MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rada nadzorcza ŁKS zaprzecza sama sobie...

Paweł Hochstim
Krzysztof Szymczak
Rada nadzorcza ŁKS zaprzecza informacjom podawanym przez... jej wiceprzewodniczącego. Chaos informacyjny w łódzkim klubie osiąga coraz większe rozmiary.

Kilka dni temu poinformowaliśmy o tym, że nowy członek rady nadzorczej Krzysztof Wingert, który wcześniej pożyczył ŁKS pieniądze, zgodził się objąć akcje spółki. Dokładnie to samo na swoim profilu na Facebooku napisał Andrzej Voigt, były prezes, a dzisiaj wiceprzewodniczący rady nadzorczej ŁKS.

- Kolejny wierzyciel klubu zgodził się zamienić udzieloną pożyczkę na nowe akcje, a jego przedstawiciel Krzysztof Wingert wszedł do rady nadzorczej - napisał Voigt.

Tymczasem rada nadzorcza - tak podpisano dokument - wydała oświadczenie, w którym zarzuciła nam pisanie nieprawdy. Ciekawe, czy w tworzeniu tego oświadczenia brał udział Voigt (w ŁKS wszystko jest możliwe). A jeśli nie, to może dobrze byłoby, gdyby rada nadzorcza zdementowałaby informacje podawane przez swojego wiceprzewodniczącego.

Zarzuty w stosunku do redakcji, że "w specyficzny sposób zachęca przedsiębiorców oraz firmy do wspierania i sponsorowania łódzkiego sportu, a szczególnie łódzkiej piłki nożnej" i że "odstrasza ludzi biznesu od inwestycji w sport" traktujemy jako niesmaczny żart. Wydaje nam się, iż to nie "Dziennik Łódzki" sprawił, że ŁKS w rekordowo krótkim czasie sportowo i organizacyjnie stał się pośmiewiskiem polskiej piłki. I chyba nie "Dziennik Łódzki" narobił długów, które realnie zagrażają istnieniu 104-letniemu klubowi.

- Milczenie jest złotem - napisano w oświadczeniu. To wyjaśnia fakt, że mimo tego, iż nowy prezes ŁKS Maciej Janicki został wybrany ponad miesiąc temu, nadal nie przedstawił się kibicom i mediom. I nikt nie wie, czy w ŁKS prezes pracuje, czy nie.

Niefortunne oświadczenie anonimowego członka (członków) rady nadzorczej zrzucamy na widoczny gołym okiem brak profesjonalnego rzecznika prasowego w ŁKS. Takiemu, który widziałby, że wcale nie zawsze "wszystkiemu winni są cykliści i żurnaliści".

Tymczasem piłkarze łódzkiej drużyny w niedzielę rozegrają mecz z GKS Tychy w Jaworznie. Łodzianie, do czego ich kibice musieli w tym sezonie przywyknąć, nie są faworytami, ale na pewno stać ich na sprawienie niespodzianki.

Trener Marek Chojnacki, mimo zwycięstwa w poprzedniej kolejce, ma się nad czym zastanawiać, bo do pełni formy wrócili już Jacek Kuklis i Michał Osiński, którzy byli podstawowymi graczami ŁKS zanim odnieśli kontuzje. Zwłaszcza powrót Kuklisa wydaje się prawdopodobny, bo defensywny pomocnik Daniel Brud, delikatnie mówiąc, nie zachwyca.

Spotkanie w Jaworznie rozpocznie się w niedzielę o godz. 12.15. Mimo, iż na spotkania GKS nie są wpuszczane zorganizowane grupy kibiców gości, trzystu fanów ŁKS, na specjalne zaproszenie tyskiego klubu, usiądzie na trybunach.

PRAWDOPODOBNE SKŁADY:

GKS: Misztal - Mańka, Kopczyk, Balul, Mączyński - Rocki, Babiarz, Żunić, Bukowiec, Chomiuk - Folc. Trener: Piotr Mandrysz.

ŁKS: Wyparło - Sasin, Gieraga, Borsukow, Jurkowski - Konrad Kaczmarek, Kuklis, Poźniak, Sarafiński, Paweł Kaczmarek - Stąporski. Trener: Marek Chojnacki.

Sędziuje: Sebastian Tarnowski (Wrocław)

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki