18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przed II turą: nie widzę łódzkiego Dutkiewicza

Piotr Brzózka
Prof.  Danuta Walczak-Duraj: zabrakło wielkiej osobowości.
Prof. Danuta Walczak-Duraj: zabrakło wielkiej osobowości. archiwum/Paweł Nowak
Prof. Danuta Walczak-Duraj: w Łodzi za dużo jest polityki, a za mało pracy u podstaw. Poza tym zabrakło wielkiej osobowości, która jednocześnie nie chciałaby po prostu zostać gwiazdą. Więcej na temat II tury wyborów prezydenckich w Łodzi, także nasz "kwestionariusz osobowy" - w "Forum Łódź" - piątkowym dodatku Dziennika Łódzkiego.

Z prof. Danutą Walczak-Duraj, szefową Katedry Socjologii Polityki i Moralności UŁ, rozmawia Piotr Brzózka.

Szczurek w Gdyni, Dutkiewicz we Wrocławiu biorą kolejną kadencję szturmem. Większość dużych miast dorobiła się prawdziwych liderów. Dlaczego nie Łódź?

11 kandydatów na prezydentów dużych miast zdobyło w I turze ponad 50 proc. głosów. Wojciech Szczurek miał ponad 87 procent, Rafał Dutkiewicz - ponad 70. Oni na pozycje dobrych samorządowców pracowali wiele lat. Mieli pomysły, działali na rzecz miasta, współpracowali z szerokim zapleczem specjalistów. Z tych 11 miast tylko 4 kandydatów było popieranych przez PO, 1 - przez SLD. Reszta ma własne komitety. Dlaczego w Łodzi nie ma takich osób? Jest tu za dużo polityki, za mało pracy u podstaw. Po za tym zabrakło po prostu osobowości, które jednocześnie nie chciałyby być gwiazdami.

Skąd się biorą liderzy?

Nie ma w dużych miastach osoby, która wypłynęłaby na szerokie wody bez politycznego zaplecza. Wybicie się na autonomię było dopiero kolejnym krokiem. W Łodzi nigdy nie było w strukturach partyjnych tak silnej osobowości, człowieka z potencjałem przywódczym, który miałby ten zestaw specyficznych cech: kompetencję, otwartość, umiejętność współpracy ponad podziałami.

Osobowość wystarcza, żeby się wybić?

Nie, żeby zaistnieć w społecznej świadomości, potrzeba obudowy instytucjonalnej, dużych pieniędzy, sztabów ludzi. To wszystko dają partie. Potrzeba też sukcesów. Rozmawiałam z taksówkarzem w Poznaniu. Prosty człowiek, a potrafił wymienić szereg rzeczy, które zrobił dla miasta prezydent Grobelny. Żałował, że zabrakło mu 800 głosów, żeby wygrać w pierwszej turze, mówił, że można by mu już darować te głosy darować, żeby nie marnować pieniędzy na drugą turę.

A czy marketing polityczny może po prostu wyprodukować lidera?

Nie. Taki człowiek będzie bańką mydlaną, która w specyficznych okolicznościach jest w stanie wygrać wybory, ale potem pęknie. Nie da się zrobić lidera, tak jak się robi sweterek na drutach. Ta wykreowana postać musi przecież samodzielnie funkcjonować.

Partie boją się silnych osobowości?

Można zaryzykować taką tezę. Każda partia powinna na kogoś postawić i pracować na jego wizerunek lidera. Ale jednocześnie partie nie chcą tracić nad tymi ludźmi kontroli. Boją się, że silne osobowości zaczną prowadzić własną politykę. To osłabia ugrupowanie, bo lokalne struktury orientują się na tego człowieka, a nie partię jako taką.

Przed nami druga tura w Łodzi. Hanna Zdanowska kontra Dariusz Joński. Jest wśród nich nowy Dutkiewicz?

No cóż, nie bardzo... Wizerunkowo Zdanowska robi dobre wrażenie. Jest osobą otwartą, ma dar nawiązywania kontaktów. Ale brak jej doświadczenia i zdecydowania - dopiero wchodzi w politykę samorządową. Na jej miejscu, zaczęłabym po wygranych wyborach od budowy własnego środowiska, ale wydaje mi się, że za 4 lata Zdanowska w Platformie wciąż będzie. Chyba jest zbyt miękką osobą na odcięcie się.

Dariusz Joński?

Gdyby wygrał II turę i na początku nie miał za dużych ambicji związanych z własną osobą, tylko zajął się realizacją tego, co mówi w kampanii, wydaje się, że miałby większe szanse, by się przybliżyć się do modelu Dutkiewicza. Jest bardziej wyciszony niż Zdanowska, mniej wyrazisty, nie jest takim malowanym ptakiem. Bardziej kontroluje swoje zachowanie. Robi wrażenie człowieka, który ma pewne sprawy przemyślane, uporządkowane. Jednak i on w przeciągu pierwszej kadencji nie próbowałby się oderwać od partyjnej pępowiny. Nie robi się tego, nie będąc pewnym własnej pozycji.

Zdanowska dostała w I turze tylko 70 tys. głosów. Joński - 50 tys.. Razem to 120 tys. - tyle, ile przeciw sobie dostał Jerzy Kropiwnicki w referendum. Porozmawiamy o Kropiwnickim?

Myślę, że ze wszystkich postaci ostatniego dwudziestolecia, to właśnie o nim najprędzej można powiedzieć: lider. Miał szansę stać się jedną z samorządowych gwiazd. Tylko zabrakło mu zdecydowania, zbyt mało w nim było usposobienia politycznego, a za dużo moralizatorstwa. Był wyrazisty, miał różne pomysły, ale zabrakło mu wyczucia społecznych nastrojów, nosa politycznego. Zaczął eksponować symbolikę. Zajął się świętem Trzech Króli. To nie trafiało do łodzian. Nie doceniał też komunikacyjnych aspektów swojego zachowania. Puszczały mu nerwy, co było nagłaśniane i robiło złe wrażenie.

A Grzegorz Palka? Gdyby nie tragiczna śmierć...

Nie jestem co do niego przekonana. Że szedł pod prąd? I co z tego, w którymś momencie by mu to zaszkodziło.
Rozmawiał Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki