Kontroler biletów, który w czerwcu 2012 r. zakończył czteroletnią współpracę z MPK, postanowił porachować się z byłą firmą. Złożył doniesienie do prokuratury dotyczące nieprawidłowości przy rozliczaniu kontrolerów.
- Robert R. oraz dwóch jego kolegów kontrolerów uznało, że zostali pokrzywdzeni podczas rozliczania prowizji z wystawionych wezwań do opłaty dodatkowej za jazdę bez biletu - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prokuratury okręgowej.
Jednego miesiąca na liście z wyliczoną prowizją od wystawionych mandatów obok kontrolerów znaleźli się też pracownicy kasy. Robert R. uznał, że nie wykonywali oni takich czynności, jak kontrolowanie pasażerów, więc nie powinni otrzymać prowizji. Ponadto jego prowizja w tym miesiącu była mniejsza niż się spodziewał. Dlatego uznał, że część mandatów wystawionych przez kontrolerów, przypisali sobie pracownicy kasy.
- Podczas przesłuchań okazało się jednak, że pracownicy kasy mają uprawnienia do prowadzenia kontroli i nie było dowodów na to, by takich kontroli nie prowadzili - podkreśla Krzysztof Kopania. - Trudno było sprawdzić liczbę wszystkich wystawionych mandatów, bo ich baza została uszczuplona podczas wprowadzania do nowego systemu.
Dlaczego tak się stało? MPK zakupiło nowe oprogramowanie do elektronicznej ewidencji mandatów w 2011 r. Do systemu tego wprowadzono tylko mandaty, które nie zostały zapłacone, bo mogły być one podstawą do windykacji. Opłaty już uregulowane pominięto.
- Pracownicy MPK wyjaśnili, że system nie może przypisać wystawionego mandatu innemu kontrolerowi niż temu, który pobierał druczek - mówi Krzysztof Kopania. - Ostatniego dnia ubiegłego roku podjęto decyzję o umorzeniu sprawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?