18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przewodnik: W Łodzi jest co zwiedzać, tylko promocja leży [WYWIAD]

rozm. Joanna Leszczyńska
Jarosław Janowski, łódzki przewodnik oraz miłośnik miasta
Jarosław Janowski, łódzki przewodnik oraz miłośnik miasta Grzegorz Gałasiński
Z Jarosławem Janowskim, łódzkim przewodnikiem, rozmawia Joanna Leszczyńska.

Z badań, przeprowadzonych na zlecenie Regionalnej Organizacji Turystycznej Województwa Łódzkiego wynika, że w minionym roku odwiedziło Łódź niespełna 1 mln 200 tysięcy turystów - o ponad 380 tysięcy więcej niż w 2011 roku. Ale ta liczba nie powala na kolana. Dlaczego Łodzi nie odwiedzają miliony turystów, a tylko ponad milion?

Brakuje nam permanentnej promocji miasta. W ubiegłym roku profesor jednej z klinik łódzkich poprosił mnie, abym oprowadził po Łodzi małżeństwo ze Stanów Zjednoczonych. Pokazałem kilka miejsc w ciągu jednego dnia. Pani mieszkająca na Florydzie zapytała mnie, dlaczego ona się tego wszystkiego dowiaduje ode mnie. Odpowiedziałem jej, żeby zwróciła się do prezydent miasta, dlaczego na tej Florydzie nie ma informacji, że w Łodzi są takie atrakcje.

A co tak zachwyciło ową Amerykankę?

Chodziliśmy tzw. szlakiem żydowskim. Pokazałem m.in. cmentarz żydowski, jak również przepiękną synagogę. Ewenementem w skali kraju jest to, że można pokazać tam turystom Torę. I nawet dać możliwość jej dotknięcia, bo ona nie jest koszerna. Tego nikt nie wie poza łódzkimi przewodnikami. Zresztą takich ewenementów mamy więcej. Chociażby jedna z czterech cerkwi prawosławnych, kościół św. Jerzego, jest jedyną cerkwią w Polsce z maneżem, czyli ujeżdżalnią koni.

Jakie są słabości w promocji Łodzi?

Niezbędna jest promocja permanentna, a nie tylko okazjonalna, kiedy odbywa się w Łodzi jakiś festiwal. Ukończyłem Akademii Ekonomiczną we Wrocławiu i wiem, że nawet bubel wymaga reklamy, żeby chciał go ktoś kupić. Nie uważam, że Łódź jest bublem, bo mam zupełnie inne zdanie o tym mieście. Ono jest, niestety, zapomniane przez wszystkich. Miałem okazję być na targach turystycznych w Warszawie, gdzie przyjeżdżają wystawcy z innych krajów. Dla mnie są to największe targi turystyczne w Polsce. W minionym roku okazało się, że na całym stoisku Polskiej Organizacji Turystycznej był mały blacik, przy którym stały dwie panie z Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi. Owszem, leżały foldery związane z Łodzią i województwem łódzkim. Pytam te panie, gdzie jest baner, z napisem "Łódź". Nie było. A te targi trwały trzy dni! Później w moim imieniu zapytała o to panią prezydent radna Niewiadomska-Cudak. Usłyszała, że taki baner wcale nie był potrzebny.

Podobne zdanie miał dyrektor Biura Promocji Urzędu Miasta. Kiedyś poszedłem na targi edukacyjne w Łodzi. Poza uczelniami łódzkimi były tam uczelnie z innych miast. Przeszedłem się po stoiskach wyższych uczelni innych miast i okazało się, że nikt nie zwrócił się z propozycją przekazania folderu o Łodzi, czy planu miasta. No to ja wręczałem te plany i foldery. Przedstawiciele Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu podziękowali mi za te materiały, mówiąc, że Łódź jest brudna i nie widzą potrzeby, by cokolwiek tu zwiedzać. Wtedy zaprosiłem tych ludzi wycieczkę po Łodzi. Jedna z pań powiedziała, że pojadą pod warunkiem, że pokażę im "ten dom", w którym były kręcone zdjęcia do "Ziemi Obiecanej". Chylę głowę przed pracownikami Muzeum Kinematografii, którzy zgodzili się zostać po godzinach pracy. Torunianie byli zachwyceni Pałacem Scheiblera. Potem przez godzinę objechałem z nimi Łódź. Długo mnie przepraszali za to, co wcześniej mówili o mieście. Dlaczego Biuro Promocji Urzędu Miasta nie potrafi w ten sposób działać? Ostatnio zapytałem oficjalnie, dlaczego owo biuro nie interesuje się pewnymi trendami ogólnopolskimi? Na przykład biuro turystyczne "Gromada" w Łodzi, które należy do przodujących biur tej spółdzielni, nie ma żadnej oferty wycieczek szkolnych do Łodzi.

Jest ogólnopolski pokaźny folder Gromady "Wycieczki szkolne", w którym nie ma ani jednej propozycji wycieczki do Łodzi. Dlaczego nikt z Biura Promocji Urzędu Miasta Łodzi, nie zainteresuje się, czy te nasze biura rzeczywiście promują Łódź?

Słyszę często opinie: "Cóż, Łódź to miasto niszowe. Tu nigdy nie będzie takiego ruchu turystycznego jak w Krakowie, Warszawie, czy Gdańsku...

To bzdura. Kiedyś Polska Organizacja Turystyczna (POT) wydała foldery w 12 językach, dotyczące Polski. O Łodzi było tyko jedno zdanie, że jest jednym z siedmiu większych miast kraju. Nawet nie było adresu do informacji turystycznej. Napisałem do dyrektora Centrum Informacji Turystycznej, dlaczego tak się dzieje. Dopiero na moją interwencję ówczesny prezes POT-u, obiecał, że następne foldery będą miały więcej informacji na temat Łodzi. Tekst na temat naszego województwa napisał pan Lewandowski, łodzianin, który był przez długi czas dyrektorem Ośrodka Informacji Turystycznej w Berlinie. Było kilka błędów, ale chylę przed nim czoła, że to zrobił.

Rok temu przeczytałem w prasie, że dopiero w kwietniu, kiedy zaczyna się sezon turystyczny, dyrektor Wojdak z Biura Promocji i Współpracy z Zagranicą UM w Łodzi kieruje do druku foldery. Poszedłem do niego i mówię, że nie tędy droga, że to trzeba dużo wcześniej promować miasto. A on na to, że nie ma pieniędzy. Podałem mu kilka propozycji, jak można promować miasto bez pieniędzy. Na przykład za pomocą stempla pocztowego. Dzięki moim staraniom w dwóch urzędach pocztowych każda kartka czy list były ostemplowane ławeczką Tuwima i napisem "Łódź zaprasza" w czterech językach. Koszty poniosła łódzka poczta. Niestety, nikt tego tematu w Urzędzie Miasta nie pociągnął.

Rozm. Joanna Leszczyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki