Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Piotr Kula: Wiedza jest towarem rynkowym, na którym można zarabiać [WYWIAD]

rozm. Paweł Patora
Profesor Piotr Kula uważa, że nie należy się obawiać konkurencji z najlepszymi zespołami naukowymi świata
Profesor Piotr Kula uważa, że nie należy się obawiać konkurencji z najlepszymi zespołami naukowymi świata Krzysztof Szymczak
Rozmowa z prof. dr. hab. inż. Piotrem Kulą, prorektorem ds. innowacji Politechniki Łódzkiej.

Czy w Łodzi istnieją sprzyjające warunki do komercjalizacji osiągnięć naukowych?

Tak, gdyż Łódź jest dużym ośrodkiem akademickim. Co najmniej jedna trzecia prowadzonych tu kierunków kształcenia ma potencjał gospodarczy. Szansą na tworzenie rozwiązań, przydatnych gospodarce, jest potencjał w naszych laboratoriach, w głowach naszych uczonych, studentów, doktorantów, w ciekawych tematach badań podstawowych. Wyniki prac naukowych powinny więc przekładać się na rozwiązania bliskie lub gotowe do wdrożenia.

Jednak takich rozwiązań jest mało. Dlaczego?

Podstawową barierą jest brak możliwości powiązania kariery naukowej z realizacją tematów, które są potrzebne gospodarce. Młody człowiek, podejmujący pracę w sferze nauki, chciałby być szybko doktorem, doktorem habilitowanym, a potem profesorem i niestety osiąganie tych kolejnych szczebli kariery zależy przede wszystkim od liczby publikacji, liczby cytowań, liczby staży zagranicznych… Chociaż w ustawie przewidziano możliwość kariery, opartej o wyniki badań dla gospodarki, naukowcy, którzy decydują o przyznawaniu stopni naukowych, podchodzą do tego z dużym dystansem. Wolą stosować te kryteria, na których sami wyrośli. Nie ma wśród tych kryteriów produktu rynkowego, opartego na wiedzy, bo nie ma zrozumienia, że wiedza jest towarem o wartości rynkowej. Podobnie jest z systemem ewaluacji jednostek naukowych. Wśród kryteriów oceny znajdują się również te o charakterze gospodarczym, natomiast później przeróżne zespoły do otrzymanych współczynników dobierają wagi, w których rozwiązania o znaczeniu komercyjnym ważą mniej. Zaproponowałem, żeby chociaż w przypadku centrów transferu technologii czyli spółek, których misją jest wdrażanie opracowań naukowych do praktyki gospodarczej, jedynym kryterium ewaluacji był osiągnięty wynik finansowy. Niestety, dominuje obawa przed wywróceniem stereotypów, według których funkcjonujemy od dawien dawna.

Do komercjalizacji rozwiązań naukowych niezbędne jest także zapotrzebowanie ze strony biznesu, a z tym nie jest najlepiej…

Rzeczywiście, utarło się, że nasz potencjalny partner gospodarczy jest mało zainteresowany wynikami prac naszych laboratoriów, ale to się zmienia. Bo jeżeli poszczególne zespoły naukowe potrafią pokazać, że są wiarygodnym, rzetelnym partnerem, potrafią prowadzić badania na wysokim poziomie, mają doskonale wyposażone laboratoria i kompetentną kadrę, to partnerzy biznesowi zawiązują kontakty i relacje biznesowo-naukowe na dłuższy okres. Mamy wiele takich przykładów na naszej politechnice.

Uczelnia ta, jako pierwsza w kraju, powołała Centrum Transferu Technologii - spółkę prawa handlowego, której zadaniem jest pośredniczenie między uczelnią a biznesem. Jakie są wyniki tego eksperymentu?

Spółka ta działa już piąty rok i ma dodatni wynik finansowy. Oznacza to, że jej właściciel, a więc Politechnika Łódzka, nie musi do niej dopłacać. Centrum potrafi utrzymać się samodzielnie z gospodarowania tym towarem, jakim jest wiedza. Zyski nie są jeszcze duże, ale przecież jest to przedsięwzięcie eksperymentalne. Centrum jest teraz beneficjentem dużego programu SPIN-TECH Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, ukierunkowanego na ewidencjonowanie naszych osiągnięć, podnoszenie naszych rozwiązań do poziomu towaru rynkowego, na poszukiwanie rynków zbytu i na rozwój przedsiębiorczości akademickiej.

Jak podnosi się rozwiązania naukowe do poziomu rynkowego? Czy poprzez tworzenie oprawy marketingowej?

To jest jeden z elementów. Drugi to dbałość o czystość prawną tego towaru, jakim jest wiedza, a więc o prawa patentowe, prawa do wzorów użytkowych, określenie zasad gwarancji dla tego towaru. Nasz partner gospodarczy musi mieć gwarancję niezawodności działania naszego produktu i gwarancję obsługi, także w okresie po-gwarancyjnym. Uczestniczymy cały czas w życiu rozwiązania naukowego jako produktu znajdującego się na rynku.

Politechnika Łódzka ma powody do satysfakcji, bo teraz już z mocy ustawy takie spółki jak Centrum Transferu Technologii PŁ są podstawowym narzędziem komercjalizacji wiedzy, powstającej w uczelniach...

Grozi nam jednak nowelizacja, w której ustawodawca planuje wręcz uwłaszczyć wszystkich naukowców na rozwiązaniach. Tymczasem nie jest to takie proste, ponieważ często - w ramach umów, zawartych z partnerami gospodarczymi - mamy inaczej ustawione prawa do rozwiązań, powstających w naszych laboratoriach. Jeżeli jest umowa koncepcyjna, to ten, kto płaci, wymaga; chce mieć prawa własności. Ale jest wiele rozwiązań, powstających podczas prac doktorskich, a nawet magisterskich i wtedy rzeczywiście, jeśli by uwłaszczyć naukowca, to on by się czuł partnerem rynkowym, jakkolwiek podejrzewam, że zderzenie z realiami rynkowymi byłoby dla niego bardzo bolesne. Dlatego, jeżeli w tej formie wejdzie nowelizacja, to przed podmiotami transferu technologii stanie potężne zadanie ochrony tego naszego właściciela przed aktywnością działających na rynku różnych brokerów, handlarzy, żeby go nie wykiwali.

Jakie warunki muszą być spełnione, aby komercjalizacja nauki była skuteczna?

Po pierwsze - należy nie przeszkadzać. Duże, silne zespoły mogą więcej, dlatego zadaniem liderów szkół naukowych jest budowanie wokół siebie konsorcjów interdyscyplinarnych. Przykładem może być podjęcie przez zespoły naszej politechniki olbrzymiego projektu odzyskiwania rtęci ze spalin elektrowni Bełchatów. Z wielu zespołów naukowych powstał zespół interdyscyplinarny. Siłą dużych uczelni jest ich interdyscyplinarność. Kluczowa jest też rola liderów, którzy mają wizję rozwiązania problemu, umiejętności i charyzmę. Wokół takich osób buduje się zespoły naukowe.

Profesor Andrzej Pawlak, wykładowca uniwersytetów w Berkeley i Stanford, mówił w wywiadzie dla "Forum", opublikowanym tydzień temu, że wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań do praktyki przemysłowej wymaga, aby uczelnie miały partnera przemysłowego w rodzimym kapitale, a więc w dużych polskich firmach, bo małe i średnie przedsiębiorstwa nie mają wystarczającego kapitału. Czy ma rację?

Nie, bo tych dużych rodzimych firm mamy bardzo mało. Nie należy obrażać się na żaden kapitał. Należy współpracować z każdym partnerem biznesowym, który jest gotowy do takiej współpracy. Może to być mała firma, duża, średnia, krajowa, zagraniczna - każda, która ma uporządkowany status na polskim rynku.

Prof. Pawlak proponuje dla Łodzi zidentyfikowanie luki technologicznej, by znaleźć niszę, w której należy prowadzić badania dla gospodarki, zamknięcie tej niszy na konkurencję i zdobycie w niej dominacji oraz kontynuację, czyli możliwość tworzenia kolejnych nisz...

Nigdy nie byłem zwolennikiem działań niszowych, bo nisza ma niewielki wymiar rynkowy i wcześniej czy później zostanie zapełniona. Jeśli skoncentrujemy się na wypełnianiu niszy, to po jej wypełnieniu będziemy bezradni i niekompetentni. Po to, by zaraz potem otwierać nowe nisze, trzeba byłoby pracować w takiej niszy z zespołem doradców, który by szukał kolejnych nisz. To przecież absurd. Wielokrotnie współpracowałem z koncernami międzynarodowymi i wiem, że powinniśmy stanąć do rywalizacji z najlepszymi na świecie. Tylko wtedy będziemy zdolni wytwarzać w naszych zespołach naukowych rozwiązania globalne. Powinniśmy działać tu w Łodzi lokalnie, ale myśleć globalnie i w tym kierunku pracować. Nasze zespoły owocnie współpracowały z czołowymi koncernami świata, na przykład z Eurocopterem. Podpisaliśmy umowę z Peugeotem i Citroenem, od lat współpracujemy w koncernem Seco-Warwick. Nisza daje szanse na krótką metę, myślenie i działanie globalne umożliwia rozwój w perspektywie wieloletniej.

Rozmawiał Paweł Patora

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki