecności komisji, a w gabinecie naczelnika Wydziału Postępowań Administracyjnych Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Zanim doszło do egzaminów, podpisał też protokoły z ich zdania z datami późniejszymi.

Podobnie poseł Dariusz S., z tą tylko różnicą, że on otrzymał zawiadomienie zgodnie z procedurami, tyle że o nim zapomniał, a na egzaminach stawił się po wezwaniu telefonicznym. W obu przypadkach towarzyskie, indywidualne strzelanie zaliczono jako pełnoprawnie zdany egzamin, zaś nazwiska obu polityków dopisano do większych grup zdających egzaminy.

Sprawa pozwolenia na broń Cezarego Grabarczyka wypłynęła w 2015 r., trzy lata po egzaminach. Ówczesny łódzki poseł zapłacił za nią dymisją ze stanowiska ministra sprawiedliwości w rządzie Ewy Kopacz.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki